W zdrowym ciele zdrowy duch – mówi znane powiedzenie. Na progu nowego roku szkolnego rozmawiać będziemy o sporcie w szkole. Po raz kolejny przekonamy się, że ci, którzy uprawiają sport i pozornie mają mniej czasu i siły na książki, osiągają sukcesy także „naukowe”. Z gośćmi programu "Przed hejnałem" rozmawia Sylwia Paszkowska
Goście:
Bożena Sadok, Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 113 w Krakowie,
Marta Grzyb, mama dwójki dzieci, wielka zwolenniczka sportu,
Robert Sławecki, nauczyciel WF-u w szkole w Rabie Niżnej, instruktor m.in. jazdy konnej, ale także wielu innych sportów.
- Czujecie już ten 1 września?
Bożena Sadok: - Już czujemy, bo na boiskach pojawiają się dzieci, by się poruszać.
- Jest taki stereotyp, że osoba która jest sprawna intelektualnie, jest ciamajdą ruchową.
Robert Sławecki: - Możemy odłożyć ten stereotyp, to nie jest już aktualne. Świetną parą są sport i nauka, idą w parze.
- Często rodzice zastanawiają się nad profilem sportowym, wybierając szkołę dla dziecka, ale boją się tego, że zostanie mało czasu na naukę.
Bożena Sadok: - To nie jest prawda. Od 2007 roku organizujemy zawody z koszykówki, które cieszą się popularnością wśród uczniów. Te dzieci nie mają żadnej taryfy ulgowej, realizują program, a dodatkowe 6 godzin treningu jest wpisane w podział godzin. Uczniowie radzą sobie wspaniale, mają świadectwa z paskiem. Osiągają tak wysokie wyniki, że są laureatami konkursów przedmiotowych, że zostają uhonorowane złotą tarczą.
- Pani jest wielką zwolenniczką ruchu i uważa, żeby każdy dzień zaczynać od ruchu.
Bożena Sadok: - W planowaniu lekcji warto wrócić do przerwy śródlekcyjnej, by dzieci wyszły z ławek i mogły poćwiczyć, pobiegać. W szkole mamy wyremontowane boiska, które tętnią życiem do godzinach popołudniowych, jeździmy na naukę pływania, na rolki, na łyżwy.
- A badacie kręgosłupy dzieciom?
Bożena Sadok: - Mamy program profilaktyki, kiedy instytut profilaktyki kręgosłupa bada dzieci. Mamy też zajęcia korekcyjne.
- Pani Marto, pani ma dwoje dzieci i robi pani wszystko, by zarazić dzieci sportem.
Marta Grzyb: - Tak, sport to zdrowie, ale sport może być też dla dzieci frajdą. To świetna alternatywa dla komputera. Dzieci uprawiające sport to dzieci bardziej odpowiedzialne, bardziej zorganizowane.
- Proszę powiedzieć coś o programie Małopolska Szkoła w Ruchu. Trochę mało szkół wzięło udział w tym programie.
Bożena Sadok: - Bardzo mało małopolskich szkół przyłączyło się do tego programu. To projekt, który ma na celu, tak organizować zajęcia WF-u, by były one atrakcyjne dla uczniów. Było dużo zwolnień lekarskich z WF-u, dlatego w tym roku w klasach pierwszych jedna godzina organizowana będzie przez nauczyciela WF-istę a druga przez nauczyciela prowadzącego klasę. Będą to lekcje pełne radości. Dzieci będą zdobywały umiejętności z różnych dziedzin sportu. Nie dostaliśmy dodatkowych godzin dla nauczyciela przedmiotowca, ale taki nauczyciel w ramach swoich pasji sportowych będzie realizował ten projekt. Nauczyciele zostaną przeszkoleni, jak to robić, by te lekcje były atrakcyjne.
- A jaką satysfakcję mają nauczyciele, gdy prowadzą lekcje na macie - macie piłkę i grajcie?
Bożena Sadok: - Nie wiem, bo takich nauczycieli nie mamy. Kiedyś byli, sama takich pamiętam, ale mam nadzieję, że już ich nie ma. Jeśli uczeń podchodzi poważnie do sportu, to musi wiedzieć, co jest celem lekcji WF-u.
- Celem lekcji jest ocenianie, a nie wciągnięcie do jakiejś gry?
Bożena Sadok: - Ta definicja oceniania się zmieniła - pokazujemy, jak osiągnąć cel, jakimi metodami go zdobyć. Ocenianie to nie jest stopień.
- W Rabie Niżnej kto przynosi zwolnienia z lekcji?
Robert Sławecki: - Pracuję w takim środowisku, że te dzieci garną się do sportu. Zwolnienia przynoszą ci, którzy mają problem z kontuzjami. Trochę częściej są to dziewczęta niż chłopcy, ale ze względu na wstyd związany z okresem dojrzewania. Gdy organizowałem zawody ruggby, to miałem tyle chętnych, że nie wiedziałem, kogo zabrać. Musi być odpowiednia organizacja, by załatwić uczniom czas na naukę i na sport, a szkoły sportowe świetnie to robią.
- Uczymy się organizacji czasu. Im więcej mamy na głowie, tym lepiej wykonujemy poszczególne zadania. Jednak nie wierzę, że do pana trafiają wszyscy Lewandowscy. Zawsze w klasie są dzieci słabsze ruchowo i grupa strasznie traktuje takie osoby.
Robert Sławecki: - Nie ma dziecka, które nie ma swoich mocnych stron z wychowania fizycznego.Trzeba pomoc dziecku je odkryć. Duża rola nauczyciela, by zapobiegać sytuacjom wyśmiewania i dokuczania.
- Pani dyrektor, jak radzić sobie z tym problemem?
Bożena Sadok: - Dużo czasu trzeba poświęcić na tworzenie grup, na motywowanie, na pokazywanie mocnych stron dziecka. Na indywidualny sukces pracuje dużo osób, jeśli w szkole będziemy to pokazywać, to przyniesie to rezultaty. Tym słabszym musi pomóc dobry WF-ista, który będzie miał w sobie dużo ciepła i zrozumienia, który będzie ich motywował. Trzeba, by nauczyciel był przyjacielem, a nie katem.
- A co jest oceniane - wyniki, czy starania?
Bożena Sadok: - Zmieniła się definicja oceniania, ale i kryteria oceniania. Zaangażowanie dzieci, starania, a nie sukcesy są brane pod uwagę. To będzie argument, by wszystkie dzieci chciały uczestniczyć w ruchu.
- Pani dzieci chętnie chodzą na zajęcia ruchowe.
Marta Grzyb: - Tak, na te organizowane w szkole ale i poza nią. Nauczyciel WF-u jest dla nich wzorem.
- Szkoła z zajęciami popołudniowymi to dobry pomysł dla tych rodzin, w których są problemy, i od których dzieci chcą uciec?
Bożena Sadok: - W wizji naszej szkoły mamy fragment, że szkoła, to drugi dom dla dziecka. Jeśli coś nie służy rozwojowi dziecka, to szkoła musi mu pomóc. Mamy dzieci, które siedzą w szkole od świtu do nocy, mamy świetlicę środowiskową, która jest pod opieką MOPS-u. Tu międzyczasie dzieci odrabiają lekcje, zjadają obiad i są pod opieką świetlicy.
- A skąd są na to pieniądze?
Bożena Sadok: - Rodzice nie muszą za nie płacić. Wykorzystujemy pasję naszych nauczycieli do organizowania takich dodatkowych zajęć. Nauczycielki prowadzą zajęcia z zumby, fitnesu.