„Nie widzę oznak do medalu”
We wtorek wieczorem policjanci zakończyli działania w Starej Wsi. Ciało Tadeusza Dudy odnaleziono w lesie przy drodze powiatowej Limanowa – Kamienica (miał ranę postrzałową głowy). Mężczyzna podejrzany o zabójstwo córki, zięcia i postrzelenie teściowej najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
Mężczyzna był poszukiwany od piątku przez setki policjantów. Skutecznie udawało mu się wymykać mundurowym.
– Policjant dostaje pensję jak każdy z nas. Powodu do wręczania medalu nie widzę – mówił na antenie Radia Kraków Dariusz Nowak, komentując finał policyjnej obławy. Podkreślił, że choć działania były sprawne i szeroko zakrojone, to ostatecznie Tadeusz Duda zginął na własnych zasadach, a nie dzięki skutecznej interwencji.
– W jakiś sposób Duda odszedł na własnych warunkach. Osaczyła go policja, ale to on pociągnął za spust. To nie był triumf nad przestępcą – ocenił.
Akcja, jakiej Polska nie widziała
Skala działań była bezprecedensowa. W operacji brały udział setki funkcjonariuszy, do tego sprzęt z najwyższej półki – od noktowizorów i kamer termowizyjnych po wojskowe drony bojowe.
Do akcji włączyli się strażacy, Straż Graniczna i lokalni przewodnicy, bez których policjanci z Krakowa czy Katowic nie poradziliby sobie w trudnym górskim terenie.
– To pierwszy taki przypadek w historii polskiej kryminalistyki. Wszystkie podręczniki będą o tym pisać – powiedział Nowak.
Mimo tego rozmachu, pytanie o proporcje i skuteczność pozostaje otwarte.
Zaufanie uratowane – ale system zawiódł wcześniej
Jak podkreślił były policjant, największym zagrożeniem był nie tylko uzbrojony i zdeterminowany zbrodniarz, ale społeczna i instytucjonalna bierność, która pozwalała mu funkcjonować przez lata.
– Przez lata chodził po lesie z bronią, kłusował, przynosił dziczyznę do domu. Nikt o tym nie powiedział. A przecież łącząc fakty – człowiek agresywny, z bronią – można było działać wcześniej – mówił Nowak. – Zawiodło zaufanie, zawiodła czujność sąsiadów. Również i taka jest lekcja z tej historii.
Nie medal, lecz refleksja
Obława na Tadeusza Dudę była logistycznym i operacyjnym wyczynem, ale nie sukcesem rozumianym jako doprowadzenie sprawcy przed sąd. Zdaniem gościa Radia Kraków honor należy oddać zaangażowanym, ale zamiast laurów i orderów potrzebna jest głęboka analiza systemowych błędów, które umożliwiły tragedię.
Policja i tak dostawała w ostatnich dniach ogromną falę krytyki. Gdyby tej sprawy nie udało się rozwiązać, hejt byłby jeszcze większy. To była sprawa symboliczna – na szali było zaufanie do mundurowych. Nie było innego wyjścia: trzeba było rzucić wszystko, co najlepsze. Albo pełne zaangażowanie, albo porażka. I choć finał nie przyniósł satysfakcji, to przynajmniej nie było klęski. A zwycięzców – jak wiadomo – nikt nie rozlicza – podsumował Nowak.