Prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce Roman Kwiatkowski powiedział, że noc nazistowskiego rasizmu każe z obawą spoglądać w przyszłość. Jak mówił, "plemienny nacjonalizm jest obecny wokół nas tak jakby tragiczna lekcja historii nigdy się nie wydarzyła". Ostrzegał, że "najgorszą rzeczą, jaką może się w tej sytuacji wydarzyć, jest obojętność", ponieważ "lekceważenie nawet drobny przejawów dyskryminacji prowadzi do ich  nasilenia".


    Były więzień KL Auschwitz Marian Turski powiedział, że w czasie pandemii wszyscy żyją w strachu. W końcu jednak znajdzie się "odtrutka" na wirusa. Tymczasem - jak mówił - inna, wściekła choroba dotyka Europę. Jest nią - zdaniem Marian Turskiego - tkwiąca w umysłach nienawiść, na którą trudno znaleźć szczepionkę. "Jeżeli my wszyscy razem nie potrafimy przełamać oporów psychicznych wobec obcego, a więc: antycyganizmu, rasizmu, antysemityzmu, ksenofobii, obawy przed kimś innym, strachu, to jest to dużo gorsze niż wszelka inna epidemia" - mówił były więzień KL Auschwitz.

 

 

76 lat temu Niemcy zlikwidowali tzw. obóz cygański (Zigeunerlager) w obozie Auschwitz II-Birkenau. W komorze gazowej zgładzili 4,3 tys. osób. Na pamiątkę tragicznych wydarzeń 2 sierpnia obchodzony jest Europejski Dzień Pamięci o Holokauście Romów.

Rokrocznie Romowie i Sinti z różnych krajów Europy upamiętniają swoich przodków spotykając się 2 sierpnia w byłym niemieckim obozie Auschwitz II-Birkenau. To miejsce jest symbolem zagłady ich narodu podczas II wojny. Stowarzyszenie Romów w Polsce, które organizuje główne obchody, poinformowało, że z uwagi na epidemię COVID-19, uroczystości na terenie dawnego obozu odbędą się w ograniczonym gronie. Relacja zostanie udostępniona w internecie.

Szykany wobec Romów i Sinti rozpoczęły się w Niemczech wkrótce po przejęciu w 1933 r. władzy przez nazistów. Podobnie jak Żydów, uważali oni Romów za naród rasowo obcy. Wprowadzono szereg restrykcji, m.in. obowiązek rejestracji, a później też ograniczenie swobody poruszania.

Po wybuchu wojny Niemcy zdecydowali o usunięciu Romów i Sinti z Rzeszy. Wysiedlali ich do gett dla Żydów w Generalnej Guberni. Z terenów dzisiejszej Austrii ok. 5 tys. osób trafiło do Łodzi. Krótko potem zostali przewiezieni do ośrodka zagłady Kulmhof i zamordowani.

Do Auschwitz pierwsi Cyganie trafiali 9 lipca 1941 r. Jednostka niemieckiej policji kryminalnej z Katowic skierowała tam dziewięciu więźniów, wśród których było dwóch polskich Romów.

16 grudnia 1942 r. szef SS Heinrich Himmler nakazał umieszczenie Romów i Sinti w obozie koncentracyjnym. Pod koniec stycznia następnego roku uściślono, że miejscem deportacji będzie Auschwitz. W tym celu w Auschwitz II-Birkenau powstał tzw. obóz cygański. Deportowano do niego całe rodziny.

Pierwszy transport dotarł 26 lutego 1943 r. Do 21 lipca 1944 r. w obozie osadzono 20 967 Cyganów. Liczba ta nie obejmuje ok. 1,7 tys. Romów z Białegostoku, których, jako podejrzanych zakażenie tyfusem, skierowano do komór gazowych tuż po przywiezieniu.

Większość spośród niespełna 21 tys. romskich więźniów zmarła. Szczególnie cierpiały dzieci, które umierały w wyniku głodu i chorób. Niektóre stały się obiektem zbrodniczych eksperymentów medycznych obozowego lekarza SS Josefa Mengele.

W czasie istnienia obozu cygańskiego pewna grupa więźniów została przeniesiona w głąb Rzeszy i zatrudniona w przemyśle. Część z nich była wykorzystywana do eksperymentów pseudomedycznych. Nieliczni zostali zwolnieni pod warunkiem poddania się sterylizacji. Zdarzały się też sporadyczne przypadki uwolnienia Romów z małżeństw mieszanych, którzy, służąc w armii niemieckiej, otrzymali wysokie odznaczenia.

Po raz pierwszy Niemcy chcieli zlikwidować Zigeunerlager w maju 1944 r. Romowie zostali jednak ostrzeżeni. Uzbroili się w noże, łopaty i kamienie. Gdy esesmani przyjechali, by ich zabrać do komór gazowych, nie wyszli z baraków. Zaskoczeni Niemcy odstąpili, prawdopodobnie w obawie przed stratami. Bali się też, że iskra oporu przeskoczy na inne rejony Birkenau.

Po tych wydarzeniach Niemcy skierowali do innych obozów ok. 200 młodych i zdrowych Romów. Ok. 1,5 tys. przeniesiono do KL Auschwitz I. Większość z nich później również wywieziono. Znaczna ich część przeżyła wojnę.

Kolejny termin likwidacji został wyznaczony na 2 sierpnia. Wieczorem do Zigeunerlager wkroczyli esesmani. Nakazali Cyganom wyjść z baraków i ustawić się w szeregach. "Cyganie zorientowali się, że zostaną zabrani do komór gazowych. Czynnego oporu nie mogli jednak już stawić, gdyż większość wśród nich stanowili starcy, chorzy, kobiety i dzieci. Byli bezradni. Wszędzie rozlegał się krzyk i płacz. (...) Rozgrywały się tragiczne sceny" - napisał w książce były więzień Auschwitz, a po wojnie długoletni dyrektor Muzeum Auschwitz Kazimierz Smoleń.

Świadkowie wspominali m.in. rozpaczliwą próbę uratowania rodziny przez Niemkę Helenę Hannemann, której mężem był Rom. Cała rodzina była uwięziona w Birkenau. Podczas likwidacji obozu cygańskiego kobiecie zaproponowano ocalenie pod warunkiem pozostawienia dzieci. Odmówiła. Wszyscy zginęli w komorze gazowej.

Nocą z 2 na 3 sierpnia ok. 4,3 tys. więźniów Zigeunerlager zostało zgładzonych w komorze gazowej. Ich ciała spłonęły w dołach obok krematorium.

Jak wspominał Kazimierz Smoleń, w październiku 1944 r. do Auschwitz dotarł jeszcze transport z Buchenwaldu. Wśród przywiezionych było 800 Romów. Zostali zgładzeni.

Cyganie stanowili pod względem liczebności trzecią grupę deportowanych do KL Auschwitz, po Żydach i Polakach. Ogółem w Auschwitz więzionych było ok. 23 tys. Romów. Życie straciło ok. 21 tys. W wyniku prześladowań i terroru w latach panowania III Rzeszy śmierć poniosła połowa populacji, która zamieszkiwała obszary okupowane przez Niemców.

 

PAP/Marek Mędela/bp