Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Porozumienia, Stanisławem Bukowcem.
O rozstaniu Porozumienia z AgroUnią Michał Kołodziejczak powiedział, że AgroUnia nie będzie koniem pociągowym dla szlachty i liberałów. Trzymając się tej retoryki, była to rabacja i chłopi pogonili panów?
- Nie rozumiem tej narracji Michała Kołodziejczaka. Sprawa była prozaiczna. 13 maja AgroUnia zorganizowała konwencję programową i zaprezentowała skręcający w lewo program gospodarczy. My nie mogliśmy poprzeć pewnych elementów lewicowych w tym programie. Stąd decyzja Porozumienia o rozstaniu z AgroUnią.
Zaskoczyła pana skręt w lewą stronę? Wszyscy od początku mówili, że ciężko będzie pogodzić wodę z ogniem, czyli postulaty partii protestu z gospodarczymi liberałami.
- Ja o tym mówiłem wcześniej, że ideą współpracy było to, żebyśmy wspólnie troszczyli się o przedsiębiorców rolnych, małych i średnich przedsiębiorców. Przez kilka miesięcy tematy związane z importem zboża z Ukrainy, ochroną polskich konsumentów, to były sprawy, które razem nagłośniliśmy. Jeśli na konwencji AgroUnii słyszymy o tym, że trzeba stworzyć państwową firmę, która będzie zaopatrywała polskie sklepy, słyszeliśmy o rozdawaniu mieszkań… Mnie to zapachniało minionymi czasami PRL. Jedna firma handlowa zaopatrywała sklepy. Nie tędy droga.
Może elektorat AgroUnii i Porozumienia się nie dodawał i fuzja nie przynosiła spodziewanych efektów w sondażach?
- Ten czas nie jest stracony. Jakby nie nasze wspólne inicjatywy – protesty rolników, interwencje posłów Porozumienia w różnych instytucjach ws. jakości zboża, żywności - wiele spraw byłoby schowanych pod dywan. Podjęta została dyskusja. Informacje wyszły na światło dzienne. Minister Kowalczyk pożegnał się ze stanowiskiem. To nie jest zły czas. Poznaliśmy w AgroUnii wielu wartościowych ludzi. To doświadczenie zaprocentuje.
Czyli warto było?
- Warto było z tych względów, o których mówię. Warto walczyć o sprawy Polski. My to robiliśmy. Niestety na przyszłość trzeba ustalić plan działania. Jak AgroUnia chce skręcić w lewo, my mamy inne zdanie na temat gospodarki.
Co teraz będzie z czwórką posłów Porozumienia?
- Posłowie Porozumienia pracują, składamy interpelacje, jesteśmy aktywni w regionach. Pracujemy. Jest koło Porozumienia w Sejmie.
Jest brana pod uwagę współpraca z Koalicją Polską, która mogłaby owocować miejscem na listach wyborczych? Bierze to pod uwagę Koalicja Polska?
- Trzeba rozmawiać z różnymi środowiskami. Dalej rozmawiamy, żeby stworzyć dobry projekt na wybory. On musi zmienić władzę w Polsce. Sprawy pod rządami PiS idą w złym kierunku. Rozmawiamy.
Z kim? Z Koalicją Polską? Koalicja Polska jest w porozumieniu z Polską 2050, która niechętnie patrzy na posłów z partii Jarosława Gowina.
- Za wcześnie, żeby o tym mówić. Jak będą szczegóły, ogłosimy takie zdarzenie. Ważne jest to, żeby opozycja stworzyła na tyle atrakcyjną propozycję dla wyborców, żeby elektorat centroprawicowy mógł iść do urn i głosować.
Co będzie z czterema posłami? Zostaną w Porozumieniu? Ma pan wiedzę? Może przechwycą ich inne ugrupowania?
- Jak najbardziej. Pracujemy. Jesteśmy aktywni. Także senator Zając jest aktywnym parlamentarzystą Porozumienia. Jesteśmy razem.
Jaka wartością dodaną dla innych ugrupowań może być Porozumienie? Jakie projekty dotyczące przedsiębiorców Porozumienie będzie chciało zaproponować potencjalnym koalicjantom?
- Mówimy od dłuższego czasu, że polityka wsparcia dla gospodarki jest zła. Chodzi o małe i średnie polskie firmy. To ponad połowa polskiego PKB. Te rodzinne firmy są jednak dociążane podatkami i innymi daninami. Chcemy przywrócić możliwość odliczenia składki zdrowotnej. Mówimy o dobrowolnym ZUS dla firm w trudnej sytuacji. Polskie firmy muszą mieć tlen, żeby rozwijać gospodarkę. Teraz jest zwijanie firm. Są rekordowe likwidacje małych i średnich firm. Trzeba to zmienić.
Wczorajsze słowa szefa Rady Najwyższej Ukrainy o Wołyniu to przełom w przepracowywaniu trudnej historii oby państw?
- Na pewno to ważne słowa. Polacy ich oczekiwali. Czy przełom? Mam nadzieję. Jednak po czynach ich poznamy. Oczekujemy, że za słowami i deklaracjami strony ukraińskiej pójdą czyny. To pochówek, ekshumacja naszych rodaków na Kresach. Oczekują tego Polacy i rodziny tych osób. Ważne, że te słowa padły. One dają nadzieję na lepszą współpracę między narodami.
Część komentatorów zwracało uwagę, że nie padły słowa „rzeź”, „ludobójstwo”.
- Tak, ale to pierwszy krok w tym kierunku, żeby doprowadzić do pełnego pojednania polsko-ukraińskiego. Mamy trudną historię. Te słowa to prognostyk dobrych, następnych kroków.
W lipcu minie 80 lat od Rzezi Wołyńskiej. Czego pan oczekuje w związku z rocznicą?
- O oczekiwaniach mówi wielu ważnych Polaków, jak ksiądz Isakowicz-Zaleski, który domaga się ekshumacji naszych ofiar na Wołyniu i godnego pochówku. Trzeba wyjaśnić. Musi być wspólna komisja historyczna, która oceni zdarzenia sprzed 80 lat. Musimy iść do przodu. Nie zamykajmy pewnych rzeczy, nie utajniajmy. Potem jest to rozgrywane politycznie.