Idę przez życie rapując
Niestety śpiewać się dopiero uczę.
Jeśli chodzi o etykietki, one są przyklejone do mnie od dzieciństwa. Bardzo stereotypowo do mnie podchodzono przez całe życie. Nie da się tego uniknąć, ponieważ ja mam niepełnosprawność ruchową, wizualną. To widać.
Natomiast ja chcę swoimi działaniami pokazać, że trochę mnie to nie obchodzi, jak wyglądam. Po prostu czuję się zdrowa i tak chcę żyć.
Najtrudniejszy okres to dorastanie. Inne dzieciaki czy starsze osoby czasem pokazywali mnie palcami, co nie było przyjemne i musiałam się z tym uporać. Ale wyrzuciłam to z siebie właśnie moją piosenką. Cały ten mój bunt na etykietki wrzuciłam to do tej piosenki i teraz już się nie przejmuję. Teraz już nie to jest najważniejsze, tylko muzyka jest najważniejsza.
Od dziecka przelewałam emocje na papier
Musiałam mieć jakiś upust dla tych moich emocji. I słowa same ze mnie wypływały na kartkę. Prowadziłam mnóstwo dzienników, blogi. Od tego się zaczęło. Od pisania wierszy, wierszyków, konkursów, jakichś tam występów teatralnych, trochę w szkole podstawowej, potem w liceum i na studiach. I tak małymi kroczkami szłam w tę artystyczną stronę.
I w końcu ta droga doprowadziła mnie na warsztaty „Sklejam słowa”. Tam odkryłam siebie najbardziej i dostałam wiatru w skrzydła.
Wypływam na pełne morze
Mam taką piosenkę pod tytułem „Kotwica”. Śpiewam o tym, że tę kotwicę podnoszę i wypływam na pełne morze, bo ja już nie chcę żyć w tych złudnych przekonaniach, ocenach, stereotypach, tego, z czym wyszłam z domu. Nie chcę już o tym pamiętać, nie chcę, żeby to mnie definiowało absolutnie.
Wybieram swoją drogę i podchodzę teraz do życia bardziej świadomie i absolutnie nie jestem w stanie tego wyciąć, przekreślić. To zawsze będzie mój fundament, ale ja wiem, że mogłam go odbudować i mogłam postawić jakby nowy fundament na podstawie tego starego i teraz buduję swój dom, czyli swoje życie. Na nowo, na moich zasadach.
I odkryłam, że to jest najfajniejszy cel, jaki może być w życiu, żeby siebie poznać. A to jest historia, która nie ma końca, bo my się będziemy poznawać do ostatnich stron tej naszej opowieści.
Na przekór
Z tą moją niepełnosprawnością trochę na przekór, ubiorę się odważnie, wymaluję się odważnie i nie będę się wstydzić. Założę mini, a czemu nie? I niech ludzie się gapią.
Jest to nagminne, że ludzie po prostu patrzą. I myślę, że to też jest ważne dla mnie w mojej drodze, że ja postanowiłam, że teraz będą patrzeć, bo ja chcę, a nie dlatego, że patrzą, bo mam niepełnosprawność.
To wyjście na scenę to też jest taki mój sposób tego, że ja wychodzę znowu na moich zasadach, pokazuję to, co ja chcę i opowiadam historię taką, jak ja chcę opowiedzieć, moimi słowami, a nie, że ktoś będzie opowiadać tę historię za mnie.
Niepełnosprawna raperka
Myślę, że jestem charakterystyczna bardziej na tej scenie muzycznej, ale nie chciałabym też być osobą, która jest definiowana jako niepełnosprawna raperka.
Tak, przyznam otwarcie, wykorzystałam to, żeby się wybić, bo jednak zaczęłam od tej piosenki Niepełnosprawność, żeby zrobić szum, żeby się pokazać, ale oprócz tego, że chcę mówić o niepełnosprawności, to ja chcę mówić o wielu tematach. Historia, którą mam do opowiedzenia, jest nie tylko o niepełnosprawności, ale jest o systemie, jest o emocjach, jest o dorastaniu, o dojrzewaniu, o odkrywaniu siebie, też o przemocy.
Chcę być rozpoznawana przez to, co mówię, a nie przez to, jak wyglądam.
Moja moc tkwi w słowach
Moja moc tkwi w słowach i w tej autentyczności. Ale słowa na papierze nie wystarczają. Jest taka potrzeba, żeby je z siebie na głos wydobyć. Poczułam, że potrzebuję się podzielić tą historią ze światem. I w sumie cieszę się, bo nie ma drugiej takiej osoby, która w ten sposób opowiada.
Po koncercie zazwyczaj zawsze pojawi się jakaś osoba, która podejdzie i powie, że coś w niej obudziłam, coś uruchomiłam.
W ogóle dużo osób płacze na moich koncertach i trochę się dziwnie z tym czuję. Cieszy mnie to, bo w sumie na początku jak zaczynałam, nie wiedziałam jaki jest mój cel.
Wiedziałam, że robię to bardziej dla siebie, a teraz widzę odzew i słyszę, że jestem jakimś głosem, czyimś głosem. I to nie jest głos tylko jednej osoby.
Monika Moona Węgrzyn była gościnią programu "Jesteśmy razem", nadawanego na antenie Radia Kraków w soboty o godz. 18.30.