Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, senatorem PiS Włodzimierzem Bernackim
Panie profesorze, czy konkluzje szczytu unijnego stanowią rzeczywiste i trwałe oddzielenie budżetu od praworządności, nawet jeśli nie jest to akt prawny, w odróżnieniu od rozporządzenia?
Doszło do porozumienia i za tym porozumieniem stoją - z jednej strony premierzy Morawiecki i Orban, natomiast z drugiej strony Angela Merkel, jako kanclerz Niemiec, Niemiec, które sprawują prezydencję w UE, ale również ci, którzy stoją na czele Unii - Ursula von der Leyen, czy Charles Michel. Te strony zawarły kompromis, dotyczący ustalenia reguł i zasad. Z jednej strony rządy Polski i Węgier wycofują weto wobec budżetu Unii, a z drugiej strony ci, którzy sprawują realną władzę UE, deklarują, że nie będą podejmowali działań przeciwko rządom państw członkowskich UE, restrykcyjnych, finansowych ze względów czysto politycznych, dyktowanych chwilowymi układami i relacjami pomiędzy rządami poszczególnych państw, a więc to jest bardzo ważny moment, ale miejmy świadomość tego, że będzie to wymagało dalszej debaty zarówno od polityków UE, jak i polityków poszczególnych państw członkowskich.
Rozporządzenie o mechanizmie praworządności, tak czy inaczej wchodzi w życie. Konkluzje go nie nadpisują, ale też komisja zobowiązuje się do przekucia konkluzji na legislację. Z drugiej strony jest też możliwość skargi do TSUE. Jakby dziś podsumować, nie licząc pieniedzy, które są gigantyczne, to co osiągnęliśmy już, na tym trwającym jeszcze szczycie?
Dyskusja na temat obowiązującego porządku prawnego na terenie UE ulega uszczegółowieniu. Rozpoczynamy debatę na temat tego, jaką moc mają traktaty. I strona polska i węgierska uważają, że fundamentem dla funkcjonowania UE są traktaty, natomiast mamy też bardzo istotną kwestię i na tej drodze będziemy podążać do skonstruowania takich rozwiązań i takich formuł, które będą formułami rzeczywistymi, a nie sztucznymi, sprzecznymi z traktatami. To jest jedna kwestia. Druga rzecz, to jest wszystko to, co związane z budżetem UE, nie tylko w rozumieniu czysto finansowym, właściwym dla funkcjonowania UE, ale również z "cząstką" wielkich kwot, które państwa członkowskie zaciągają w postaci pożyczki na funkcjonowanie i stworzenie funduszu odbudowy i rozwoju. To osiągnięcie jest ważne, ale pamiętajmy - w polityce nawet jeśli odnosi się sukces, a taki sukces Polska i Węgry odniosły, no to jednak nie można powiedzieć, że coś się skończyło. Wchodzimy teraz w nowy etap realizowania polskiej racji stanu w przestrzeni Unii Europejskiej.
Te ustalenia szczytu kwestionuje minister Zbigniew Ziobro, który brak weta nazywa błędem. Pisze po wczorajszej konkluzji, że porozumienie umożliwi ingerowanie KE w działania rządów Wspólnoty Europejskiej. Myli się minister sprawiedliwości?
Nie chciałbym być niegrzeczny wobec pana ministra, ale przecież ma świadomość tego, że w tej konkretnej sytuacji, w której mamy z jednej strony rozporządzenie, a z drugiej konkluzję i to konkluzje wiążące strony, które przyjęły owo rozporządzenie, jest to pewien pakiet, który na pewno będzie po pierwsze realizowany, a po drugie pan Ziobro wskazuje tutaj na charakter konkluzji, ale chcę przypomnieć, że w wielu wypadkach norma prawa jest ważna, ale równie istotna jest wykładnia tego prawa. Jeśli więc mówimy o rozporządzeniu i konkluzjach, to mamy do czynienia z taką właśnie konstrukcją - rozporządzenie i konkluzje, które doprecyzowują i dookreślają sposób rozumienia tego, co w rozporządzeniu się zawiera. Nie rozumiem kłopotu, jeśli jest to kłopot, to czysto polityczny i to nie dla Zjednoczonej Prawicy, tylko dla polityków Solidarnej Polski, którzy propagowali hasło "weto albo śmierć".
Co dalej z Solidarną Polską, jako koalicjantem w ramach Zjednoczonej Prawicy, czy Solidarna Polska może opuścić koalicję po tym unijnym szczycie?
Ależ skąd, pewne różnice się pojawiają, zarówno w debacie dotyczącej kwestii wewnętrznych, jak i kwestii związanych ze spojrzeniem na nasze otoczenie, a więc czy to Europę, czy świat. To są różnice, które pojawiają się między politykami PiS, a obok tego czy to Solidarnej Polski, czy Porozumienia. PiS jest ugrupowaniem środka w obrębie Zjednoczonej Prawicy i okazało się, że zasada złotego środka jest rozwiązaniem najlepszym, zarówno w obozie Zjednoczonej Prawicy, jak i w kontekście spraw europejskich.
Jak Pan odbiera deklaracje i apele ludowców, żeby pozbyć się radykałów, co więcej przedstawiciele PSL deklarują popieranie ważnych dla Polski propozycji PiS.
PSL jest partią schyłkową, to partia, która dokonuje swojego żywota. W ostatnim czasie zasłynęła tym, że po zawarciu porozumienia z Pawłem Kukizem, Komitet Wyborczy wszedł do Sejmu. Ludowcy uzyskali to, co było ich planem, a więc przekroczyli 5-procentowy próg dzięki Pawłowi Kukizowi, to teraz mu podziękowali. Teraz pojawiają się pomysły czysto iluzoryczne. Z jednej strony mówią, że pakt senacki nie obowiązuje, a z drugiej strony w Senacie trzymają się kontusza marszałka Grodzkiego. To jest działanie obliczone na utrzymanie się w przestrzeni publicznej, politycznej, parlamentarnej. Obywatele widzą, że PSL dożywa ostatnich dni.
Jak pan ocenia postulaty prezentowane przez powołaną właśnie inicjatywę Wolnej Nauki. W deklaracji tej inicjatywy znalazła się m.in. konieczność wyrugowania pseudonauki i ideologicznego nacisku na uczelniach, zwiększenie finansowania nauki, to oczywiste, ale także budowa uczciwego systemu oceny pracy naukowca.
Jeśli spojrzeć na funkcjonowanie tej przestrzeni, która jest tak istotna dla współczesnych społeczeństw, a więc sfery nauki, badań i rozwoju, to ciągle znajdujemy się w sytuacji państwa na dorobku. Wszelkie postulaty, które są postulatami wskazującymi na potrzebę wzrostu nakładów, są postulatami, które znajdują zrozumienie pracowników, ministrów i tych, którzy są zatrudnieni w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Również ważna kwestia to ta, związana z rzetelną oceną dorobku naukowego, czyli to, co określamy mianem ewaluacji, to jest istotne i nad tym ministerstwo mocno pracuje. Nie chcemy też dokonywać rewolucji, ponieważ na ten etap ewaluacji już wkroczyliśmy i nie możemy zmieniać reguł w trakcie gry. Jeśli pojawią się korekty, to dotyczące punktacji wydawnictw, czy czasopism. Niektóre tytuły zostały niedoszacowane, czy doszło do prostych pomyłek. Dam przykład "Przeglądu Wschodniego" prof. Malickiego z Instytutu Wschodniego UW, zero punktów dla "Przeglądu Wschodniego" to jest totalne nieporozumienie. Co do postulatów oceny naukowości, czy nie naukowości, to brzmi to absurdalnie. Wystarczy spojrzeć na historię nauki. Dostrzeżemy, że rozwój nauki wynika z przełamywania kolejnych paradygmatów, a więc zawsze pozostawanie w jednym, sztywnym kanonie jest czymś złym. Musimy spojrzeć na jedno z największych niebezpieczeństw jeśli chodzi o nauki humanistyczne i społeczne, to co ja określam mianem dyktatury poprawności politycznej.