Piesi są częstym widokiem na autostradowej obwodnicy Krakowa. Zwłaszcza wtedy, gdy obwodnicę opanowują korki po wypadku, ale również wtedy, gdy robi się ciepło i niektórzy postanawiają przedrzeć się z plecakiem od węzła do węzła.

- Przepisy wykluczają znajdowanie się na tej drodze pieszych i rowerzystów. To są osoby, które nie mogą znajdować się na autostradzie, gdzie mamy podniesione limity prędkości. Przypomnę, że dopuszczalna prędkość to 140 km/h, a podniesiona prędkość, to także podniesione uwarunkowania techniczne i konkretne wykluczenia uczestników ruchu - mówi podinsp. Krzysztof Dymura z małopolskiej policji.

Ostatnio do Radia Kraków dotarły informacje, że niektórzy piesi są wysadzani przez kierowców na pasie awaryjnym przy autostradowych węzłach. Pasażerowie sami powinni zaprotestować przeciwko takim pomysłom i nie ulegać kierowcy, ryzykując przy tym swoim życiem.

Ta bezmyślność woła o pomstę do nieba, ale jak mówi podinsp. Dymura, może być gorzej:

- My spotykamy się często z jeszcze bardziej karygodnymi sytuacjami, gdy zabiera się pasażerów w miejscach, gdzie jest bramka techniczna w barierach ochronnych i dźwiękowych, ustawionych wzdłuż autostrady. Pamiętajmy, że prędkości na autostradach są duże. Nie możemy się tam zatrzymywać. O tym mówią ogólne zasady i oznakowanie poziome. Jeśli dojdzie do awarii, musimy to również odpowiednio oznakować.

Za obecność na autostradzie pieszy może otrzymać - uwaga - 50 zł mandatu. Czy ta kara jest adekwatna do zagrożenia? Pozostawiamy to pytanie bez odpowiedzi.

 

Mateusz Żmija