Co się dzieje z Wisłą? Dzisiaj zbiera się zespół, który koordynuje prace związane z przeciwdziałaniem nadmiernemu zasoleniu Wisły. Jaki jest obecnie stan fizykochemiczny Wisły?
- Zaobserwowaliśmy ostatnio na granicy Śląska i Małopolski znaczne zasolenie Wisły. To nasza reakcja. Obawiamy się, że poziom ten będzie w najbliższych dniach wzrastał. Służby są powiadomione, złożą raporty, będą analizy. Rozmawiałem z wiceministrem Koperskim, pani dyrektor departamentu też wszystko wie. Nie chcemy, żeby powstała złota alga.
Jak duże jest ryzyko dzisiaj? Bo mamy wszystkie czynniki, zasolenie, wysokie temperatury, niski poziom wody.
- Dużego ryzyka dziś nie ma, ale lepiej dmuchać na zimne niż zostać zaskoczonym, jak było dwa lata temu na Odrze. Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale w zeszłym roku w szczytowym okresie lata temperatura w Wiśle miała 26 stopni. Ci, co jeżdżą nad Bałtyk, mogą pozazdrościć. Przez Kraków przepływa na dobę około 6 tys. ryb, które płyną nurtem Wisły. Zasolenie przekracza czasami kilka razy zasolenie Bałtyku. Po to jest zespół przy wojewodzie, żeby tym się zajął. Zastanowimy się co do dalszych kroków.
Zespół powstał kilka miesięcy temu i planował 180 kontroli z zakresu gospodarki wodno-ściekowej. Chodzi oczywiście o zakłady, które doprowadzają do zasolenia Wisły. Ile tych kontroli zostało przeprowadzonych?
- Dokładnych liczb nie mam. Kontrole trwają. Monitorowany jest stan zasolenia w ośmiu punktach w Małopolsce. Zespół się zbiera cyklicznie i są przedstawiane raporty. Nasze spotkanie to odpowiedź, że jest potrzeba analizy tego wszystkiego.
Skoro o wysokich temperaturach, minister Dziemianowicz-Bąk chce, żeby podczas upałów praca mogła być krótsza. Pracodawca by miał dodatkowe obowiązki, choćby związane z zapewnieniem napoju, bez względu na stanowisko. Te zmiany miały wejść w życie 1 czerwca tego roku. Przesuwane są na rok 2027. To rzeczywiście takie trudne?
- Nie jestem członkiem rządu, nie sprawuję funkcji ministerialnej. Dla mnie to też dziwne. To jest do załatwiania w tydzień. Kodeks pracy jednak obliguje do zapewnienia wody pracownikom na niektórych stanowiskach, przy takich temperaturach. Pracy w rządzie jest pewnie dużo. Wymaga to ścieżki legislacyjnej. To powinno być jednak załatwione szybciej. Cała koalicja musi przyspieszyć. Coś ma wejść, jest przekładane... Nie jest to dobre.
Jednocześnie pani minister zapowiada pilotaż dla chętnych firm, które będą chciały eksperymentować z krótszym tygodniem pracy. Nasza gospodarka może sobie na to pozwolić?
- Zawsze będzie spór, że ktoś będzie przeciwny. Jednak powiedzmy uczciwie. Każdy przychodzi do pracy. Efektywna praca to 8 godzin? Jak pracownik wykonuje zadanie, po co ma siedzieć? Wychodzi, idzie załatwiać swoje sprawy. Trzeba patrzeć na efektywność pracy, nie przykładać wagę do czasu. 100 lat jest od wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy. Kilkadziesiąt lat od wprowadzenia wolnych sobót. Zróbmy krok do przodu. Projekt zakłada skrócenie czasu pracy o godzinę lub o jeden dzień.
Albo dłuższy urlop.
- Tak. Fajnie, że to wchodzi. Firmy, które się zgłoszą, będą miały środki rządowe. Zobaczymy. Wiem, że jednostki rządowe jak PFRON, ZUS, OHP są zainteresowane tym pilotażem.
A urząd wojewódzki?
- Będziemy o tym rozmawiali.
W krakowskim magistracie staże dla młodych ludzi będą płatne. To za sprawą radnego Lewicy, radnego Garbolińskiego. To może w urzędzie wojewódzkim też, skoro mamy przedstawiciela Lewicy?
- Jestem na tak. Czasy traktowania młodych jako darmowych pracowników, powinny się skończyć. Staż to też praca, wykonywane są normalne zadnia. Z Urzędem Wojewódzkim musi to być rozwiązane centralnie. Ja jestem jednak na tak. Nie powinno być czegoś takiego jak darmowe staże. Młodzi mają potrzeby, wykonują pracę, należy im się zapłata. Pochwalę Grzegorza Garbolińskiego za dobrą inicjatywę. Słowa uznania.
No i oczywiście decyzja prezydenta.
- Tak. On się przyczynił.
Na razie Lewica triumfuje z powodu sukcesu renty wdowiej. W sprawie łączenia świadczeń wpłynęło grubo ponad półtora miliona wniosków. Może podniesienie tych połączonych świadczeń miałoby również sens? 15% więcej zaledwie taka osoba będzie otrzymywać.
- Tak. Średnio to 350 zł na osobę. Naszym marzeniem jest więcej, ale od czegoś trzeba zacząć. Zaczynamy od 15%, za 1,5 roku będzie to 25%. Od tego zaczynamy. Jakakolwiek forma wsparcia dla osoby tracącej współmałżonka, jest ważna. Jak są dwie emerytury, inaczej się żyje. Jak jedna osoba odchodzi, koszty nie spadają. Koszty trzeba ponieść. To sukces Lewicy. My w rządzie pracujemy, mamy bardzo dobrą minister Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, która wiele projektów realizuje: Senior Plus, Aktywny Maluch. To wsparcie dla obywatelek i obywateli.
Pan triumfuje z powodu odejścia z Nowej Lewicy Macieja Gduli? Między panami to nawet nie było szorstkiej przyjaźni, jak to w Lewicy bywa. Rodzaj schadenfreude chyba.
- Szorstka przyjaźń na Lewicy jest modna.
Ale to było coś głębszego.
- Każdego członka partii żal. Szanuję Macieja Gdulę jako wykładowcę akademickiego, rozmawialiśmy wiele razy nie o polityce, ale o jego zainteresowaniach. Jest prawdą, że od ponad roku nie angażował się w działalność Nowej Lewicy. Odchodzi. Troszkę też podzielił krakowską Lewicę, ale to już…
Ale też zapoczątkował proces odwoływania rektora Borka. Ta decyzja dotarła do Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w tym tygodniu. Czy nowy minister nauki ma tę świadomość, że po zmianach personalnych, jeśli dojdzie do wyboru ponownego rektora Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej, to Piotr Borek może wygrać?
- Myślę, że Marcin Kulasek ma tę świadomość. Rozpoczął proces. Rolą kolegium jest dokonanie analizy, kto ma kierować UKEN. Minister Kulasek jest w kontakcie z pracownikami Uniwersytetu. Trudno dziś przesądzić, kto zostanie wybrany przez kolegium rektorów.
Nie została naruszona autonomia uczelni w ten sposób?
- Stosowne służby prawne pewnie wiedziały, co robią. Pewnie nie wydały decyzji niezgodnej z prawem. Jakby tak się stało, pewnie są odpowiednie środki odwoławcze.
To uzasadniona decyzja w pana ocenie?
- Wokół tej sprawy przez lata było wiele złych rzeczy. Wiele się tam złych rzeczy działo, były protesty parlamentarzystów. Oni apelowali w tej sprawie. Były apele kadry naukowej i pracowników UKEN. Były petycje, skargi i zażalenia w tej sprawie. To czas, żeby dokonać analizy tego wszystkiego.