Przemysław Bolechowski: Przed nami bardzo ważna niedziela – niedziela związana ze stuleciem odzyskania niepodległości. Powiedzmy, na co zapraszamy wszystkich, bo te uroczystości są dla mieszkańców Krakowa i Małopolski, każdy może przyjechać.

 

Piotr Ćwik: Na to też bardzo liczymy, zapraszając mieszkańców Krakowa, ale też mieszkańców całej Małopolski na to wydarzenie, które będzie miało miejsce w najbliższą niedzielę, czyli piknik patriotyczny pod nazwą „Niepodległa Małopolska”. Z jednej strony wydarzenie uroczyste, ale z drugiej też trochę na luzie i na wesoło. Rozpoczynamy oczywiście od poważnego akcentu, czyli od mszy świętej w Bazylice Mariackeij o 11:15, która nie jest bezpośrednio związana z samym piknikiem, a później o 12:15 spotykamy się na płycie Rynku Głównego przy wieży ratuszowej i rozpoczynamy nasz piknik patriotyczny. Dużo ciekawych propozycji, każdy może coś znaleźć dla siebie – od najmłodszych do najstarszych. Na przykład pokaz mody patriotycznej – jak Polacy ubierali się w 1918 roku. Na przykład stanowisko Poczty Polskiej – jak funkcjonowała poczta u zarania II Rzeczpospolitej. Ale i punkt werbunkowy – jak werbowano żołnierzy na początku tworzenie się polskiej państwowości i państwa polskiego. Ale i przemarsz grup rekonstrukcyjnych i wiele innych ciekawych propozycji. Pokazanie polskiej tradycyjnej zagrody, czyli jak mieszkaliśmy kiedyś. Również propozycja dla całych rodzin – przypomnienie tego, na czym nasze pokolenie się wychowało, czyli zapomnianych już dzisiaj gier planszowych i karcianych. I wiele, wiele innych propozycji, które będą działy się na scenie, konkursów, wiele nagród, które będziemy rozdawali uczestnikom. Zaprosiliśmy przy organizacji imprezy do współpracy wiele różnych podmiotów, na przykład Kopalnie Soli w Wieliczce. Przedsawiciele kopalni będą wykuwać z bryły solnej potężną dwumetrową rzeźbę przedstawiającą orła. Program będzie bardzo bogaty, piknik ma zakończyć się około godziny 20:30, ostatnim punktem będzie koncert gwiazdy wieczoru, zespołu Brathanki, który rozpocznie się o 19:30. Do tego, żeby świętować stulecie odzyskania niepodległości, potrzebne jest poczucie wspólnoty. Tę wspólnotę możemy budować w różny sposób i w różnych miejscach i czasie. Mam nadzieję, że taką wspólnotę uda się też zbudować właśnie w najbliższą niedzielę w Rynku Głównym w ramach tego pikniku patriotycznego.

 

Mamy wrzesień. Historycy mówią dziś, że określenie „kampania wrześniowa” jest niewłaściwe, bo to nie była kampania we wrześniu, przecież kończyło się pod Kockiem i to tak naprawdę była wojna obronna. Ale wszystko zaczęło się pierwszego września, a można powiedzieć, że takim ciosem w plecy był 17 września, wkroczenie wojsk radzieckich na bazie paktu Ribbentrop-Mołotow, kiedy dokonano rozbioru Polski. Za nami już przypomnienie tej bolesnej rocznicy, która pokazała nam ile znaczą oficjalne traktaty, a ile zmowa dyktatorów.

 

Wojna obronna we wrześniu 39 roku miała swój tragiczny przebieg. Kampanię prowadziła tu armia niemiecka od 1 września, a 17 września nastąpiło wbicie noża w plecy i armia radziecka przekroczyła granicę Polski, w jakże perfidny sposób argumentując to, że państw polskie pogrążyło się w chaosie i oni wychodzą z bratnią pomocą. My i inne kraje bloku wschodniego mieliśmy okazję doświadczyć tej bratniej pomocy, także już po II wojnie światowej. Natomiast rzeczywiście obchody 17 września, które przeżywaliśmy w ten poniedziałek, zawsze mają dla mnie bardzo przejmujący charakter. Po mszy świętej w Katedrze Waawelskiej spotkaliśmy się przy Krzyżu Katyńskim i przy Tablicy Sybiraków, bo to też Dzień Sybiraka, kiedy wspominamy tych wszystkich wywiezionych do Kazachstanu, na Syberię i w wiele innych miejsc na terenie Rosji radzieckiej. Obecni tam byli Sybiracy wspominający o swoich przejściach. Kiedy zabierałem głos przy Krzyżu Katyńskim na Placu ojca Studzińskiego, przypomniałem o tym, że wrzesień 1939 roku to był czas, kiedy zostały przerwane marzenia wielu rodzin. Każda rodzina buduje swoje plany, ma swoje marzenia i te marzenia zostały w brutalny sposób przerwane, także tych osób, które zostały wywiezione w głab Rosji. Ale jedno czego Polakom nie odebrali najeźdcy ani niemieccy, ani radzieccy to wspomnienia rodziny i kraju, które zabrali ze sobą. Nigdy tej polskości się nie wyrzekli, zawsze chcieli do Polski powrócić.

 

Wywózka Polaków do Kazachstanu była do niedawna wstydliwą tajemnicą. Ci Polacy w większości chcą wrócić, prosili o to i do niedawna był to głos wołającego na puszczy.

 

Są Polacy w drugim i trzecim pokoleniu, którzy chcą wciąż wracać do ojczyzny. Wspieranie tych powrotów to wielkie zadanie, które jest realizowane przez obecny rząd. To dzieje się we współpracy z samorządami, mieliśmy kilka takich przypadków w Małopolsce. Ja osobiście uważam, że potrzeba bardzo dużego wzmocnienia tych działań po to, abyśmy zakończyli temat wszystkich repatriantów, którzy chcą do ojczyzny powrócić. To dużo szybciej udało się zrobić chociażby Niemcom czy Rosjanom.

 

Mamy też Dni Pamięci Ofiar Gestapo, czyli pamięć nie tylko o tym, co się działo w 39, ale też podczas okupacji w Polsce.

 

U nas w Krakowie te obchody przypominają o tych, którzy zostali zamęczeni przez Gestapo w katowniach, które funkcjonowały w wielu miejscach w Polsce, tych, którzy byli przesluchiwani, tych, którzy tych przesłuchań nie wytrzymali. Czyli pamiętamy o naszych obywatelach, nie tylko tych, którzy walczyli na frontach II wojny światowej. Mówi się o tym, że II wojna światowa pochłonęła 60 milionów ofiar, z czego jedną dziesiątą stanowią obywatele polscy. To jest cała rzesza tych, którzy zginęli, także zamęczeni przez gestapowców.

 

 

Zmieniając temat – rozmawialiśmy już kilkukrotnie na temat promes na odbudowę infrastruktury zniszczonej przez klęski żywiołowe. Trochę nam namieszała pogoda w tym roku kolejnymi szkodami. Rozumiem, że te promesy są wręczanie i tryb odbudowy tego, czego same samorządy nie są w stanie udźwignąć nie zostanie zakłócony.

 

 

Te wnioski składane przez samorządy jeśli chodzi o tegoroczne szkody popowodziowe oczywiście są realizowane. Kolejna transza promes wręczona samorządom zawierała też promesy dla dwóch najbardziej poszkodowanych gmin, czyli dla Ochotnicy Dolnej i gminy Kamienica. Trzeba też przypomnieć, że ten rok jest wyjątkowy jeśli chodzi o ilość środków na drogi popowodziowe dla samorządów. Przypomnijmy, że to jest taki montaż finansowy – część środków z budżetu państwa i część z budżetu samorządu. W tym roku na drogi powiatowe i gminne i na odbudowę mostów samorządy otrzymały już ponad 125 milonów złotych. Do tego dochodzi ponad 12 milionów środków na likwidację osuwisk. Trzeba też dodać słowo o tym nowym programie, który został ogłoszony wczoraj przez pana premiera Mateusza Morawieckiego, czyli Fundusz Dróg Samorządowych. W tym roku wydaliśmy, nie licząc tych środków na drogi popowodziowe, 1 300 000 000 złotych na wsparcie samorządów w naprawie dróg lokalnych. Zapowiedź, ze w 2019 roku wydamy ponad 6 miliardów, to zapowiedź bardzo dużych inwestycji drogowych, które mają zniwelować zupełnie obecne zaniedbania, które często wynikają z tego, że samorządy nie mają po prostu pieniędzy na remot drogi. Będzie też można otrzymać do 80% dofinansowania i realizować taką inwestcyję w cyklu dwu a nawet trzyletnim.

 

Na zakończenie chciałbym zapytać o wizytę Europejskiej Komisji Transportu i Turystyki.

 

Rzeczywiście odbyła się taka wizyta. Wcześniej Komisja gościła na Podkarpaciu. To są rutynowe wizyty związane z rozmowami na temat tego, jak wydatkowane są środki unijne, które wspierają inwestycje na drogach. Europosłowie przyjechali też zobaczyć, jak mam wrażenie, jak Małopolska się rozwija jeśli chodzi o realizację zadań drogowych, ale też zadań kolejowych. Zostali zacnie i godnie przyjęci w Krakowie, odbyło się tez spotkanie europosłów z samym panem ministrem infrastruktury Andrzejm Adamczykiem. Wydaje mi się, że to była dobra wizyta i dobre rozmowy.