Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem (PiS)

 

 

Mariusz Bartkowicz: Wczoraj był pan na placu budowy zachodniej obwodnicy Radomia - to część szlaku S7, który łączy Kraków z Warszawą. Jest szansa, że jesienią pojedziemy tym nowym 25-kilometrowym odcinkiem. O ile krócej potrwa nasza podróż samochodem z Krakowa do Warszawy?

 

 

Andrzej Adamczyk: Wczorajszy dzień był bardzo ciekawy. Wraz z premierem Morawieckim miałem zaszczyt otwierać obwodnicę Puław, kilkanaście kilometrów drogi ekspresowej. Potem wizytowaliśmy przebudowę linii kolejowej Warszawa-Lublin za prawie 3,5 mld złotych. I wreszcie byliśmy wraz z kolegami ministrami na budowie obwodnicy Radomia. To niezmiernie ważna i interesująca inwestycja z punktu widzenia chociażby Małopolan, którzy udają się w kierunku stolicy lub przez Warszawę na północ. Ta droga jest prawie gotowa. Mamy nadzieję, że w październiku zostanie oddana do użytku. Pytałem inżynierów z GDDKiA o oszczędność czasową. Dzisiaj jadąc od strony Warszawy czy Krakowa w godzinach szczytu przez Radom trzeba liczyć, że przejazd zajmie nam 45 minut, a nawet ponad godzinę. Po oddaniu do użytkowania inwestycji to będzie ok. 14-17 minut. Oszczędność od 45 minut do nawet godziny czasu. To bardzo dużo. Przede wszystkim 25 km nowoczesnej, bezpiecznej drogi w ciągu drogi ekspresowej S7. Zbliża się marzenie, by z Krakowa w kierunku Warszawy, i na północ w kierunku Trójmiasta jechać bezpieczną drogą, ono staje się coraz bardziej realne.

 

 

Nie obawia się pan, że czas przejazdu samochodem stanie się bardzo konkurencyjny? Do tej pory Polacy chętniej wybierali na tej trasie pociąg.

 

 

To mnie nie niepokoi. Jestem z tego faktu bardzo zadowolony. Bo też organizator przewozów - PKP Intercity - będzie miało realnego konkurenta. Już go ma w postaci połączeń lotniczych Warszawa-Kraków i Warszawa-Gdańsk. Natomiast po udrożnieniu nowoczesną drogą ekspresową połączeń Kraków- Warszawa i Kraków- Gdańsk, dojdzie do tego konkurencja w postaci przejazdu samochodem. Myślę, że przewoźnik będzie elastyczny, będzie szukał sposobów na to, by być bardziej konkurencyjny aniżeli przejazd samochodem osobowym. Ten mechanizm będzie działał przede wszystkim w interesie podróżnych To robimy dla tych, którzy poruszają się po polskich drogach, ale i dla tych, którzy korzystają z usług kolei.

 

 

Prace na drodze ekspresowej Lubień-Rabka idą dobrze. Czy równie spokojny jest pan o budowę drogi na północ od Krakowa? Dopiero we wtorek po długich perypetiach udało się GDDKiA wyłonić wykonawcę odcinka z Krakowa do Widomej.

 

 

Nigdy do końca nie jestem spokojny - o żadną inwestycję. O obwodnicę Radomia, którą wizytowaliśmy wczoraj i gdzie zostało 4 tygodnie właściwie kosmetycznych prac, też się niepokoję. Pytałem inżynierów budowy, dyrektora kontraktu - czy zdążymy. Zapewnia mnie, że tak, że skończymy przed czasem. Będę spokojny, kiedy pojadą samochody. Odcinki zakopianki wyglądają imponująco, ale tam trzeba jeszcze włożyć mnóstwo pracy. Tak samo niepokoję się o przygotowywaną, czego przeciętny użytkownik dróg nieznający problemów nie widzi, trudną do realizacji S7 między Krakowem a granicą z województwem świętokrzyskim. Zgodnie z zapewnieniami, a śledzę je bardzo uważnie ze swoimi współpracownikami - pana Pałasińskiego, inżynierów krakowskich - ta inwestycja będzie realizowana w założonym czasie. Jestem przekonany, że na przełomie 2022-2023 ekspresową drogą z Krakowa do granic z woj. świętokrzyskim. I tam połączymy się z już istniejącą drogą ekspresową i pojedziemy nią do samej Warszawy. Tak samo pojedziemy północną obwodnicą Krakowa. Mam nadzieję, że u umowę podpiszemy we wrześniu, a realizacja będzie na przełomie 2022-23. Mówię bardzo ostrożnie, bo jeżeli udałoby nam się realizować tak jak obwodnicę Radomia, to bylibyśmy również przed czasem. Jestem realistą, życie przynosi niespodzianki wynikające ze zdarzeń zupełnie od nas niezależnych.

 

 

Tym bardziej, że włoski wykonawca odcinka z Krakowa do Widomej to ten sam, który realizuje dość mocno opóźniony odcinek z Chęcin do Jędrzejowa, i to ten sam wykonawca, któremu podziękowano na budowie obwodnicy Marek pod Warszawą.

 

 

Ustawa Prawo Zamówień Publicznych restrykcyjnie wyznacza procedury związane z przetargiem i musimy realizować wszystkie procesy określone w ustawie, dokładnie w warunkach tam opisanych. Jeżeli oferent składa ofertę, wypełnia warunki zawarte w przetargu, musimy ją przyjąć. Tutaj mieliśmy rozstrzygnięcie Krajowej Izby Odwoławczej, gdzie zaskarżony wybór został potwierdzony przez organy zupełnie niezależne. Na nie nie mamy wpływu i nie chcemy go mieć. One są ustanowione przez ustawodawcę. Mogę powiedzieć z nadzieję, że ten kontrakt będzie realizowany płynnie. Będziemy go bardzo szczegółowo monitorowali, nie tylko na etapie bezpośredniej realizacji, ale i w przygotowaniu dokumentacji, uzyskaniu pozwolenia na budowę, bo to na siebie również wziął generalny wykonawca. Przypomnę, że realizujemy ją w systemie projektuj-wybuduj. Tak też dzieje się już wobec odcinka drogi ekspresowej S7 między węzłem Widoma a węzłem Szczepanowice, czyli naturalną obwodnicą Słomnik. Umowę podpisaliśmy w styczniu tego roku i mamy nadzieję, że prace w terenie rozpoczną się na przełomie 2018 i 2019 roku. Tutaj szczególnie będziemy uważali na postęp robót. My też mamy instrumenty, które są zapisane w umowie, sposoby oddziaływania na wykonawcę.

 

 

Na ile pana zdaniem zagrożeniem dla terminowości realizacji tych wszystkich inwestycji jest fakt, że rosną ceny usług w branży budowlanej, koszty pracy? To może powodować "zadyszkę" w realizacji poszczególnych zadań.

 

 

To są te elementy otoczenia zewnętrznego, na który my w sposób praktycznie żaden nie mamy wpływu. To, co dzieje się na rynku usług budowlanych jest wypadkową tak wielu zdarzeń, że musimy to przyjmować i być elastyczni. Trwa dyskusja na temat waloryzacji kontraktów. Rozmawiamy ze środowiskiem wykonawców kolejowych i drogowych, trwa debata wewnątrzrządowa pomiędzy resortami. Oczywiście nie tracimy z pola widzenia tego zjawiska, bo zadyszka nie byłaby korzystna dla nikogo z nas, a przede wszystkim dla tych, którzy czekają na nowoczesne i bezpieczne drogi, które są już w realizacji, są przygotowane. Chcemy ten wielki projekt budowy rusztu komunikacyjnego w naszym kraju zrealizować, w terminach wcześniej określonych.

 

 

Premier Morawiecki wspomniał, że do września ma być utworzony fundusz na drogi lokalne, nawet w wys. 5 mld złotych. Kiedy pieniądze z tego funduszu zaczną wpływać?

 

 

Rozpoczynamy nabór w ramach projektów subwencji ogólnej środków wspierających lokalne inwestycje na drogach gminnych i powiatowych - i to jest poza dyskusją. Mamy kwotę określoną w wieloletnim programie. Uruchamiamy ten wielki projekt, o którym mówił premier Morawiecki, fundusz dróg samorządowych. Na koncie funduszu w przyszłym roku będziemy mieć kwotę ok. 5 mld złotych. Zasada i mechanizm są tak przygotowane, że kolejne nabory będziemy ogłaszali jesienią tego roku. Będziemy rozstrzygali konkursy - podobnie jak działo się to dotychczas. Zasady będą cokolwiek zmienione. Tutaj bierzmy pod uwagę samorządy o niskich dochodach. Chcemy wesprzeć te inicjatywy. I w trakcie realizacji, zgodnie z zasadą, będziemy przekazywali środki z funduszu. To nie my wyznaczamy, o które drogi chodzi. Będziemy wskazywali na pewno drogi łączące gminy i powiaty, na których samorządy będą projektowały podniesienie poziomu bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo i płynna komunikacja są naszym bezpośrednim celem.

 

 

Jednoznacznie zaprzeczył pan słowom posła Platformy Obywatelskiej Andrzeja Czerwińskiego, jakoby na drodze do budowy linii kolejowej Podłęże-Piekiełko miały stanąć inne inwestycje, m.in. związane z budową Centralnego Portu Lotniczego. Czy 2026 rok to wciąż aktualny termin dla uruchomienia tego nowego szlaku kolejowego?

 

 

Tutaj nic się nie zmienia. Mamy nadzieję, najpóźniej w przeciągu 2 miesięcy, podpisać umowę z projektantem linii Chabówka-Nowy Sącz. W tej perspektywie unijnej mamy zabezpieczone środki w wysokości bez mała 700 mln złotych na przebudowę, modernizację, rewitalizację tej linii. Będziemy wykupywać grunty dla nowo projektowanej linii Podłęże-Piekiełko. I w kolejnej perspektywie unijnej mamy nadzieję, że już na gotowym projekcie, będziemy budować ten szlak. Taka mała dygresja: przez ostatnie 8 lat rządów PO-PSL - dziwię się, że pan poseł wyszedł z takim komunikatem publicznie - nie robiono nic w sprawie realizacji linii kolejowej Podłęże-Piekiełko. Nawet nie obiecywano zbyt gorliwie tej budowy. My nie obiecujemy, tylko realizujemy. Mam apel do wszystkich tych, którzy działają w ramach totalnej opozycji: nie przeszkadzajcie nam w realizacji tych projektów, które są ważne dla Polski. Szczególnie apeluję do parlamentarzystów totalnej opozycji z Małopolski - nie przeszkadzajcie nam w realizacji projektów małopolskich.