Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PSL, Urszulą Nowogórską.

Rząd przygotował dodatkowe rozwiązania dla Ukraińców, którzy na stałe by chcieli zostać w Polsce. Chodzi o kluby malucha i lekcje języka polskiego. Jakie rozwiązania pomogłyby włączyć ukraińskie kobiety do rynku pracy. Na wzmocnienie sektora usług liczyli przedsiębiorcy, ale bywa z tym różnie.

- Faktycznie bywa różnie. Składam najpierw jednak życzenia dla całego Radia Kraków z okazji 95-lecia działalności. Życzę wielu dalszych jubileuszy i wiele zdrowia w tej trudnej misji przekazywania informacji. Wszystkiego dobrego. Teraz pytanie. Będziemy mieć kolejną nowelizację ustawy o uchodźcach. Będą posiedzenia komisji. Jaka recepta? Trudno powiedzieć. Do końca nie wiemy, ilu Ukraińców wraca do kraju. Musimy się przygotować na zapewnienie im funkcjonowania. Stąd kluby malucha i nauka języka. Dostosowanie do rynku pracy... Będzie tu duża rola urzędów pracy i programów państwowych na rozpoczęcie działalności. Będzie szeroki wachlarz działań. Trzeba rozmawiać na wielu płaszczyznach. Pochylimy się nad ustawą sierpniową, która ureguluje resztę sfer życia w Polsce dla osób, które będą chciały u nas zostać. To będzie szeroka dyskusja, nad którą Państwo też się będziecie w swoim radiu pochylać i wiele razy to analizować.

Badania pokazują, że w Polsce chce zostać co trzeci Ukrainiec. Ponad 80% uchodźców nie pracuje w Polsce. Problemem są regulacje rynku pracy, czy chęć powrotu?

- Jedno i drugie. Chęć powrotu na pewno. W wielu rozmowach codziennych z obywatelami Ukrainy słyszę, że oni mówią o sytuacji na Ukrainie i o tym, co w Polsce ich spotyka. Są wdzięczni Polakom, ale jak tylko będzie opcja, chcą wrócić. My w ramach sąsiedzkich umów musimy umożliwić przetrwanie im tego czasu. Jak ktoś będzie chciał zostać u nas, musi mieć mechanizmy wyrównawcze, żeby funkcjonować tak, żeby mogli zbudować sobie tutaj przyszłość. Nie zapominajmy jednak o naszych pracownikach i przedsiębiorcach. Pomoc musi być rozważna. W pociągu jedna pani z Ukrainy powiedziała mi pewne słowa. Dziękowała nam za pomoc i powiedziała, że jeśli pomagacie, to swoim dzieciom dajcie dwa cukierki, naszym jeden. To znamienne słowa. Trzeba pomagać, ale rozsądnie.

Zbliżają się pierwsze wakacje po pandemii. Będą to drogie wakacje. Nadal na Sądecczyźnie i Limanowszczyźnie właściciele pensjonatów domagają się odblokowania miejsc noclegowych? Jest to nadal problem?

- Różnie bywa. Są właściciele gospodarstw, które chcą odblokowania, ale są tacy, którzy udzielają dalej pomocy Ukraińcom. Jeśli są takie sygnały, wojewoda z samorządami mają awaryjne miejsca pobytu dla uchodźców. Mechanizmy awaryjne są. Są placówki do tego. To dobra wola przedsiębiorców, właścicieli pensjonatów. W dobie kryzysu wsparcie dla pracowników i przedsiębiorców jest ważne, żeby to przetrwać. Potem wzmocnią swoją działalność. Nie tylko gospodarka i inflacja, ale także wcześniejsza pandemia ograniczyła przedsiębiorców. Potrzebna jest im pomoc państwa. Jak będzie działała nasza gospodarka, będą pieniądze w budżecie państwa. Racjonalne decyzje są oczekiwane.

Nie wspomniała pani o pomocy kredytobiorcom. Oni coraz częściej rozważają drogę sądową. Jest przygotowany pakiet, który obejmuje wakacje kredytowe, zamianę WIBOR na inny współczynnik i wzmocnienie funduszu wsparcia kredytobiorców. Państwo podkreślają kwestię zamrożenia marż. Poprą państwo rozwiązania szefa rządu?

- Póki co nie ma ustawy. Banki oferują wakacje kredytowe. Musimy to powiedzieć. Jako PSL mówimy, że zamrożenie marż jest ważne. Trzeba się skupić na obligacjach, które powinny być wydrukowane przez NBP w wartości 50 tysięcy jedna, oprocentowanie powyżej inflacji. To by była pomoc państwa. Nie ma działań w formie legislacyjnej. To krąży w próżni. Banki już oferują wakacje kredytowe. Raty będą przesunięte na koniec spłaty. To jakaś pomoc, ale bez pomocy państwa się nie obejdzie.

Mówiąc o wakacjach, chodzi o to, żeby odsetki nie gromadziły się w kapitale...

- Musimy pamiętać o tym, że jak spowolni gospodarka i nie będzie inwestycji, będzie wielki problem. Bezwzględne działania pomocowe dla obywateli i przedsiębiorców muszą być.

Jedna lista opozycji, czy dwie?

- Mamy ekspertyzę. Dwie listy. To dla nas dobre rozwiązanie.

Politycy Porozumienia będą na wspólnej liście? Liderzy PSL byli na konwencji Porozumienia.

- W polityce są mechanizmy wzajemnego wsparcia. Zobaczymy, jak będzie z listami. Poczekajmy.

Korpus monitorowania wyborów to będzie wspólna akcja całej opozycji?

Myślę, że tak.

Potwierdzają się doniesienia, że wybory samorządowe, o ile wybory parlamentarne odbędą się w konstytucyjnym terminie, zostaną przesunięte na wiosnę 2024 roku. Jak pani ocenia to wydłużenie kadencji samorządów?

- Takie informacje do mnie dotarły. Jak wybory parlamentarne będą w terminie konstytucyjnym, czyli jesienią 2023 roku, o 3-4 miesiące zostanie wydłużona kadencja samorządowa. To wentyl bezpieczeństwa politycznego. Ci, który nie wejdą do parlamentu, spróbują w samorządach. To argument za taką propozycją.


A chaos organizowania wyborów parlamentarnych i samorządowych niemal w jednym czasie to też jest argument?

- To zależy, kto tego argumentu używa. Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. To dodatkowe koszty i niepewność skutków dla samorządów. Nowi wójtowie, burmistrzowie i prezydenci podejmują swoje działania. Czasem działania trzeba podjąć na koniec roku i kolejny wójt może nie chcieć przejmować zobowiązań na kolejne lata, bo nie wie, czy zostanie dalej. Kij ma dwa końce. Nie są to przemyślane rozwiązania. Słyszałam argument, że da to możliwość próby sił w samorządzie tym, którzy do parlamentu nie wejdą.