Jego nazwisko jest wszystkim doskonale znane, nie tylko w Polsce. Choć na świecie uważany jest przede wszystkim za aktora, w naszym kraju stał się symbolem śpiewaka obdarzonego najpiękniejszym głosem świata. Głosem, którego wszyscy chcieli słuchać i głosem, za brzmienie którego wielu było skłonnych płacić ogromne honoraria.

Dziś  w Polsce Jan Kiepura ma swój pociąg, ulice, pomniki: w Sosnowcu i replikę w Krynicy-Zdroju, tablice pamiątkowe, nagrody teatralne jego imienia, a także, a może nawet przede wszystkim, festiwal w Krynicy-Zdroju, który od 1967 roku nie pozwala zapomnieć o wielkim polskim śpiewaku. Ten festiwal, to największy pomnik jaki wznosi mu co roku muzyką polska społeczność melomanów.

Jan Kiepura gwiazdor scen operowych i operetkowych dwudziestolecia międzywojennego, zagrał w 39 filmach, m.in. "Dla Ciebie śpiewam", "Księżniczka czardasza", "Czar cyganerii”. Pokochała go nie tylko polska publiczność, ale także widzowie Broadway’u, Metropolitan Opera, oraz teatrów w Budapeszcie, Pradze, Buenos Aires, Paryżu, Wiedniu, Mediolanie, Monachium, Brukseli, Sao Paulo, Hawanie i Rio de Janeiro. Kochali go nie tylko za piękny głos, ale także za skromność i za wrażliwość. Bo nigdy nie był obojętny na los innych. Pomagał, śpiewając i organizując wiele akcji charytatywnych.

Życie Jana Kiepury wygląda jak scenariusz filmowy. W oczach wielu był szczęściarzem. Bo nie dość, że miał ogromne wyczucie by znaleźć się we właściwym czasie i miejscu to miał jeszcze szczęście do ludzi. Kiepura jednak uważał, że swój sukces zawdzięcza nie szczęściu a ogromnej pracy: „Dotychczas w życiu zawsze miałem dowody, iż wszelkie osiągnięte wyniki były z matematyczną ścisłością rezultatem mej pracy; uważam, że w życiu każdego człowieka czynnikami jedynie decydującemi są: praca, talent, mózg, charakter i sprawność fizyczna; to z czem się człowiek rodzi, jest elementem, na którym praca powinna budować gmach karjery każdego człowieka” – mówił w wywiadzie dla magazynu Ilustrowany Kuryer Codzienny, 25.12.1930 Kraków, Nr 350 (autentyczna pisownia wywiadu została zachowana).

Wszystko zaczęło się w 1923 roku w Sosnowcu w kinie „Sfinks”, gdzie po raz pierwszy wystąpił publicznie. Miał wtedy 21 lat. Potem była Warszawa, Lwów, Poznań, Toruń, Bydgoszcz, Inowrocław, Grudziądz i znowu Warszawa.  Ale jego występy w stolicy Polski nie przyniosły mu sukcesu, jakiego oczekiwał, więc postanowił wyjechać.  Zdecydował się na Paryż, ale wybrał się tam przez Wiedeń, miasto, które go tak wciągnęło, że w nim pozostał.

W Wiedniu zainteresowały się nim dwie wpływowe osoby: Franz Schalk, dyrektor Opery oraz znakomita śpiewaczka Maria Jeritza. Od czasu, gdy  Jan Kiepura  wystąpił w operze „Tosca” Pucciniego u boku  Marii Jeritzy  zaczął podbijać publiczność i krytykę Wiednia. W 1926 roku prasa obwołała go „królem tenorów” oraz „następcą Carusa”. Potem pokazał się m.in. w partii księcia Kalafa w „Turandot” Pucciniego. W 1929 roku zadebiutował w mediolańskiej La Scali, co tylko umocniło już jego pozycję.

Analizując jego zawodowe życie można zauważyć, że Jan Kiepura bardzo świadomie dobierał  repertuar i bardzo dobrze prowadził swoją karierę operową. Śpiewał te partie, które idealnie mieściły się w jego głosie i które pozwalały mu popisać się piękną barwą. I tak występował w takich operach jak np.: „Cyganeria”, „Rigoletto”, „Turandot”, „Tosca”. Nigdy nie sięgnął po repertuar, który nie pozwoliłby mu zaprezentować w pełni swoich głosowych możliwości. Miał też wielki talent promocyjny i marketingowy, co bardzo pomagało mu w karierze.

W życiu rodzinnym był spełniony. Wraz z Martą Eggerth, młodszą od nie go o 10 lat (przeżyła męża o blisko 50 lat, zmarła w 2013 roku mając 101 lat), stanowili fantastyczne małżeństwo. Połączyła ich scena, a dokładnie plan filmowy. Razem występowali, m.in. w latach 40. na Broadway’u w „Wesołej wdówce” Lehara (ponad 700 przedstawień) i razem wychowywali dwóch synów. Marjan Kiepura został pianistą a John Thade, który zmienił nazwisko by nie kojarzyć się z ojcem, jest śpiewakiem, tenorem. Johna miałam okazję poznać w Polsce, gdy przyjechał  do Krynicy-Zdroju na 50. Festiwal im. Jana Kiepury.

Pamiętam opowieść Wandy Polańskiej, wspaniałej krakowskiej artystki operetkowej, która w 1958 roku przez przypadek wystąpiła z Janem Kiepurą w teatrze w Warszawie. Była wtedy bardzo młodą śpiewaczką i na jedno z przedstawień „Wesołej wdówki” przyszedł Jan Kiepura, co jak mi powiedziała całkowicie ją sparaliżowało. Został rozpoznany przez publiczność, widzowie wnieśli go na scenę  krzycząc: „Jasiek śpiewaj”. Kiepura stanął przy niej, ona kawał kobiety na obcasach, stylowa fryzura a on drobny, sięgał jej raptem do ramienia. Szepnął jej tylko do ucha: „Mała, musisz mi podpowiadać, bo ja to śpiewam z Martą Eggerth tylko po niemiecku i angielsku”. Odśpiewali wtedy duet „Usta milczą” i to aż pięć razy.

Jan Kiepura osiągnął wszystko o czym może marzyć artysta: zawodowe spełnienie, sławę, majątek. Za zarobione w filmie pieniądze wybudował w Krynicy w latach 1932-34 nowoczesny hotel „Patria”, w którym znajdowało się około stu pokoi dla gości oraz apartamenty dla jego rodziców, którzy prowadzili pensjonat  a także dla niego. To właśnie w „Patrii” spędził z Martą Eggerth miodowy miesiąc. Przyjeżdżał także do Krynicy później, choćby w zimowych sezonach. Miał nadzieję, że zarządzanie „Patrią” będzie jego pomysłem na starość. Wojna i polityczny powojenny podział świata przekreśliły te plany. „Patria” została upaństwowiona, ale Jan Kiepura jako obywatel amerykański otrzymał za nią odszkodowanie.

Po wojnie Polskę odwiedzał parę razy. W 1958 roku przyjechał do Krynicy incognito.  Odwiedził „Patrię”, gdzie został przyjęty niezwykle ciepło. W towarzystwie krynickich notabli przeszedł  po wszystkich piętrach. Obejrzał cały hotel i wyraził zadowolenie, że jest w dobrym stanie. Porozmawiał na osobności także z Teofilem Doroszem, konserwatorem budynku jeszcze sprzed wojny, oraz ze swoją dawną pokojową Marią Kościółek. 

Choć od śmierci Jana Kiepury minie w sierpniu 54 lata ciągle jest nazywany królem tenorów. Jego legendę budują też pozostawione przez śpiewaka fantastyczne nagrania. Wiele z nich można usłyszeć i zobaczyć na YouTube, m.in.:  „Brunetki blondynki” (w wielu wersjach językowych),  „Usta milczą”, „Pokochaj mnie”,  „Libiamo” (Traviata),  „Nessum Dorma” (Turandot), kujawiak Henryka Wieniawskiego czy fragment z koncertu, który się odbył w 1958 roku w hali Wisły w Krakowie. Można też posłuchać wywiadu z Kiepurą z 1965 roku, które przeprowadziło Polskie Radio.

Warto się wsłuchać w świat, który choć minął, ciągle pozostaje w zbiorowej pamięci! W świat piękna.