Zimowe cięcie wykonujemy zazwyczaj w czasie pełnego uśpienia roślin – czyli w już w lutym lub na początku marca. Rozsądek podpowiada jednak, by ciąć dopiero wtedy gdy minie już ryzyko największych mrozów, oraz, co ważne, w temperaturze nie niższej niż 0 st C i przy bezdeszczowej pogodzie. Wcześniej przygotowujemy odpowiednie narzędzia – naostrzone sekatory różnego rodzaju, by ułatwić sobie cięcie gałęzi o różnej grubości.

Każde jednak wzięcie sekatora do ręki powinno być poprzedzone zastanowieniem się co i dlaczego chcemy wyciąć, oraz jaki efekt chcemy uzyskać, a także jak krzew czy drzewo będzie się zachowywać po naszych działaniach. Do decydowania o losie poszczególnych gałęzi przyda się także wyobraźnia przestrzenna i rozsądek – lepiej uciąć mniej, niż za dużo. Co prawda nowe przyrosty są w stanie zatuszować błędy, ale przez pewien czas rośliny mogą wyglądać niezbyt ciekawie. Miejmy też na uwadze, że rany po cięciu niektórych krzewów wyjątkowo źle się goją. Do gatunków tych należą: azalia, ketmia syryjska, klon palmowy, magnolia, oczar, perukowiec podolski, różanecznik, sumak octowiec, świdośliwa, wawrzynek wilczełyko i złotokap.

Czemu tniemy o tej porze roku?

Ponieważ rośliny znajdują się teraz w stanie uśpienia, więc każde ograniczenie rozmiarów części nadziemnych poskutkuje skierowaniem wiosennej energii do mniejszej ilości pąków. Oznacza to, że nowe przyrosty będą miały grubsze pąki i bujniejsze pędy. Poza tym cięcie o tej porze roku dość łatwo przeprowadzić, bo łatwiej dojrzeć, jaki dokładnie pokrój ma dana roślina, a liście nie przesłaniają nam tego widoku. Prace te wykonujemy o tak wczesnej porze roku również dlatego, że rośliny jeszcze nie zbudziły się po zimowym śnie i nie będą „płakać”, czyli z powstałych ran nie będą wyciekały soki. Wyjątkiem są klony, grab i brzoza, które po przycięciu wiosennym mocno „płaczą”, dlatego formuje się je od czerwca do września.

W ramach tzw. cięcia pielęgnacyjnego usuwamy wszystkie chore, uschnięte, przemrożone i połamane gałęzie oraz takie, które nadmiernie zagęszczają koronę, takie krzewy będą słabiej kwitły. W dodatku krzyżujące się pędy mogą się ocierać o siebie i powstają uszkodzenia kory, przez które może dojść do infekcji chorobowych. Wycinamy także wszystkie odrosty od korzeni czy podkładek. Tniemy zawsze około 1 cm nad dobrze wykształconym pąkiem skierowanym na zewnątrz korony, więc warto robić to bez pośpiechu, dobrze przyglądając się pokrojowi rośliny.

Większość gatunków krzewów liściastych, kwitnących na pędach tegorocznych. np. budleję, hortensję bukietową i krzewiastą, pięciorniki, róże, większość tawuł i wrzosy, tniemy (nawet mocno, na jeża) co roku bardzo wczesną wiosną, czyli od lutego do momentu rozpoczęcia wegetacji. Przycinamy zeszłoroczne pędy, które następnie z pąków śpiących wypuszczą mnóstwo nowych pędów i roślina zakwitnie jeszcze w tym roku – latem lub jesienią zależnie od gatunku.

Krzewy kwitnące na pędach zeszłorocznych tniemy jeszcze nie teraz, a tuż po kwitnieniu. Są to krzewy kwitnące wiosną, takie jak: forsycja, krzewuszka, lilak, migdałek, pigwowiec, porzeczka czerwona, tawuła wczesna i van Houtte’a, wawrzynek, wierzby (odmiany ozdobne), wrzośce, złotlin, oraz latem: jaśminowiec, żylistek. Najstarsze pędy przycinamy tuż przy ziemi, a jednoroczne – skracamy o połowę. Krzewy te zawiązują bowiem pąki już w lecie, jeśli więc zostaną przycięte zbyt późno, w następnym roku kwitnienie będzie mniej spektakularne.

Nie zapominamy także o bylinach – zanim zaczną wypuszczać nowe pędy, trzeba będzie wyciąć u podstawy i sprzątnąć te wszystkie zeszłoroczne, które pozostawiliśmy, by zdobiły rabaty zimą. Łodygi można przeznaczyć na kompost, ale lepiej je pociąć na mniejsze kawałki, by się szybciej rozłożyły. Przy okazji odchwaścimy rabaty, możemy rozłożyć wokół roślin kompost i uzupełnić ściółkę – ogród będzie gotowy na przywitanie wiosny.