Przypominamy: Niedzica: J. Kaczyński i W.Orban o współpracy polsko-węgierskiej i relacjach z Unią Europejską
Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem PSL, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Co mogło stać za tym tajemniczym spotkaniem Jarosława Kaczyńskiego z Wiktorem Orbanem?
- Po pierwsze widać, że spotkali się wczoraj szefowie państw. Nie ma wątpliwości kto jest osobą numer 1 w Polsce. To szef PiS. On się spotkał z szefem Węgier. Tam to premier i szef partii. Łączenie tych funkcji jest naturalne. Nie jestem tym spotkaniem zaskoczony. Sympatie do premiera Orbana PiS wyrażał od wielu lat. To jednak Wiktor Orban przyjechał po naukę do Polski. To nie w Warszawie będzie Budapeszt, ale w Budapeszcie będzie Warszawa. Tempo zmian, które przyjęło PiS, i wcale niedobrej zmiany, jest dużo większe niż premier Węgier mógł sobie wyobrazić.
To, że z Wiktorem Orbanem spotkał się Jarosław Kaczyński a nie Beata Szydło czy Andrzej Duda, chyba nikogo nie dziwi.
- Widać przynajmniej kto jest najważniejszy. To stwierdzenie, że spotkali się szefowie państw, jest uprawnione.
Może to były nauki od Wiktora Orbana przed tą debatą w Komisji Europejskiej ws. naszego kraju?
- Możliwe, że była rozmowa na ten temat. Nie sądzę, żeby trzeba było czerpać takie nauki. To co pokazuje PiS od kilku tygodni, ten pęd do zajmowania wszystkich stanowisk, taranowanie TK, rozwalenie służby cywilnej, to co się za chwile będzie działo w mediach publicznych to pokazuje, że PiS nie potrzebuje czerpać z innych wzorców. Sam przekracza granice bez opamiętania.
W tle jest sprawa Wielkiej Brytanii, mniejszego socjalu dla Polaków.
- Możemy się domyślać co się tam działo. Na pewno były poruszane sprawy europejskie. Spotyka się dwóch europejskich parterów. Na pewno była rozmowa o UE. Jestem przekonany, że ta rozmowa dotyczyła też wydarzeń, które będą w Parlamencie Europejskim czy na Komisji Europejskiej w następnych tygodniach. Pytań jest dużo. Minister Waszczykowski dolał oliwy do ognia. Były nieprecyzyjne wypowiedzi. To trudne dla ministra spraw zagranicznych, żeby mówić niby żartobliwie i próbować zestawiać bazy NATO z zasiłkami dla Polonii. Nie ma zgody PSL na handlowanie Polonią. To niedopuszczalne. PiS wcześniej już mówił, że może nie dajmy pieniędzy na dopłaty rolnikom, ale dajmy na wspólną armię. To podobny tok myślenia.
Wspomniał pan ustawę medialną. Niedawno wyciekły zapisy tej tak zwanej dużej ustawy. Jak pan ocenia te zapisy?
- Pytanie czemu PiS nie zaproponował od razu takiej zmiany. To zwolnienie dziennikarzy i pracowników a potem weryfikacja jest nie do przyjęcia. Jest wielu dziennikarzy pracujących od wielu lat. Są też tacy, którzy pracują od niedawna. Nigdy nie widziałem, żeby opozycja miała problem z występowaniem w Radiu Kraków czy TVP. Było ich nawet więcej niż koalicjantów. Nie widziałem wylewanych łez nad tym, że o programach rządowych jest mało informacji. PiS nie płakał jak było mało informacji o polityce rodzinnej. Teraz jest nadużywanie słowa”narodowy”, w odniesieniu do wszystkiego. PiS nie jest do tego uprawniony. Nie jest prawdą, że wola jednej partii jest wolą narodu. PiS wygrał wybory, mają prawo do rządzenia, ale nie mogą mówić, że każda ich decyzja jest wolą narodu, bo nie jest.
W pana ocenie dlaczego prezydent Duda nie podpisał jeszcze małej ustawy medialnej?
- Tu mnie prezydent zaskoczył. Liczyłem, że to będzie poniedziałek. Takie były sugestie. Minął okres świąteczny. Wczoraj było ostatnie święto. Wydaje się, że nie ma przeszkód, żeby podpisać ustawę. Chyba że trwają nocne dyskusje na temat obsady stanowisk. Prezydent może chce mieć w tym swój udział i wstrzymuje się z podpisem. To jest strategia polityczna.
Może jest tak, że duża będzie tak szybko procedowana, że nie ma sensu podpisywać małej?
- W to nie wierzę. To by była ogromna porażka PiS. Szli jak taran przed świętami. Odesłanie tego do Sejmu czy TK byłoby policzkiem dla PiS. Jakby tak się stało, byłoby to wybicie się na niepodległość. Tego brakowało przy TK. Zobaczymy. Myślę jednak, że to spory personalne. Środowisko prezydenta może mieć chęć udziału w tej obsadzie.
W przyszłym tygodniu małopolski Sejmik przyjmie, lub nie, uchwałę smogową. Czytamy, że nie ma zgody wśród radnych co do poparcia tej uchwały. Jak zagłosują ludowcy? Z tych 8 radnych na 7 można liczyć? Jacek Soska zawsze głosuje jak chce.
- Nie do końca. Budżet był poparty przez wszystkich radnych PO i PSL. Dobry projekt radnego Soski dotyczący sadzawek znalazł się w budżecie. Co do smogu to jest to jeden z największych problemów Krakowa i Małopolski. Dobrze, że jest ustawa. Dobrze, że są programy wymiany pieców. Dobrze, że miasto w tym uczestniczy. Nasza radna w mieście jest szefową komisji, która odpowiada za jakość życia. Jestem zwolennikiem zwiększania jakości życia w Krakowie i Małopolsce, jestem zwolennikiem ochrony środowiska i promocji odnawialnych źródeł energii. Tutaj też minister Waszczykowski ma dziwne inklinacje to tych, którzy stawiają na energię odnawialną a to zobowiązanie europejskie. Co do uchwały to ważna jest dyskusja. PSL jest otwarte na różne poglądy. Nie jest tak, że jest jedna linia, musi być dyskusja. Dobrze, że ona będzie. Jestem zwolennikiem wszystkich kroków zgodnych z ustawą, żeby podnieść jakość życia w Krakowie.
Jak są głosowane tak ważne sprawy to szef ludowców na ogół bywa na sesjach Sejmiku. Będzie pan?
- Nie pamiętam, żeby Waldemar Pawlak czy Janusz Piechociński przychodzili. Nie powiem na 100%.
Będzie pan dyscyplinował?
- Jest dyskusja w Sejmiku. Koledzy i koleżanki znają priorytety. Wierność w dążeniu do najlepszych standardów funkcjonowania w naszym otoczeniu, zawsze była bliska PSL-owi. To ciekawa dyskusja. Przed nami dużo pracy, żeby zmieniać otoczenie i nasze środowisko.
No nie dowiedziałem się jak zagłosuje PSL.
- Jeszcze nie było dyskusji. Redaktor wymaga odpowiedzi ode mnie przed dyskusją na klubie i sali posiedzeń. Decyzję się podejmuje w głosowaniach.