Porozmawiajmy po krakowsku – nowy cykl Radia Kraków w każdy czwartek po 18:30 – pierwszym gościem oczywiście prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. Zanim porozmawiamy o zmianach jakie przyjęła wczoraj krakowska Rada Miasta powrócę do głośnej sprawy pogróżek, jakie pan między innymi dostał, grożono panu śmiercią. W jakim kontekście pan to odebrał – politycznym, głupiego żartu, głos szaleńca?

Ja to odebrałem spokojnie, aczkolwiek z tyłu głowy zawsze coś tam siedzi, że coś się może wydarzyć. Ja odebrałem to jako głos szaleńca, tym bardziej, że ta lista osób przeznaczonych „do likwidacji” - 16 osób, w zasadzie 15, bo przy prezydencie Adamowiczu było już napisane game over, to ludzie z różnych opcji politycznych. Później rzeczywiście się okazało, że pan jest chory psychicznie, nie leczony był, z próbami samobójczymi.

 

A jakie powinniśmy wyciągnąć wnioski z tragedii w Gdańsku, z pogróżek jakie dostał pan i kilku innych prezydentów?

Najśmieszniejsze jest to, że niektórzy dostali listy jak już pan siedział. Chciałem wyraźnie podkreślić, że praca Policji była absolutnie fachowa, błyskawiczna. Naprawdę jestem pełen podziwu.

 

Wiele osób komentuje to w ten sposób, że mamy pogłębiające się podziały polityczne, społeczne w Polsce i to jest ten efekt, pan by wiązał jedno z drugim?

To jest pewne podglebie, etap przez który przechodzi wielu psychicznie chorych. Wszystkie badania wskazują na to, że tego typu działalność, chęć pokazania się – ten pan też miał chęć zaistnienia. Nie wiem czy on chciał coś naprawdę zrobić, aczkolwiek miał w domu substancję żrącą, którą miał później wysyłać, co powodowałoby, że ktoś kto otwiera kopertę się poparzy. Nie chce mówić na te tematy, to jest sprawa takich technikaliów Policji. Zawsze jest coś takiego, że pokazywanie jakiegoś „wzorca” powoduje, że cała grupa ludzi o podobnym sposobie myślenia, chce się do tego podłączyć dla zaistnienia, przejścia do historii jak Herostrates, który przeszedł do historii, bo chciał przejść do historii, dlatego zrobił to, co zrobił. Ten pan, który zabił prezydenta Adamowicza też się nie krył, nie chował, wręcz przeciwnie.

 

Zostawmy kwestie pogróżek, przejdźmy do tego, co zostało nam po Strefie Czystego Transportu na Kazimierzu…

...nic nie zostało, to musimy sobie powiedzieć bardzo wyraźnie. Zmiany, które wprowadziła Rada prowadzą do likwidacji strefy. My jesteśmy w fatalnym roku, bo to rok wyborczy, większość radnych jest podwiązana do jakiejś partii, niektórzy chcą kandydować na posłów, więc wszystko oceniają przez pryzmat tych kwestii. Ale jeżeli mówimy, że robimy zieloną strefę na pewien okres, żeby zobaczyć jak to działa, a po miesiącu robimy zmiany prowadzące do likwidacji, to jest zupełnie bez sensu. Nie ma o czym rozmawiać. Albo, albo.

 

Zapowiadane są kolejne rozwiązania, które miałyby być wprowadzane na Kazimierzu…

Ja już nie chcę w to wchodzić, bo każdy ma inną koncepcję. Tragedia polega na tym, że jak są przeprowadzane badania, jest pokazywana sytuacja, jakie są konsekwencje, ktoś wie lepiej.

 

To może trzeba było wczoraj zlikwidować tę strefę, bo to co zostało, to trudno nawet nazwać strefą.

Ja tez uważam, że trzeba było to zlikwidować. Rada nie podjęła takiego wniosku, a niektórzy radni – mam na myśli PIS – chcą mieć ciastko o zjeść ciastko.

 

Ale to radni PIS chcieli zlikwidować.

No dokładnie – cały dowcip polega na tym, że tu się występuje niby w imieniu przedsiębiorców. Jak Pan się przejdzie przez Kazimierz, to ilu jest tam przedsiębiorców? Nie jest specjalnie wielu. A ile jest tysięcy osób, które tam przechodzi, przejeżdża, korzysta z tego? Mieszkańcy są bardzo zadowoleni z tej strefy.

 

Jeśli po tych zmianach jakie przyjęła Rada Miasta będzie tam obowiązywał system paragonowy, to Kraków tylko się takim systemem ośmieszy.

To jest chore przecież. Paragon się dostaje po, nie przed, więc strażnik ma stać przy aucie i czekać aż ktoś wyjdzie i pokaże mu paragon? Nie można wziąć paragonu wcześniej i wystawić za szybą.

 

No i paragon po wizycie w restauracji, czy po zakupie papierosów..

… a jeszcze można wprowadzić pewne limity – po wypiciu dwóch piw jest akceptowalny paragon, a bez tego nie, bo jakiś czas musi upłynąć, jak czulent zje – no chore…

 

A czy to jest tak, że po tej nieudanej probie wprowadzenia SCT na Kazimierzu kluby Koalicji Obywatelskiej i Przyjaznego Krakowa chcą zmian personalnych i odwołania dyrektora Franka?

Nie spotkałem się z tym.

 

Nie ma nacisków?

Nie. Żeby była jasność – każdy kto się będzie w Krakowie zajmował organizacją ruchu, będzie zły. Dla jednych, dla drugich, dla trzecich.

 

Strefa Czystego Transportu ma funkcjonować aż do ustanowienia strefy płatnego parkowania – czy to co zostało będzie funkcjonować do września?

Nie wiem. Muszę się nad tym zastanowić, skonsultować, bo uważam, że to nie ma sensu w tym stanie, co zostało.

 

Czy mówiąc o nowej strefie parkowania są już stawki?

Nie ma, ale proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Cały czas się mówiło – i dziennikarze i aktywiści, że trzeba zróżnicować stawki. Ci, którzy chcą parkować w śródmieściu mają przecież znakomity dojazd komunikacją miejską, w centrum mają być wyższe stawki, im dalej od centrum niższe. Jak zaproponowaliśmy stawki, to się okazuje, że nie można, bo za wysoko. Stawki, które są były wprowadzane ileś lat temu. Wartość pieniądza tamtego i tego pokazuje, że to nie idzie w górę.

 

Jakie mogłyby być realne stawki?

Jedni mówią, 8, inni 9, nawet 9,50.

 

Zanim zaczniemy parkować w Śródmiejskiej Strefie Płatnego Parkowania, prawdopodobnie zostanie przyjęta nowa taryfa cen MPK. Czy będą zmiany do tego, zaproponowanego już projektu?

Biorąc pod uwagę kwestie wyborcze sądzę, że będą chcieli zrobić niby dobrze dla mieszkańców, tylko nie bardzo wiem dla których.

 

Dwa bilety, o których najwięcej mówiono, to bilet na jedna linię i bilet 20-minutowy zostają?

Tak.

 

Ale przy wyższych cenach?

W konsultacjach tak wyszło, że mieszkańcy są w stanie zaakceptować wyższe ceny na bilet jednorazowy na jedna linie, ale żeby był. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić jedną rzecz – nie ma niczego za darmo. Państwo – wszyscy mieszkańcy – dopłacacie ok.70% do każdego biletu. Komunikacja nigdy nie wychodzi na zero. Zawsze trzeba do niej dopłacać. Kupując bilet trzeba mieć świadomość, że do niego dopłaca większość.

 

Jak radni przestraszyli się SCT na Kazimierzu, to jest duże prawdopodobieństwo, że przestraszy się również wyższych cen.

Jest duże prawdopodobieństwo, ale są też obniżki cen sieciowych biletów.

 

Nie obawia się pan, że taryfikator z wyższymi cenami nie przysporzy nowych pasażerów MPK?

Sądzę, że przysporzy, ale to są wszystko naczynia połączone, Z jednej strony mówimy o podwyżkach cen biletów, z drugiej o kupnie nowego taboru, trzeci element to remont torowisk. To się o tyle dobrze układa, że po wyremontowanym torowisku chcemy puścić tramwaje niskopodłogowe, bo teraz nie możemy i wtedy na pewno dojdzie nam pasażerów.

 

A droższy bilet sieciowy i to znacznie, dla mieszkańców metropolii – tych, którzy nie płacą podatków w Krakowie – nie spowoduje, że więcej samochodów będzie wjeżdżać do miasta?

Ze wszystkimi gminami mamy umowę dotyczącą komunikacji – sądzę, że nie. Jakby pan miał świadomość, że musi zapłacić parę złotych więcej, to pan w jednym dniu więcej zapłaci za benzynę.

 

Kiedy Rada zajmie się nową taryfą?

W najbliższym czasie.

 

To przejdźmy do jeszcze jednej sprawy wywołującej emocje. Dlaczego nie było zgody na 98-procentową bonifikatę przy przekształceniu użytkowania wieczystego w prawo własności?

To problem dość skomplikowany. Po pierwsze to dotyczy tylko mieszkań, nie zakładów. Po drugie sejm uchwalił ustawę, która mówi o przekształceniu i daje 60 – 50 – 40 % zniżki dla tych mieszkań, które są w zasobie Skarbu Państwa. O skarbie miasta nic nie mówi. Tu mają sobie rady same ustalić, po to zrobiono nowelizację. Jeżeli Radia Miasta ustali jakiś procent, to wojewoda ma obowiązek także dla Skarbu Państwa na tym terenie zmienić. Wszyscy patrzą na to pod kątem rządu – jaki jest dobry – mieszkańca, który może sobie kupić za darmo praktycznie własność i nie patrzą pod kątem gminy. To uderzenie ok.150 milionów w bilanse gminy, bo mamy inne dochody jeśli płacą za użytkowanie wieczyste. Liczyliśmy, że to ok. 19 milionów rocznie wpływałoby do kasy w starym stylu, w nowym 360 tysięcy. Jest jeszcze sprawa, która nie jest nagłaśniana – przychodzi pan i mówi: proszę mi wytłumaczyć dlaczego w mojej kamienicy został dokonany podział własności – część jest gminy, część jest prywatnego właściciela, sąsiad przez ścianę ma gminne i kupił je sobie za 10%, a właściciel mnie wyrzuca, bo ma takie prawo. Dlaczego? Dlaczego, jeśli komuś kiedyś sprzedaliśmy mieszkanie ze zniżką 90% on teraz ma kupić teren pod nim praktycznie za darmo. Mówimy o sprawiedliwości społecznej. Ja tu nie widzę sprawiedliwości, widzę raczej konflikty.

 

Zatrzymajmy się przy tych 150 milionach uszczerbku, bo radni PIS pytali, ze skoro 150 milionów to taki duży problem, to w jakim stanie są fundusze miasta?

Finanse miasta są w dobrym stanie, ale rąbnięto nas uchwalając przed wyborami w euforii wyborczej, użytek ekologiczny na Zakrzówku. Tam mogło być osiedle. 150 milionów chce deweloper i ma do tego prawo, bo to jego własność. My płacimy odszkodowanie za jego utratę zysków, a teren jest nadal jego. 12 milionów za dopłatę do przedszkoli, które nie są samorządowe. Bez sensu absolutnie. Mamy takich kilka elementów, tak samo będzie w innych miejscach ze zmianami planów, które deweloperzy będą skarżyć i będą mieli rację. Czy pan wie ile jedna rzecz z piątki Morawieckiego, dotycząca zniesienia PITu dla osób poniżej 26 roku życia uderzy w miasto?

 

Ile?

54 miliony straty. I tak ziarnko do ziarnka. Tu 100, tu 150, tu 50 i dochodzimy do pół miliarda złotych. Najgorszą rzeczą jest to, że niektórzy uważają, że powinno następować rozdawnictwo, że powinniśmy wszystko rozdawać za darmo, natomiast nie zastanawiają się skąd brać pieniądze, bo nie widzą związku między tym, że tych pieniędzy nie ma, bo oni je rozdali, ale jak przychodzi układanie budżetu, to mówią – a w mojej dzielnicy trzeba to, a tu trzeba tamto, nie wskazują skąd.

 

Jak pan ocenia to rozwiązanie, które zostało przyjęte, propozycja KO, żeby obowiązywało kryterium dochodowe przy bonifikacie 98-procentowej, ale osoba, która skorzysta z bonifikaty, nie mogłaby jednorazowo spłacić, tylko spłacać przez 20 lat.

To szczegóły, radni zawsze cyzelują

 

Zostawmy sprawę bonifikaty, choć radni PIS zapowiadają, że będą powracać do pomysłu 98-procentowej bonifikaty i przejdźmy do kwestii wykupu Wesołej za 280 milionów złotych. Rozważa pan taką sytuację, że miasto kupi, ale bez budynków mieszkalnych?

Wesoła jest wyceniona jako całość, ale z każdym budynkiem osobno. My chcemy kupić całość, natomiast w tej chwili są prowadzone konsultacje nad tym co tam ma być. To ostatni kawałek miasta, o którym można zadecydować samodzielnie, bo reszta to tylko działki.

 

Są takie opinie, że w budynkach poszpitalnych są pomieszczenia, które nie będą się nadawać do użytku.

To opinie opierające się o różne dane z lat 60. i 70. a współczesne są takie, że to nie ma żadnego związku, bo to jest tak wysterylizowane, że nie ma obaw.

 

Co się powinno znaleźć w tej – miejmy nadzieję – nieodległej przyszłości, na terenie Wesołej?

Nie chcę nic podpowiadać, natomiast wiem, że jest bardzo wielu chętnych. To pan wojewoda ma całą listę na budynki poszpitalne, ale miastu tez by się coś przydało.

 

Na wydziały Urzędu Miasta?

Jesteśmy w tej chwili w sytuacji katastrofalnej, bo Urząd Miasta mamy rozrzucony w 17 budynkach i mamy tez 17 miejsc wynajmowanych, plus 18 dzielnic i to jest wszystko utrzymywane na terenie całego Krakowa. Niektórzy siedzą zagęszczeni w warunkach, które nie odpowiadają przepisom BHP, tak że musimy wykonać pewne ruchy.

 

Przeniesienie części wydziałów UMK na Wesoła jednocześnie przekreślałoby lub oddalałoby w bliżej nieokreśloną przyszłość budowę nowego magistratu?

To zupełnie różne rzeczy, bo budowa nowego magistratu to kwestia paru lat.

 

Na koniec poproszę o opinię związaną z ponowna dyskusją o zmniejszeniu liczby dzielnic – to inicjatywa wiceprzewodniczącego RMK, radnego Pietrzyka. Mamy 18 dzielnic, jest pomysł, żeby ich było mniej. Jak Pan przyjmuje tego typu inicjatywę?

Kiedyś była taka dyskusja na ten temat w sali obrad Rady Miasta i tam były bardzo krańcowe koncepcje. Jedni mówili, że w ogóle dzielnice trzeba zlikwidować i ja bym się do tego przychylał żeby doprowadzić, żeby były cztery duże, jak dawniej było, ale była też koncepcja, żeby każda część Krakowa była taką małą ojczyzną i w związku z tym tych dzielnic powinno być ok.250, co już byłoby aberracją.

 

Czyli zmniejszenie do czterech byłoby optymalne?

Tak było i większość starszych osób jest przywiązana do tych czterech. Mało tego, księgi katastralne są robione w oparciu o stare.

 

Wciąż rzeczywiście używa się takiej matrycy – mówi się Podgórze, Nowa Huta, Śródmieście – jakie to miałoby konsekwencje? Mniejsza liczba radnych, silniejsze dzielnice i więcej pieniędzy na każdą z nich.

No tak, ale to też ma swoje negatywne stron, bo dzielnica, która jest ¼ Krakowa musi mieć jakieś kompetencje. Wtedy trzeba się zastanowić jakie kompetencje ma Rada Miasta i prezydent, a jakie przewodniczący i Rada Dzielnicy. To musi być zupełnie inny układ. To musi być cała koncepcja, która – jeśli ma być wprowadzona – to na pewno nie w najbliższych latach, bo to musi być bardzo dokładnie przepatrzone.