- Cieszę się, że udało mu się w końcu nakręcić "Oczy szeroko zamknięte". Uważał je zdecydowanie za swój najlepszy film – mówił w rozmowie z Radiem Kraków Jan Harlan, brat wdowy po reżyserze Christiane i producent jego filmów. Oboje goszczą na 7. edycji Festiwalu Off Plus Camera. 4 maja wzięli udział w wernisażu wystawy "Stanley Kubrick" w Muzeum Narodowym.
Zapis rozmowy Wojciecha Musiała z Christiane Kubrick i Janem Harlanem
Stanley Kubrick był wyjątkowo daleki od bycia celebrytą. Dlaczego tak bardzo trzymał dziennikarzy na dystans?
C.K.: Stanley był nie tylko reżyserem, ale i producentem swoich filmów. Zawsze bardzo starannie planował promocję swoich filmów i bardzo lubił się tym zajmować. Jednak czuł, że nie jest zbyt dobrym rozmówcą w wywiadach prowadzonych na żywo czy w programach typu talk-show. Czuł się z tym bardzo niekomfortowo, ponieważ w gruncie rzeczy był bardzo nieśmiały. Widać to doskonale w filmach dokumentalnych o nim.
J.H.: Moim zdaniem nie znosił wyjaśniania dwuznaczności, które umieszczał w swoich filmach. Często żartował, że jedyna rzecz, jakiej się naprawdę w życiu boi, to tłumaczenie zakończenia "Odysei kosmicznej". Dla niego było ono oczywiste.
Na czym polegał fenomen Stanleya Kubricka?
J.H.: We wszystkich jego filmach, począwszy od "Ścieżek chwały" i "Dr. Strangelove'a", może z wyjątkiem "Lśnienia", widać wyraźnie, że fascynowały go ludzkie słabości, nasza próżność i fakt, że rządzi nami nie intelekt, ale emocje, co wszystko razem często pakuje nas w nie lada kłopoty.
Przy tym żaden jego film się nie starzeje.
J.H.: To definiuje go, jako wielkiego artystę – kompozytora, pisarza, malarza, którego dzieła nie popadają w niepamięć. Jego filmy oglądane są przez kolejne pokolenia i zapewne tak będzie w przyszłości.
Tylko, że u niego dotyczy to wszystkich jego dzieł.
J.H.: Stanley odpowiedziałby, że podobnie, jak u van Gogha, Ingmara Bergmana. Jeśli artysta tworzy swe dzieło w zgodzie z własnymi przekonaniami, to istnieje duża szansa, że dzieło będzie żyć wiecznie. Byle włożył w jego tworzenie miłość i pasję.
Kubrick był twórca całkowicie niezależnym?
C.K.: Ostatnim filmem, w którym musiał słuchać innych, był "Spartakus", który był dla niego szansą pokazania, że potrafi kręcić dla Hollywood. Film ogromnie dla niego ważny i piekielnie trudny, ponieważ nie miał prawa zmienić nawet słowa w scenariuszu. Od tego czasu bardzo zwracał uwagę na swoją niezależność – poprzez uważny dobór scenariuszy, staranne planowanie kontraktów, a przede wszystkim udowadniając, że jest człowiekiem godnym zaufania, który nie zmarnuje powierzonych mu pieniędzy. W ten sposób zyskał całkowite zaufanie Warner Brothers.
Ekonomiczny aspekt tworzenia i dystrybucji filmu miał dla niego znaczenie?
C.K.: Ogromne! Wiedział, że jego swoboda zależy od tego. Oczywiście był bezkompromisowy, gdy szło o przesłanie jego filmów, ale zawsze wiedział, że muszą one na siebie zarobić. To dawało mu wolność tworzenia.
Był zadowolony ze swych dzieł czy wzorem innych artystów chciał poprawiać je bez końca?
C.K.: Jedno i drugie, w zależności od nastroju. Oczywiście zawsze dopieszczał swe filmy aż do poczucia całkowitego zadowolenia, ale potem jednego dnia mówił, że film jest OK, a drugiego, że chętnie by go przemontował. Każdy artysta przez to przechodzi.
Jednym z projektów, których nie zdołał nakręcić był „Napoleon”. Były też inne, których nie udało mu się zrealizować?
J.H.: Faktycznie "Napoleon" był projektem, którego najbardziej żałował. Był też film o holokauście, do którego przygotowania trwały rok. Bardzo też chciał sfilmować powieść "Eric Brighteyes" Henry'ego Haggarda. Bardzo ciekawe jest, że nad "Oczami szeroko zamkniętymi" pracował przez ponad 30 lat! Prawa do sfilmowania nabył w 1970 r. i przez lata zmagał się z problemami przy realizacji. W końcu się jednak udało. Żeby móc ten film nakręcić, zrzekł się praw do „A.I. Sztucznej inteligencji” na rzecz Stevena Spielberga. Ogromnie się cieszę, że udało mu się w końcu nakręcić "Oczy szeroko zamknięte". Uważał je zdecydowanie za swój najlepszy film.
Był pesymistą, jeśli chodzi o ludzkość, ale optymistą w życiu codziennym.
J.H.: Uważał, że ludzkość igra na krawędzi samozagłady. Ten pogodny na co dzień człowiek czarno patrzył w przyszłość: "Czy zdołamy się uratować? Ja nie wiem, ty mi powiedz".
bk
- A
- A
- A
Christiane Kubrick: Stanley był bezkompromisowy
Rozmowa Radia Kraków Christiane Kubrick: Stanley był bezkompromisowyKomentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
07:55
Na razie wolno tylko trenować. Stadion żużlowy w Tarnowie wciąż bez licencji na rozgrywanie zawodów
-
07:39
Mieli przepust, mają "most" i wiele obaw przed zalewaniem. Dziś protest na Tuchowskiej
-
07:20
Potajemne nagrania rozmów przedsiębiorcy z władzami Nowego Sącza. W tle sprawa budowy stadionu
-
07:02
W czwartek na maturze egzaminy z geografii i z języków mniejszości narodowych
-
06:46
Załamanie pogody w Małopolsce. Będzie chłodno, deszczowo, spaść może także śnieg
-
06:27
Child Alert odwołany. 11-letnia Patrycja została odnaleziona
-
06:08
Dziś ostatni akcent egzaminu ósmoklasisty - język obcy. Ponad 98 proc. wybrało angielski
-
06:06
Aktualności komunikacyjne Radia Kraków 15.05
-
21:14
Przez lata zasłaniały malowniczą panoramę Tatr. Billboardy znikną z okolic Zakopianki
-
19:25
Policja uruchomiła Child Alert. 11-letnia Patrycja odnaleziona
-
18:47
Cięcia w rozkładach tramwajów i autobusów. Mieszkańcy: remont mostu Grunwaldzkiego to tylko pretekst
-
18:11
Grupa Azoty tonie w długach. Ratunkiem proch i nitroceluloza dla zbrojeniówki?
-
17:29
„Czesław Dźwigaj w Krakowie”
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze