Władze miasta poprały propozycję ponieważ stwierdziły, że w reaktywowanej przez poprzednie władze miasta podstawówce, jedno z pięter stoi puste przez cały dzień. To absurdalny pomysł - oceniają rodzice dzieci mówiąc, że w jednej szkole znajdzie się sześciolatek z osiemnastolatkiem, czyli dwa zupełnie różne światy. Poza tym wyposażenie budynku przeznaczone jest dla dzieci - są tam małe krzesła i małe ławki, w klasach zabawki, a toalety też są za małe dla dorastającej młodzieży.

O propozycji dyrektora I LO rodzice dowiedzieli się z mediów. Uważają, że to kolejna próba likwidacji placówki, ponieważ w styczniu tego roku władze miasta chciały połączyć szkołę podstawową numer 1 z numer 2, a budynek oddać właśnie liceum. Wówczas rodzice stanowczo zaprotestowali podkreślając, że w szkole panuje bardzo dobra atmosfera, jest świetnie wyposażona, a kadra nauczycielska kompetentna. W obronie szkoły stanęła także rada miasta.

O nowym pomyśle na „jedynkę” nie wiedziała również dyrekcja szkoły. Dyrektor Jolanta Bodziony uważa, że połączenie zajęć jest niemożliwe, bo szkoła dostosowana jest do małych dzieci. Nie da się też wyłączyć jednego piętra.

Jolana Bodziony nie zgadza się również z opinią władz miasta, że jedno piętro szkoły jest niewykorzystywane. Jak dodaje od 8 do 13 niemal wszystkie sale w szkole są zajęte. Parter zajmują oddziały przedszkolne, biblioteka i świetlica. Na pierwszym piętrze uczą się cztery klasy, wolna jest czasami tylko jedna sala, ale i ona jest często wynajmowana przez Pałac Młodzieży.

Podczas spotkania z rodzicami wiceprezydenta Magdalena Majka poinformowała jednak, że pomysł dyrekcji I LO jest już nieaktualny, ponieważ zgody nie wyraziło Kuratorium Oświaty. Podtrzymała stanowisko władz miasta, że poprzedni prezydent nie potrzebnie reaktywował „jedynkę” po wygaszeniu gimnazjum i placówka powinna zostać połączona ze szkołą podstawową numer 2. Rodzice podczas spotkania domagali się od wiceprezydent deklaracji, że ich dzieci będą miały możliwość ukończenia podstawówki, w tej właśnie szkole. Magdalena Majka zapewniła jedynie, że w najbliższym czasie likwidacji szkoły nie będzie. Dodała jednak, że władze miasta będą się przyglądać pracy placówki i obserwować nabór do niej, nie będą też występować w styczniu z uchwałą intencyjną, która jest pierwszym krokiem do połączenia szkół.

Te słowa nie uspokoiły rodziców, którzy obawiają się, że władze miasta będą blokowały rozwój szkoły, by nabór do klas był jak najmniejszy. Ich zdaniem dzięki temu prezydent zyska argument do likwidacji placówki w przyszłości.

 

Bartosz Niemiec/bp