To już wyznaczono, ale wciąż nie uporano się z doprowadzeniem do stacji prądu. "Miejsce, które wybraliśmy spełnia wszystkie wymagania, teraz uzgadniamy przyłącza elektryczne" - tłumaczy Paweł Ciećko. Na pytanie dlaczego to tak długo trwa, odpowiada, że takie są procedury. Choć, jak przyznał szef WIOŚ w rozmowie z Radiem Kraków, myślał, że wszystko uda się załatwić jeszcze w czerwcu.


Całe zamieszanie wokoł powietrza w Suchej zaczęło się na przełomie 2012 i 2013 roku, wraz z początkiem zaangażowania się grup pozarządowych w walkę z zanieczyszczeniem powietrza. Na początku ich uwaga skupiała się na Krakowie. Później jednak dziennikarze zaczęli też zwracać uwagę na to, jak powietrze ma się w innych małopolskich miastach. Okazało, że niewiele lepiej niż w Krakowie. Z pomiarów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynikało, że poziom zanieczyszczeń m.in. w Suchej Beskidzkiej, Kalwarii Zebrzydowskiej czy Zakopanem często jest porównywalny, a momentami nawet większy niż w stolicy Małopolski.

Szczególnie często podawany był właśnie przykład Suchej Beskidzkiej, która reklamuje się jako miasto turystyczne. W 2014 roku średnia zawartość pyłu zawieszonego PM 10 wyniosła 47 μg/m3. Dla porównania - to tyle samo, ile wykazała stacja w Nowej Hucie i więcej niż w krakowskim Kurdwanowie.

W marcu tego roku Radio Kraków postanowiło sprawdzić, jakie jest natężenie pyłu PM10 w powietrzu i porównać te dane z danymi stacji monitoringu. Na rynku w Suchej Beskidzkiej, nieopodal słynnej karczmy "Rzym" stanął wóz satelitarny Radia Kraków, a obok niego pyłomierz Polskiego Alarmu Smogowego.  Pomimo korzystnej pogody - wiatru i wysokiej temperatury - średnia z 9 godzin pomarów wyniosła 70 mg/m3. To o 21 mg więcej niż dobowa norma. Nasze badania pokrywały się z pomiarami WIOŚ.

Więcej: Akcja RK: pomiary pyłomierzem Polskiego Alarmu Smogowego w Suchej Beskidzkiej

 

 

 

 

 

(Aleksandra Ratusznik/ko)