Protestujący mieszkańcy z ulicy Brzeskiej nie chcą się zgodzić na przebieg trasy wskazany przez samorządowców oraz Zarząd Dróg Wojewódzkich (wariant czerwony). Pan Andrzej, który ma stracić przez to dom, w rozmowie z Radiem Kraków przekonuje, że poza spotkaniem przed kilkoma laty, nikt nie rozmawiał z mieszkańcami na ten temat i dodaje, że zostali postawieni pod ścianą.

Zdaniem samorządowców wariant, który uzyskał decyzję środowiskową, jest najlepszy dla kierowców, mieszkańców i rozwoju Bochni. Pan Andrzej z kolei przekonuje, że jest najdroższy i najbardziej „kosztowny” ze względu na skutki społeczne. Bo przewiduje zburzenie 14 budynków gospodarczych, 3 mieszkalnych i 1 handlowego.

Mieszkaniec ulicy Brzeskiej forsuje inny przebieg łącznika z autostradą. Problem w tym, że pochodzi on sprzed kilku lat. Chodzi o wariant niebieski, ale kończący się rondem przy Blach-Stalu (u dołu wariantu zielonego).

Burmistrz Stefan Kolawiński ma w tej sprawie rozmawiać z dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich, ale podkreśla: „jeżeli na szali będzie trudna sytuacja pana Andrzeja i zagrożenie realizacji inwestycji, to z całą pewnością wybiorę realizację inwestycji”.

Bocheński łącznik z autostradą ma mieć zagwarantowane 94 miliony z funduszy europejskich, ale jak podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków dyrektor ZDW Marta Maj, pieniądze nie będą czekały na tę inwestycję wieczność. „Jak będą protesty, to ludzie będą jeździć, jak jeżdżą, a kto inny pieniądze weźmie”.

Podobne stwierdzenia oburzają pana Andrzeja, którego poraża to, że przez tyle lat władza nie potrafiła dokładnie omówić z ludźmi sprawy budowy łącznika, a teraz także to, że „argumentacja jest taka, że nieważne, którędy ma być to zrobione, Unia da pieniądze i zrobimy nie licząc kosztów, byle by było”.

Sprawą przygotowania do budowy bocheńskiego łącznika z autostradą pan Andrzej chce zainteresować Najwyższą Izbę Kontroli.

 

 

 

Bartek Maziarz