Zapis rozmowy Marcina Golca z posłanką PO, Urszulą Augustyn.

Zacznijmy od tematów gorących wśród nauczycieli. Mówi się, że jest blisko porozumienia związanego z podwyżkami. Jest szansa na to?

- To gorzkie porozumienie, jeśli w ogóle by się ziściło. Chciałabym, żeby tak było, ale po raz kolejny minister Czarnek pokazuje, jak bardzo nie szanuje nauczycieli. Najpierw mówi o 4% podwyżki. Potem stawkę nieco podnosi, ale pieniędzy nie chce wypłacić. Trzeba z nim negocjować porozumienie. Jest taka sytuacja, że nauczycieli nie ma, inflacja jest prawie 20%. Minister edukacji nikogo o zdanie nie pyta, nauczycieli nie szanuje. Jego arogancka postawa nie pasuje do tego ministerstwa.

Czyli nie wierzy pani w porozumienie? Dwie strony są potrzebne. Też nie wszyscy nauczyciele się na to zgadzają. Niektórzy mówią, że stawki są nadal za niskie.

- Nawet jakby porozumienie zostało podpisane, czego nauczycielom życzę, bo to zawsze prawie 8% podwyżki… To jednak upokarzająca kwota. Jaki jest argument przekazania dodatkowych 700 milionów dla TVP, gdy obraża się nauczycieli kwotą kilkuprocentowej podwyżki i targuje się z nimi, czy podwyżkę im dać?

Nie jest tak, że ciśnienie po strajku sprzed dwóch lat nieco zeszło? Trwał on tak długo, żeby zasygnalizować problem, ale zakończył się prawie bez efektów. Potem przyszła jeszcze pandemia i to wygasiła.

- To zbieg okoliczności. Zabrakło może wtedy nieco nauczycielskiej solidarności. Mówię także o związkowej Solidarności, która spieszyła się do podpisania porozumienia z ministerstwem edukacji. Minister to wykorzystał. Dziś nauczyciele mają prawo czuć się oszukani, lekceważeni. Oni proszą o niewielkie kwoty, gdy ogromne kwoty są przesuwane tam, gdzie ich nie potrzeba.

Nowelizacja prawa, tak zwane Lex Czarnek 2.0. Ustawa trafiła na biurko prezydenta. Jaki będzie następny krok?

- Nie mam wątpliwości. Prezydent to podpisze. Tu już rola pani prezydentowej, która podobno zna środowisko nauczycielskie, nie będzie miała żadnego znaczenia. Ustawa zostanie podpisana. Myśląc jeszcze o tych pieniądzach… Ma pan rację. Nauczyciele są w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdy przychodzi im się upominać o swoje. Myślę też o pieniądzach, które zostały na stole w Unii Europejskiej. Te pierwsze kwoty przekazywane po pandemii do wszystkich państw… Nawet spryciula Orban potrafił te pieniądze wziąć. Nasz rząd tego nie bierze. Te pierwsze pieniądze były do wydania przez rząd na najpilniejsze potrzeby. Tym jest środowisko edukacyjne, służba zdrowia. Te pieniądze tu powinny być skierowane. One nam niestety przepadły. Te zaliczki już do Polski nie dotrą. To wielki wstyd i odpowiedzialność tego rządu. Do dziś nie mamy napisanego wniosku o przesłanie do Polski pieniędzy.

Teraz teren Tarnowa. Ostatnia sesja nadzwyczajna rady miejskiej pokazała, że czterech radnych głosowało za propozycją prezydenta o nałożeniu podatków. Wielu radnych, którzy do tej pory głosowali z prezydentem, wstrzymało się lub głosowało przeciw. W tym byli radni PO. Jak pani to skomentuje?

- Mówi pan o podnoszeniu podatków. Samorządy są w wyjątkowo trudnej sytuacji. Podobnie jak mieszkańcy i przedsiębiorcy. Wynika to z tego, że rząd nie potrafi zadbać o obywateli. Inflacja nie musiałaby być tak wysoka. To nie jest wina wojny czy Putina. Inflacja zaczęła się przed napaścią Rosji na Ukrainę. Fatalne zarządzanie państwem, konflikt z UE, za późne działanie NBP powoduje te koszty inflacji. Samorządy są poszkodowane też przez to, że zadania rząd zrzuca na samorządy, ale nie daje rekompensaty. Niejeden budżet ma problem z dopięciem. Rozumiem samorządowców, którzy mówią, że muszą budżet spiąć, żeby świadczyć usługi dla mieszkańców. Rozumiem też mieszkańców, którzy są tym zaniepokojeni. Radni są od tego, żeby mądrze współpracować w wykonywaniu zadań dla obywateli. Ich postawa powinna być dalekowzroczna. Jeśli budżet się nie zepnie, wszyscy będziemy mieli problem.

Mamy teraz sytuację patową.

- Nie jest to sytuacja łatwa. Z jednej strony trzeba szukać rozwiązania, żeby budżet spiąć, ale też, żeby jak najbardziej chronić przedsiębiorców. To jest rola całej rady, bez znaczenia, po której stronie sceny politycznej ona jest. Trzeba umieć wypracowywać kompromisy. Nie widzę takiej dyskusji na terenie tarnowskiej rady. Jest mi przykro.

Czyli niezbyt dobrze się stało, że taka decyzja została podjęta?

- Przed każdą decyzją potrzebna jest rzetelna analiza i dyskusja. Jak brakuje dyskusji, potem okazuje się, że jednych radnych postrzegamy jako dobrych, innych jako złych. To krzywy obraz. To nie tak. Mądra rada powinna mieć przedyskutowane rozwiązanie, żeby obywatel coś od siebie dał, ale samorząd za wiele nie zabrał. Trzeba rozmawiać. Tego mi brakuje.

W kontekście tych radnych, którzy głosowali przeciw lub się wstrzymali, będzie z pani strony jakaś reakcja? Jakaś rozmowa?

- To są radni, którzy są niezależni. Oni pracują z prezydentem. Ta grupa powinna ze sobą rozmawiać.

Wyjdźmy w przyszłość. Struktury PiS mocno zwierają szyki przed wyborami. W PO coś się dzieje? Szukacie kandydatów?

- Nie zgodzę się z pana zdaniem, że PiS zwiera szyki. Niedawno rozwiązali całe struktury, teraz są rozwiązywane po raz wtóry. Coś tam się dzieje.

Powoływane są jednak nowe, podobno bardziej szczegółowe.

- To, że miesza się w kotle, nie znaczy, że zupa jest bardziej słona. Konfliktów jest tam bardzo dużo. Nie moja bajka, nie mój problem. PiS w sposób karygodny przesunął wybory samorządowe o pół roku. Robią to nie po to, żeby je lepiej zorganizować. Jak wybory samorządowe nie spotkają się z wyborami parlamentarnymi, to spotkają się z wyborami do Europarlamentu. To preteksty. PiS chce zorganizować sobie dobrze kalendarz wyborczy. Chcą się zająć najpierw wyborami parlamentarnymi, potem reagować odpowiednio w wyborach samorządowych. To zagrywka po to, żeby znani i lubiani szefowie dużych miast nie mogli wesprzeć wyborów parlamentarnych. Czas między wyborami spowoduje, że PiS mógłby wprowadzić do miast komisarzy.

PO coś działa?

- Są tu różne zagrywki rządzących, żeby opozycji utrudnić wspólne działanie. Opozycja skupia się nad dobrym startem z jedną listą do wyborów parlamentarnych. Za rok o tej porze będziemy chyba po wyborach. Wtedy będzie czas na przejście do gromadzenia sił, żeby pójść za ciosem. Wierzę w sukces. Dziś odpowiadam za powiat tarnowski. Rozmowy się toczą. Organizujemy dobrą drużynę do wyborów samorządowych. To nie jest kwestia jednego wójta, burmistrza czy prezydenta, ale dobrej, fajnej rady, która ma być kompetentna i merytoryczna.

Kiedy poznamy te konkrety? Na wiosnę?

- Wiosną będą konkrety dla wyborów parlamentarnych. Liczę, że wszystkie ugrupowania opozycyjne pójdą po rozum do głowy i pójdziemy razem na jednej liście.