Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z marszałkiem Małopolski, Witoldem Kozłowskim.

Wczoraj małopolscy radni na wniosek Zarządu Województwa zdecydowali, żeby przekazać 1 milion 50 tysięcy złotych dla pogorzelców z Nowej Białej. Imponująca jest też skala pomocy udzielanej przez mieszkańców i ich sąsiadów. Są zbiórki, środki finansowe. Wczoraj pan mówił, że to pierwszy krok, jeśli chodzi o działania województwa dla mieszkańców Nowej Białej. Jakie będą kolejne?

- Przede wszystkim chciałem podkreślić jedną rzecz. To duża tragedia. Niewyobrażalna skala w naszych warunkach. Niewiarygodna jest też solidarność Małopolan, którzy niosą pomoc. Byłem w niedzielę na spotkaniu z władzami powiatu nowotarskiego i wójtem gminy Nowy Targ. Byłem w Nowej Białej. Widziałem salę gimnastyczną w szkole zapełnioną różnymi artykułami. Druga część to zbiórki publiczne. Odzywają się samorządy i firmy. Jeżeli wszyscy taki poziom solidarności zachowamy z tymi, którzy stracili dach nad głową, szybko się uda wrócić do normalności. Pracy jest tam masa. Samo usunięcie pogorzelisk to ogromna praca. Jeśli będą środki, te prace pójdą szybko i sprawnie. Mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich lub nowych domów. Są sytuacje, gdzie będą wyburzenia. Budynki tak zostały zniszczone, że nie nadają się do użytkowania. Cały ciąg budynków gospodarczych jest zniszczony. To krajobraz po wybuchu potężnej bomby. Byłem tam, widziałem to. Jeśli pan pyta o naszą pomoc, to pierwszy etap. Na szybko mogliśmy przekazać środki do gminy Nowy Targ. To 1 milion 50 tysięcy złotych. To wsparcie zapomogowe. Zależy nam, żeby te pieniądze przeznaczyć na odnowienie substancji mieszkalnej. To dotacja na budynek, nie na daną rodzinę. Przekażemy to właścicielom. Oni wiedzą, jak wykorzystać środki. Potem zobaczymy. Jak będzie konieczność, bo są wątpliwości, ile budynków ucierpiało – niektóre zostały zalane… Trzeba się będzie temu przyglądnąć. Teraz się zaczynają prace, które doprowadzą do uprzątnięcia terenu. Potem będą remonty i budowy.

Wyzwaniem będzie nie tylko odbudowanie domów, ale także uwzględnienie tego, że wiele budynków jest objętych opieką konserwatorską. To unikatowa zabudowa. Pewnie chciałoby się, żeby odbudowane budynki były bezpieczniejsze. To nie pierwszy pożar w Nowej Białej, ale pierwszy na taką skalę.

- Tym się charakteryzuje zabudowa zwarta. Mieszkałem w Krościenku. Wiem, co to jest zabudowa zwarta. Podobnie jest z budynkami gospodarczymi. To problem przy pożarze. Jest silny wiar, wysoka temperatura, suche drewno w budynkach gospodarczych. W każdym takim budynku jest siano, słoma. To duży kłopot. Nie mnie rozstrzygać o tych rzeczach. Są specjaliści, fachowcy, inżynierowie, projektanci, służby ratownicze. To dobry sygnał, żebyśmy się zastanowili nad tym, co i jak robić, żeby zminimalizować ryzyko powtórnego pożaru. Nad tym muszą się pokłonić właściciele. To duże zadanie, ale po takich doświadczeniach trzeba się na to odważyć.

Wspomniał pan, że pochodzi pan z południa Małopolski. Niedługo wakacje, wtedy Małopolska stanie się jednym z najpopularniejszych kierunków. Tymczasem gminy z południa Małopolski są wśród tych, gdzie jest najmniejszy odsetek mieszkańców zaszczepionych. Nie widzi pan w tym zagrożenia epidemiologicznego dla regionu w kontekście wariantu delta?

- Ubolewam, że ten procent niezaszczepionych jest taki wysoki. Gdziekolwiek jestem, apeluję do wszystkich. Nasza cywilizacja uratowała się przed bardzo zakaźnymi chorobami tylko dzięki szczepionkom. To jest udowodnione. Każdy inaczej reaguje na szczepionkę. Ja nie odczułem – poza miejscowym dyskomfortem – żadnego bólu. Są jednak takie organizmy, które reagują inaczej. Jest temperatura, ból głowy. Tak działały wszystkie szczepionki. Pozbyliśmy się wielu groźnych chorób. Nie czytajcie tych bzdur na społecznościówkach. Wypowiadają się ludzie, którzy nie mają zielnego pojęcia. Słuchajcie lekarzy i zakaźników. Oni mają wiedzę opartą o doświadczenia tego czasu i historyczne.

Nie da się ukryć, że wariant delta jest brany pod uwagę jako poważne zagrożenie. Minister Czarnek wczoraj w Dzienniku Gazecie Prawnej mówił, że jeśli zagrożenie epidemiczne się będzie utrzymywać, będzie postulował powrót do nauki hybrydowej 1 września. Fatalną wiadomością by to było też pod kątem organizacji szczytu gospodarczego w Krynicy.

- To jest prawda. Jeżeli będą obostrzenia, będą one dotyczyły jednak wszystkich. Także organizatorów takich wydarzeń. Bierzemy pod uwagę to. Operator, z którym podpiszemy pewnie jutro umowę na przygotowanie i wykonanie szczytu, zakłada na wstępie, że to będzie rozwiązanie hybrydowe. Jak warunki pozwolą, będzie stacjonarnie. Jak nie, zastosujemy się do przepisów. Trudno. Jest taki czas. Wróg jest niewidzialny, trudno go złapać. Jest groźny. Nie można tego lekceważyć. Szczyt gospodarczy Krynica Summit jest dla nas ważny. Najważniejsze jest jednak zdrowie Małopolan. Nie ma niczego cenniejszego. Udowodniliśmy to w zeszłym roku konstruując Małopolską Tarczę Antykryzysową z potężnym pakietem medycznym. Wspieraliśmy cały system, nie tylko nasze szpitale. Wsparliśmy wszystkie obszary bezpieczeństwa zdrowotnego Małopolan. Tak trzeba działać. Priorytety muszą być jasne.

Wczoraj wotum zaufania i absolutorium dla Zarządu Województwa za wykonanie budżetu za miliony rok. Wspomniał pan o Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej. To było największe wyzwanie w tamtym roku?

- Absolutnie tak. Zaczynaliśmy od 6 pakietów: medyczny, przedsiębiorczość, płynność finansowa, społeczny, edukacyjny i rozwoju. Mieliśmy zerowy budżet. Teraz to 1,5 miliarda złotych. To ogromna praca zarządu, radnych, naszych pracowników i partnerów. To absolutny priorytet. Spośród 38 radnych obecnych, 37 nie zagłosowało przeciw. Część się wstrzymała. Opozycja ma swoje prawa. Ja to szanuję. Z tym większym szacunkiem odnoszę się do tych, którzy się wstrzymali. Zachowali specyfikę opozycji, ale dali sygnał, że dostrzegli nasze wysiłki. Nasz klub w pełni nas poparł. Absolutorium i wotum zaufania było bezpieczne. Cieszymy się. To komfortowa sytuacja.