Jutro miną dwa lata rządów Koalicji 15 października, tymczasem w całym szeregu sondaży mamy rosnące poparcie dla Koalicji Obywatelskiej i te regularne, stabilne, dwuprocentowe poparcie dla Ludowców. Co państwo z tym zrobią? Nie wierzę, że uspokajają państwa te opowieści, że w sondażach zawsze było słabo.
- One nas nie uspokajają, ale to fakt, że nigdy nie byliśmy pupilkami sondaży. My pracujemy uczciwie. Nasi ministrowie wczoraj zaprezentowali efekty swoich działań. Wykonujemy swoje obowiązki dobrze. Premier Kosiniak, minister Klimczak, minister Motyka, minister Krajewski… Także na poziomie samorządowym pracujemy. Rzetelna ocena naszej pracy nadejdzie.
Politycznie to dwa lata udane dla Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy, słabe dla Polski 2050, no i takie same słabe dla Ludowców.
- Ja na to patrzę inaczej. Zawsze tam, gdzie jest silny koalicjant, on rośnie w sondażach. To jest wytłumaczalne. My musimy robić swoje. Wierzę, że efekty przyjdą.
Skoro mówi pan o pracy konkretnych ministrów, nie uważa pan, że obywateli może niepokoić to, że za zbrojenia, za bezpieczeństwo militarne odpowiada szef partii, która dziś w sondażach walczy o przetrwanie? Część decyzji może być podyktowana po prostu ratowaniem sondaży.
- Ja to widzę w drugą stronę. Premier Kosiniak nigdy polityki partyjnej nie przedkładał nad dobro państwa. Sam Witos mówił, że tam, gdzie zaczyna się interes państwa, kończy się interes partii. To działa więc w drugą stronę właśnie u nas. My jesteśmy w tym momencie trzecią partią w Sejmie, realnie drugą. Liczą się te, które mają moc sprawczą. Tak na to patrzę.
Podobnie jest w innym sektorze, w Ministerstwie Infrastruktury, którym rządzą Ludowcy. Pisała o tym Monika Waluś w Onecie. Chodzi o warianty S7 poprowadzone tak, by ominąć najważniejszy dla Ludowców okręg w Małopolsce, czyli ten tarnowski, łącznie z Wieliczką.
- To absurdalne. Teraz przedstawiono różne warianty, poddane są pod dyskusje. Doszukiwanie się kwestii okręgów? Ten, który jest najgłośniej komentowany, przecina na pół gminę, gdzie jest wójt z PSL. Doszukiwanie się partyjnych interesów jest niedorzeczne.
To wygląda tak, jakby Ludowcy odpuścili Kraków, bo tutaj głosów nie zbierają, dlatego są te kontrowersyjne przebiegi przez południe Krakowa.
- Nie ma drugiego miasta, gdzie PSL tak realnie uczestniczy w sprawowaniu władzy, jak w Krakowie. Tak jest od lat. Do procentów nie liczą się wyniki w gminach, ale sumarycznie głosy. W Krakowie otrzymujemy je regularnie - Piotr Kempf i Ireneusz Raś zbierają ich dużo. Niczego nie odpuściliśmy.
W proteście przed Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad wziął udział pana zastępca z Nowej Lewicy, czyli wojewodowie też mogą protestować. Pana tam nie było.
- Nie było mnie. Nie znaczy to, że z tymi wariantami się zgadzam. Rozumiem proces konsultacji. Jest propozycja, zbierane są uwagi i będą decyzje. Szanuję demokrację. Nie mam nic przeciwko, że był tam wicewojewoda Śmiałek. Jak on uznał, że jest tam potrzebny, stanął tam. Tam był prezydent Krakowa, burmistrz Szlachetka, Łukasz Gibała. To było iście ekumeniczne spotkanie. Nieco mnie smuci jednak, że sprowadziliśmy konsultacje do jednostronnych manifestacji. Brakło dialogu. Wśród ludzi, którzy przyszli na spotkania, byli tacy, którzy chcieli dopytać i poprzeć. W atmosferze krzyków nie jest to możliwe. Te warianty mają też swoich zwolenników. Nie wszyscy są przeciwko.
Szef MON zapowiada nowelizację ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Ta ustawa ma już rok. Co wynika z małopolskich doświadczeń? Co by pan w ogóle poprawił w tej ustawie?
- Byłem na tym spotkaniu. Szef podkreślił, że wynika to z rozmów z ministrem Kierwińskim. Ta wypowiedź dotyczyła wydłużenia czasu realizacji inwestycji. Pierwszy rok był trudny, uczyliśmy się tej ustawy. W Małopolsce nieźle nam to poszło. Udało nam się doprowadzić do dystrybucji środków. Inwestycje powinny być jednak wieloletnie. To słuszne. Dobra inwestycja nie jest możliwa do realizacji w rok.
W tym kontekście szef MON mówił o budowie schronów pod szpitalami Narutowicza i Rydygiera, a także pod Urzędem Wojewódzkim w Tarnowie. Zna pan jakieś szczegóły tych projektów? Trudno sobie w ogóle wyobrazić budowę pod funkcjonującym szpitalem.
- Dla mnie to nie jest trudne do wyobrażenia. Mam jednak dyskomfort przy mówieniu o lokalizacji schronów.
Padły te nazwy.
- Bo tu nie mówimy o schronach, ale o miejscach ukrycia. To inna definicja. To zwykle infrastruktura podwójnego wykorzystania. Wyobrażam to sobie. Nie będzie podkopów, ale te szpitale mają potrzebę modernizacji, budowy nowych obiektów. Te obiekty mogą zostać tak przygotowane, żeby w ich dolnych kondygnacjach były te miejsca. To samo się tyczy uczelni. Rektorzy deklarują takie potrzeby. Możemy zmierzać w tym kierunku.
Mówimy oczywiście o miejscach tymczasowego schronienia, jeśli chodzi o uczelnie?
- Tak. Mówimy o miejscach ukrycia.
To byłyby wykorzystywane podziemia tych uczelni?
- Co do zasady, te miejsca mają być lokalizowane jak najbliżej gruntu.
Może pan zdradzić miejsca?
- Pewnie, że nie.
Ile tych pieniędzy trafiło do Małopolski i co się zmieniło w zakresie sieci, miejsc tymczasowego schronienia i w ogóle tej odporności społecznej dzięki tej ustawie, która ma rok?
- Zaniedbania wieloletnie nie zostaną naprawione w rok. Nikt tego nie zakładał. To program wieloletni. 388 milionów trafiło do Małopolski. Ponad 350 do samorządów. To nie tylko schrony, ale także zakup infrastruktury. Małopolska jest zróżnicowana. Był sprzęt pomagający przy powodziach, była też inne infrastruktura - dla ratowników, OSP. 60 milionów dla PSP, 40 milionów na karetki. Dobrze wykorzystaliśmy te środki.
Jest zapowiedź przywrócenia połączenia Tarnów-Szczucin. 500 milionów ma kosztować modernizacja tej linii kolejowej. Są w ogóle zabezpieczone pieniądze, czy to jest taka deklaracja, a potem się zobaczy?
- Nie. To konkretne działanie PKP. Populiści ogłaszają i nie robią. Premier zapowiada to, co już się dzieje.
Znowu w okręgu tarnowskim...
- Tak. To żadna tajemnica. Premier realizuje swoje obietnice. To jest potrzebne. W 2027 roku prace budowlane powinny być realizowane. PKP ma zabezpieczone środki.
Południowa obwodnica Wadowic - kto jest hamulcowym? Państwo się z burmistrzem przerzucacie odpowiedzialnością za to, że ten proces inwestycyjny się zatrzymał.
- Tu pana zdziwię. Nikt nie jest hamulcowym. Jedynie w mediach jeden poseł chciał błysnąć i mu nie wyszło. Jest wspólna inwestycja GDDKiA i gminy Wadowice. Buduje GDDKiA, projektuje gmina. Był problem w Wodach Polskich, brakło jednego dokumentu. Wiceburmistrz się zgłosił do mnie, rozwiązaliśmy problem. Wszystko ruszyło z kopyta.
Czyli tutaj opóźnień nie ma?
- Nie ma. Będzie przetarg w terminie. Ponad podziałami dbamy o rozwój samorządu.