Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z europosłanką PO, Różą Thun.

 

Co dzieje się we Francji? Od kilku tygodni protestują żółte kamizelki. W ostatni weekend wydawało się, że sytuacja się uspokaja, ale ciągle jest daleko od ideału.

- Usłyszymy co prezydent dzisiaj powie. Dziś jest jego wystąpienie. Oczekuje się od niego wystąpienia jak ojciec narodu, który będzie uspokajał ludzi. Chyba coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że do tych, którzy protestowali w słusznej sprawie, bo akcyza na paliwo została podniesiona…

 

Z czego się francuski rząd ostatecznie wycofał.

- Tak. Ja nie chcę dyskutować, czy ona powinna była zostać podniesiona, czy nie. Wymogi środowiskowe są drogie. Sytuacja ze zmianami klimatycznymi jest dramatyczna. Energia będzie droższa. Prąd u nas będzie 70% droższy. Założymy kamizelki, czy przyjmiemy to pokornie?

 

To też pokłosie tych regulacji klimatycznych.

- Ja z nimi nie dyskutuję. To priorytet globalnej polityki. Macron zapowiadał te podwyżki w kampanii wyborczej. Nie miały być tylko tak wysokie. To uderza w biedniejszych. Na razie się wycofał. Z niepokojem obserwuję Francję. Do tych, którzy pokojowo zaczęli demonstrować - oni często strajkują, są aktywni - dołączyły tłumy chuliganów – skrajna prawica, skrajna lewica. W wielu mediach międzynarodowych jest wyraźnie napisane, że awantury są podniecane przez trolle internetowe z Rosji.

 

Czyli to kolejne działania hybrydowe, które mają rozgrzać Europę przed wyborami do Europarlamentu?

- Tak stwierdzają ci, którzy badają internet. Francuzi się biorą za ostrą analizę internetu, żeby wciągnąć wnioski. Nakręcanie atmosfery nie jest bezpieczne. Nie jestem pewna, ale przez to być może spadła ilość protestujących. Ludzie wiedzą, że są manipulowani.

 

Zgadza się pani z opinią części komentatorów, którzy porównują ruch żółtych kamizelek do rewolty 1968 roku, czy to działanie inspirowane z zewnątrz? Jest coś niezwykłego w takim ruchu bez przywództwa, bez konkretnych politycznych celów.

- Tam jest konkretny polityczny cel. Spuszczenie tych opłat. To postulat. Łuk Triumfalny uszkodzony, sklepy zniszczone. To niepokojące. Nie porównywałabym tego do 1968 roku. Tam też latały jednak kamienie. Skrajna prawica i skrajna lewica są tu aktywne. To jest nakręcane. W Parlamencie Europejskim na sali plenarnej byłam świadkiem tego, jak zapytano Marine Le Pen, czemu wzięła pieniądze od Putina. Ona powiedziała, że nie wzięła, że to była potyczka. Putin wspiera te ruchy. Mówi się, że ruch antyszczepionkowców jest wspierany przez te same boty antydemokratyczne, które powodują niepokoje osłabiające UE.

 

Czyli my nie wyciągnęliśmy wniosków z tego, co wydarzyło się wydarzyło 3 lata temu w USA?

- Referendum brexitowe też było pod wpływem propagandy z Rosji. To temat, który zajmuje wiele mądrych głów od mediów społecznościowych i internetu. Nikt sobie z tym nie daje rady. My też nie jesteśmy wolni od tej propagandy antydemokratycznej i siania zamętu.

 

Jeszcze Brexit. Jutro ma się odbyć głosowanie w Izbie Gmin. Donald Tusk napisał, że to będzie ważny tydzień dla losów Brexitu. To głosowanie ma rozstrzygnąć o losach rozwodu Wielkiej Brytanii z UE. Do głosowania dojdzie? Brytyjczycy się zgodzą?

- Człowiek nie nadąża z czytaniem informacji na ten temat, co Brytyjczycy mówią i piszą. Mamy różne propozycje. Na razie wygląda na to, że większość parlamentarna odrzuci to, co premier May wynegocjowała.

 

Co wtedy? Twardy Brexit bez porozumienia?

- To bardzo niedobre dla Wielkiej Brytanii. Oni stracą prawa i koniec. Wygląda na to, że nie zostanie to przyjęte. Może nie będzie głosowania, bo konserwatyści zmienią premiera. Wtedy jeszcze raz referendum? Nie ma na to czasu. Albo przyjmą porozumienie. Wtedy Wielka Brytania wyjdzie z UE na warunkach uzgodnionych. Ta sytuacja jest skomplikowana, dynamiczna. Nie widać dobrego rozwiązania. Społeczeństwo brytyjskie się podzieliło. Jest mniej więcej 50/50 za wyjściem i przeciwko wyjściu. Ostatnio było liczone w okręgach wyborczych i wyszło, że większość jest przeciwko wyjściu. Brytyjczycy zaczęli się informować co to jest UE. To się zmienia. Tam nie było informacji o UE. Tu znowu mamy wnioski dla Polski.

 

Mówimy o Unii właśnie...

- Warto to śledzić. To będzie ciekawe. Może być to dramat dla Brytyjczyków.

 

Pani zgadza się ze zdaniem Ryszarda Petru – twórcy nowej partii Teraz – który powiedział, że w zeszłym tygodniu Koalicja Obywatelska zakończyła swój żywot? Mówił to w kontekście przejścia posłów Nowoczesnej do PO. Przez to Nowoczesna przestała być klubem parlamentarnym.

- 7 posłów.

 

7 posłów i jeden, który wcześniej został wyrzucony z Nowoczesnej.

- Koalicja Obywatelska nie zakończyła żywotu. Ma kryzys. Klub Nowoczesnej pewnie przyjmie jakiegoś posła. To się zdarza. Kluby powstają, zmieniają się.

 

O ile klub się uda obronić to nie stało się coś poważniejszego, jeśli chodzi o zaufanie w Koalicji Obywatelskiej?

- Pewnie się trochę stało. Muszę przyznać, że mam wrażenie, iż dla wielu polityków odpowiedzialnych, sprawa wspólnego frontu broniącego demokracji jest tak ważna, że KO będzie istniała. W takiej czy innej formie. Potrzebujemy jednego frontu.

 

Zatem cytat z lidera PSL. Władysław Kosiniak mówi tak - „finał współpracy Nowoczesnej z PO umacnia nas w przekonani, żeby do Koalicji Obywatelskiej nie wchodzić”. Co pani na to?

- Nie musi do niej wchodzić. Może ją współtworzyć. Te elementy muszą być podmiotowo traktowanie. Nie tylko wchodzenie, ale tworzenie koalicji. Mam poczucie, że jak emocje opadną, rozmowy będą się toczyły przy poczuciu odpowiedzialności wszystkich stron… Musimy tworzyć jeden front. W Polsce i w UE trzeba tworzyć front merytoryczny, prounijny, prodemokratyczny, antypopulistyczny. Inaczej przegramy Polskę i Europę.

 

Antypopulistyczny oznacza dla pani antyPiS-owski? Teraz cytat z Ryszarda Petru: „nie wygra się z PiS-em mówiąc, że jest się antyPiS-em”.

- Wygra się z PiS mówiąc o demokracji, europejskości i praworządności. Trzeba tego strzec. Mamy antydemokratów, autorytarny rząd. Jest taki nurt populistyczny w całej UE. Oni rządzą tylko w dwóch krajach – na Węgrzech i w Polsce. Mam nadzieję, że Polska z tego wyjdzie. Musimy się łączyć z Nowoczesną, PSL, Petru, Biedroniem.

 

Wszyscy razem będziecie w jednym froncie? Wierzy w to pani?

- Ja bym tego bardzo chciała. Czy się uda? Zobaczymy. Musimy się nawzajem traktować w aksamitnych rękawiczkach i zobaczyć co jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby Polska szanowała praworządność, miała zaufanie partnerów w UE. Tak było poprzednio. To daje poważne propozycje ws. na przykład ochrony klimatu.

 

Na razie mamy aksamitny uścisk Grzegorza Schetyny. On tak ścisnął Nowoczesną, że aż ją zgniótł i Nowoczesna straciła oddech.

- Apeluję, żeby w aksamitnych rękawiczkach ze sobą rozmawiać. Nie lubię jak się siedzi i narzeka na napięcia. Zawsze patrzę jak z napięć coś zbudować. Potrzebujemy jednego frontu ludzi szanujących demokrację.