Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicemarszałkiem Małopolski, Tomaszem Urynowiczem.

 

Od 1 lipca zarządcy i właściciele budynków będą składać deklaracje dotyczące emisyjności i źródeł ciepła. W wypadku budynków już istniejących będą mieć na to 12 miesięcy. Rok jest potrzebny na złożenie takiej deklaracji?

- W Małopolsce praktyka inwentaryzacji jest od roku 2017. To małopolskie doświadczenia były inspiracją do stworzenia Centrum Emisyjności Budynków. To w tym momencie wielkie wyzwanie, jeżeli chcemy wymieniać piece, modernizować budynki i walczyć ze smogiem. 12 miesięcy to dużo i mało. Zobaczymy, jak na nowy obowiązek odpowiedzą mieszkańcy. Inwestorzy oddający nowe budynki mają tylko 2 tygodnie na złożenie deklaracji. Wszystkie działania są po to, żebyśmy mieli jak najsprawniejsze narzędzia do walki ze smogiem.

 

Inwentaryzację palenisk prowadzi już Małopolska, bo zakłada ją Program Ochrony Powietrza. Do końca roku ma być inwentaryzowanych 70% źródeł ciepła. Do połowy przyszłego roku – 90%. Jak teraz ta realizacja wygląda?

- Są lepsi i gorsi, jak zawsze. Gmina Wielka Wieś ma 90%. Są gminy, którym jest do tego daleko. Nasze starania mają inny fundament. To fundament prawny. To już obowiązek wynikający z ustawy. Będzie sprawniej i lepiej. Nie zależy to już od aktywności lokalnych włodarzy, ale od nas. To zadanie dla mieszkańców.

 

Rozumiem, że pociągać będzie to za sobą kary, skoro jest to obowiązek ustawowy?

- Przewidywana jest kara do 500 złotych, jakby ktoś nie przekazał informacji. To ostateczność. Wiemy jakim problemem jest stan powietrza, jakie to ma skutki dla zdrowia. Nikt tej informacji raczej nie będzie ukrywał.

 

Powiedział pan, że są lepsi i gorsi w Małopolsce. Co wynika z dotychczasowej inwentaryzacji na terenie województwa?

- Dzięki temu, że mamy szacunki z poszczególnych gmin, możemy sprawniej zarządzać środkami na ten cel. Regionalny Program Operacyjny, nowy program Czyste Powietrze. To 103 miliardy dla kraju. Te pieniądze muszą jak najsprawniej do naszego regionu trafiać. Małopolska jest liderem. Tu nastąpiła rewolucja mentalna. Małopolska była pierwszym w kraju województwem, której wszystkie gminy złożyły w terminie deklaracje przystąpienia do programu Czyste Powietrze. 182 gminy złożyły to w terminie. Dla reszty kraju termin był przesunięty. Świadomość mieszkańców motywuje samorządowców.

 

Zakaz stosowania paliw chce wprowadzić Zabierzów. Kiedy zarząd województwa przyjmie podobne uchwały dla Tarnowa, Skawiny, Krzeszowic, Rabki, Oświęcimia?

- Najpierw przyjęliśmy plan pracy. Było to związane z Programem Ochrony Powietrza. Ma być jednolity wzór uchwały antysmogowej. Pracujemy z czterema gminami, które mają wolę stworzenia uchwały antysmogowej. Do końca miesiąca będzie wzór. Problem w tym, że większość tych uchwał jest tak skonstruowana, że terminami wykracza poza obowiązujące prawo. Nie tylko deklaracja jest potrzebna, ale rzeczywistość prawna. Do końca miesiąca podejmiemy jednolity wzór uchwały. Wtedy będziemy wiedzieć, jakie są ramy prawne w stosunku do intencji samorządów. W drugim kwartale będziemy przyjmować uchwałę przez Sejmik. To będzie ciekawy okres w życiu regionalnego parlamentu.

 

Czyli w drugim kwartale małopolski Sejmik zmierzy się z kolejnymi uchwałami ograniczającymi używanie paliw stałych. Jak wygląda większość sejmikowa związana z przyjęciem lub odrzuceniem tych uchwał?

- Mogę być optymistą. Przyjęty Program Ochrony Powietrza nałożył deklarację, że jeśli samorząd będzie chciał przyjąć uchwałę antysmogową, Sejmik podda to pod głosowanie. Nie powinno być wątpliwości. Każda z uchwał jest inną okolicznością. Tarnów to główne miasto całego regionu. Jest też Oświęcim, czyli istotny element układanki węglowej. Oświęcim ma być objęty Funduszem Sprawiedliwej Transformacji. Jest Skawina - lider progresywny i Rabka – Podhale i miejscowość sanatoryjna. Tam trzeba poprawić jakość powietrza. To będzie ciekawe. Z deklaracji Zabierzowa się cieszę.

 

Jaka część większości sejmikowej może zagłosować przeciwko takim uchwałom? Ma pan na pewno wyliczenia.

- Nie liczę tak. Takie argumenty jak zdrowie i życie mieszkańców są na tyle mocne, że nie trzeba liczenia.

 

Wspomniał pan pieniądze na sprawiedliwą transformację w Małopolsce. To 247 milionów euro – tyle miałoby trafić do Małopolski zachodniej. Jakie inwestycje powinny zostać sfinansowane z tych pieniędzy? Pytam o przykłady. Chodzi o tworzenie zielonych miejsc pracy, zamiast miejsc do tej pory związanych z sektorem górnictwa?

- Najpierw o pieniądzach. Teraz to 247 milionów, ale gra się nie skończyła. Trwają negocjacje Wiedzieliśmy, że 3,5 miliarda euro zostanie przekazane przez Komisję Europejską na regiony węglowe. Małopolska znalazła się dopiero na liście krajowej. Ministerstwo zwiększyło wydatki do 4 miliardów 100 milionów euro. Warunkiem pozyskania tych środków jest stworzenie regionalnego programu transformacji. Musimy być elementem układanki. Jest tworzony śląski plan transformacji. Jesteśmy ze sobą złączeni. Musimy pokazać związki ze Śląskiem. Jest też krajowy plan. Tam będą decyzje ws. kopalń. Dzisiaj pieniądze mają pójść na zielną gospodarkę, odnawialne źródła energii, strefy gospodarze, przekwalifikowanie pracowników. Cztery powiaty Małopolski zachodniej mają otrzymać wielkie środki. 247 milionów to jednak za mało. Prowadzimy bank projektów. Jest tam teraz inwestycji na około 3 miliardy 100 milionów. Projekty, które już przekazaliśmy do oceny, to było ponad 800 milionów złotych. Musimy wagę skupić na negocjacjach o środki.

 

Jeśli w Małopolsce zachodniej 11 tysięcy osób związanych jest z sektorem górnictwa, to po przerobieniu tych pieniędzy 11 tysięcy osób będzie pracowało w szeroko pojętej zielonej gospodarce?

- Transformacja to nie tylko górnictwo, ale też przemysł energochłonny. 83 tysiące Małopolan dostaje PIT na Śląsku. Oddziaływanie gospodarki węglowej jest duże. To nie tylko kopalnie. Dużo firm otoczenia górniczego jest. Kopalnia to też masa usług wokół. To chociażby sklepiki dla górników. To poważne przedsięwzięcie. W założeniach do planu chcemy wyważyć potrzebę transformacji z wrażliwością społeczną tego miejsca.