"W odniesieniu do dodatkowych 90 ml zł dla budżetu Krakowa... to oznacza o 90 mln mniej do budżetów mniejszych miejscowości, gdzie te podatki do tej pory spływały. To kolejny etap centralizacji dużych ośrodków, obniżenie poziomu życia w mniejszych, impuls do wyludnienia mniejszych i jeszcze większego przyrostu tych dużych. To jest chore! To nie ma nic wspólnego ze zrównoważonym rozwojem, DEGLOMERACJĄ, o której się teraz tyle mówi. A to ważne, aby wyrównywać poziom życia....
Dlatego ja się nie dam wciągnąć w manipulację władz Krakowa, aby mój podatek dochodowy tu był płacony. Inne podatki i tak już tu płacę. Gdyby nie praca, chętnie wróciłabym tam skąd pochodzę. To jednak, gdzie ta praca jest, zależy również od władz i braku tej deglomeracji" - pisze pani Katarzyna.
Fot. Pixabay