O mocy i prostocie
Soyka przyznaje, że nie do końca odnajduje się w świecie „Gwiezdnych Wojen”, choć tytuł jego piosenki „Ciszy nie unikaj” skojarzył się dziennikarce z Mistrzem Yodą. – „Te piosenki są wyjątkowo prostolinijnie napisane. Cały przekaz, wszystko co chciałem powiedzieć, zawarłem właśnie w nich” – podkreśla muzyk.
Outsider z wyboru
Artysta przyznaje, że od lat czuje się outsiderem. – „To najlepszy status, jaki mogłem sobie wypracować. Daje mi poczucie wolności. Czuję się bezpieczny, bo jestem dobrym rzemieślnikiem” – mówi. Jak dodaje, nie raz w karierze doświadczał niepewności, zwłaszcza gdy musiał uczyć się cudzych utworów na potrzeby koncertów.
Droga do własnego języka
Wspominając początki kariery, Soyka przyznaje, że po studiach miał moment zwątpienia – nie wiedział, do czego wykorzysta swoją wiedzę. – „Jeżeli chciałem być atrakcyjny na scenach Berlina czy Norymbergi, musiałem być oryginalny, musiałem być tutejszy. Nie mogłem być siedemnastym Rayem Charlesem. To właśnie język polski stał się pojazdem, który dowiózł mnie do mojego muzycznego języka” – wspomina.
O wspólnym śpiewaniu
Soyka podkreśla wagę śpiewu jako podstawowej drogi do muzyki. – „Wspólne śpiewanie ma największą wartość. Problem w tym, że w szkole coraz mniej jest zajęć muzycznych. Tymczasem dziecko w wieku siedmiu lat śpiewa bez oporów, a piętnastolatek już nie, bo uważa to za obciach” – zauważa.
O ludziach i świecie
Choć – jak mówi – czasem musi „udać się na pustynię”, bo ludzie bywają trudni do zniesienia, Soyka podkreśla: – „Dobrze myślę o ludziach. Jesteśmy współzależni i komplementarni. Najlepszym antidotum na samotność i depresję jest robienie czegoś pożytecznego dla innych”.