Przypominamy historię człowieka, który wylądował na ulicy. Był wykształcony, miał wielu znajomych, ale coś w życiu mu nie wyszło...
Parę lat temu wpisał się w pejzaż jednej z krakowskich stacji paliw. Mieszkał tam w swoim zielonym maluchu. Trafiła do niego Ewa Szkurłat, a po spotkaniu powstał reportaż. Po jego emisji do radia zgłosili się uczniowie Adama Hollendra. Bo nasz bohater był wieloletnim nauczycielem zespołu szkół budowlanych w Nowej Hucie. Jeden z jego uczniów dzięki reportażowi go odnalazł i zaprosił do siebie na Wigilię. Ale po Świętach pan Adam znowu trafił na stację paliw i nadal mieszkał w maluchu. Nie chciał przyjąć pomocy, bo stracił już resztki nadziei. Kiedy przed kolejną zimą zdecydował się w końcu zaufać ludziom i skorzystać z oferowanej mu pomocy - zmarł. Wtedy w miejscu gdzie stał jego maluch zapłonęło kilkadziesiąt zniczy. Mieszkańcy okolicznych bloków dowiedzieli się, że bezdomny, który ich grzecznie witał i pomagał nosić siatki, zanim wylądował na ulicy - był nauczycielem i wychowawcą wielu krakowian.
Od jego śmierci minęło już parę lat...Uczniowe Adama Hollendra nadal dzwonią do radia i proszą o przypomnienie reportażu o ich nauczycielu...