Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem nauki i edukacji, senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Szkoły rozpoczynają dziś pracę w trybie stacjonarnym. Co zdecyduje o ewentualnym przejściu na tryb hybrydowy lub zdalny? Ogniska wirusa w konkretnych palcówkach, czy będzie to następować w sposób automatyczny po wejściu powiatu do żółtej lub czerwonej strefy?
- Mocno podkreślaliśmy, że wytyczne są skierowane do kuratorów, a przez kuratorów do dyrektorów szkół. Te wskazania odnoszą się do konkretnych miejsc, sytuacji i przypadków. Jeśli będą wprowadzane takie czy inne obostrzenia, będą one dotyczyły tych konkretnych miejsc. Działania nie będą dotykały całych województw. Chyba że sytuacja pandemiczna dotknie wszystkich miejscowości na terenie danego województwa. Jestem przekonany, że dyrektorzy wykażą się sprawnością i mądrością. Podejmą decyzję o przejściu na tryb hybrydowy tylko w takich sytuacjach, które będą uzasadnione. Przystępujemy do pracy, do procesu edukacji z przekonaniem, że po wielu miesiącach w czerwcu przyszłego roku będziemy mogli powiedzieć, że ten rok był rokiem normalności.
Na jakie wsparcie psychologiczne mogą liczyć uczniowie? Przypomnę o czterech filarach, na jakich ma się opierać bezpieczny powrót do szkół. Jednym z nich jest wsparcie psychologiczne.
- Tryb jest taki, o którym mówiliśmy. To działa. Placówki już istnieją. Wdrożyliśmy też program, który najpierw diagnozuje sytuację, potem są kierunkowe działania.
Osoby związane z oświatą sceptycznie podchodzą do planów szczepień w szkołach. Na jakie zainteresowanie pan liczy?
- Rolą państwa jest stworzenie możliwości, szans, żeby każdy obywatel miał możliwość zaszczepienia się. Taka jest nasza funkcja. Owszem, ja czy moi koledzy z ministerstwa i kuratorzy przekonujemy nauczycieli i rodziców do tego, żeby poddali się szczepieniom. Póki co jednak nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której kogokolwiek byśmy zmuszali do szczepień. Na razie takiej konieczności nie ma. Jestem przekonany, że nie będzie takiej sytuacji. Zdrowy rozsądek ma każdy człowiek. Jest też instynkt samozachowawczy. Każdy człowiek powinien wykorzystać to, co proponuje rząd. Można poddać się szczepieniom. Punkty będą w wielu szkołach. Namawiam do szczepień.
Docierają do ministerstwa sygnały, że antyszczepionkowcy straszą dyrektorów szkół sądami, jeśli ci się zdecydują na szczepienia?
- Do mnie takie informacje nie dotarły. Rozmawiałem z kuratorami. Póki co takich sygnałów nie mam. Jest mowa o tym, że są środowiska sceptyczne, ale są też środowiska, które mogą uznać fakt, że nikt nikogo nie zmusza do szczepień. To wolny wybór.
Mówi pan o obowiązku szczepień. Pociągnę wątek. Dyskusja dotycząca szczepienia danych grup zawodowych trwa od miesięcy. Nie było błędem, że nie zdecydowano się w wakacje na obligatoryjne doszczepienie nauczycieli? Ponad 70% pedagogów jest zaszczepionych. Jakbyśmy się zbliżyli do 100% początek roku byłby nieco inny.
- To jest tak, że w wielu wypadkach – zwłaszcza w obecnej sytuacji pandemii – wszystkie hipotezy stawiane przez tych, którzy ubierają się w szaty ekspertów, często są weryfikowane. Jest przekonanie, że poziom wyszczepień powinien być na poziomie około 90%. Niektórzy eksperci mówią o poziomie bezpiecznym przy 60-70%. Taki poziom ponad 70% mamy wśród nauczycieli. Mieliśmy przypadki państw wyszczepionych na wysokim poziomie. Mimo to podatność na zachorowania pojawiła się. Zachorowania tak, ale ilość hospitalizacji i śmierci była niewielka. W mojej opinii to, co przyjęliśmy jako zasadę, czyli stworzenie szansy do zaszczepienia się, jest dobre. Poziom wyszczepienia wydaje się wystarczający.
Były deklaracje. Kiedy podwyżki nauczycieli i na jakich zasadach? Czy warunkiem wzrostu płac będzie powrót central związkowych do rozmów?
- Warunek ostatni jest pierwszym i podstawowym. Mocno zaznaczę. Ministerstwo edukacji i nauki przedstawiło propozycje do debaty. Ramy prawne, w których funkcjonuje profesja pedagogów, to ramy ze stanu wojennego. Czymś normalnym i naturalnym jest to, że ten system powinien ulegać korekcie. Chyba wszyscy są zgodni, że korekta być musi. Jak się rozmawia z samorządowcami, oni błagają o zmiany. Podobnie jest w środowiskach oświatowych. Solidarność i ZNP mówią podobnie. Jednak ministerstwo edukacji i nauki przekazało jasne stanowisko. Musimy wejść na ścieżkę debaty, dialogu. To prowadzi do uzgodnień. Wszystkie strony powinny ustalić stanowisko, wedle którego podwyżki się dokonają. Wszystkie strony muszą brać odpowiedzialność za konsekwencje zmian. Nie można przerzucać odpowiedzialności tylko na stronę ministerstwa. Przedstawiliśmy jasne stanowisko.