Jacek Bańka: Czy włączenie się Ministerstwa Środowiska i Klimatu do dyskusji o koniach, które wożą turystów do Morskiego Oka, uzna pani za przełom?

Anna Plaszczyk: Na pewno jest to przełom, bo przez ostatnie osiem lat Ministerstwo Środowiska milczało, nabierało wody w usta za każdym razem, kiedy był taki wypadek. Na razie jestem jednak głęboko rozczarowana tym, że pani ministra Henning Kloska uwierzyła dyrektorowi Tatrzańskiego Parku Narodowego, że on nic nie może zrobić, ponieważ droga należy do starostwa. Jest to oczywista nieprawda, dlatego że parkingi do obsługi turystów i tego całego ruchu wozów konnych należą do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jeżeli Tatrzański Park Narodowy wypowie umowę na wynajem tych parkingów dla fiakrów, to ten transport po prostu nie może być prowadzony.

P. Hennig-Kloska: nie możemy zakazać zaprzęgom przejazdu do Morskiego Oka, właścicielem drogi jest powiat

Ministerstwa włączają się do dyskusji. "Po stronie zwierząt tylko organizacje prozwierzęce"

Jakie deklaracje składa stronie społecznej ministerstwo?

Deklaracja ministerstwa jest przełomowa – ministerstwo będzie z nami rozmawiało, weźmiemy udział w tych rozmowach i do dwóch tygodni powinno zostać zorganizowane spotkanie. Spotkanie ma odbyć się w siedzibie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ma w nim wziąć udział oprócz fiakrów i TPN także strona społeczna, podobno też Starostwo Powiatowe, Inspekcja Weterynaryjna, więc szeroki stół do rozmów. Niestety w tym towarzystwie po stronie zwierząt stoją tylko organizacje prozwierzęce.

Minister Siekierski również zajął stanowisko w tej sprawie. Czy to ułatwia stronie społecznej dialog?

W dobre intencje Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie wierzę i nigdy nie wierzyłam. Minister Siekierski twierdzi, że nie można zlikwidować transportu konnego do Morskiego Oka, ponieważ trzeba by wtedy zlikwidować wyścigi konne, a to jest oczywista bzdura. Ustawa o ochronie zwierząt już teraz zabrania przeciążenia zwierząt pociągowych i jucznych ładunkiem w sposób oczywisty nieodpowiadającymi sile, w tym przypadku mamy do czynienia z tonowym przeciążeniem, więc jest to oczywiste i ustawa tego zabrania. Minister tego nie wie i to mnie szokuje.

Ponad sto organizacji domaga się natychmiastowej likwidacji transportu konnego

Co to znaczy nadmierne obciążenie?

Wylicza się je wzorami fizycznymi, wzorami, które były wykorzystywane już w międzywojniu po to, żeby wojsko nie zajeździło koni, które służyły do transportu sprzętu wojennego. Wojsko Polskie bardzo dbało o konie, ponieważ konie stanowiły realny majątek realną wartość finansową, ale też realną wartość bojową, bo gdyby nie konie w międzywojniu to tak naprawdę Polska nie mogłaby prowadzić działań zbrojnych. Wtedy opracowano wzory, które potem udoskonalano. Koncepcja jest ta sama - bierzemy wagę wozu, wagę ładunku, wagę samych koni, prędkość oraz co najważniejsze nachylenie terenu. Te wszystkie wartości to są wartości fizyczne i fizyka pozwala nam na wyliczenie, że w tym 3,5 tonowym składzie, który kwalifikuje się już do transportu ciężkiego, przeciążenie w przypadku dwóch koni na tej trasie wynosi około tony.

Służby weterynaryjne sprawdzą, czy konie wożące turystów w Tatrach są przemęczone

Rozumiem, że to będzie jeden z argumentów przy tym Okrągłym Stole?

Tak, strona społeczna weźmie udział, ale musimy też sobie zdawać sprawę z tego, że w ten konkretny temat zaangażowana jest głównie Fundacja Viva. To my działamy w tym temacie od ponad 10 lat i tak naprawdę wszystkie inne organizacje, a było ich ponad 100, powierzyły nam te sprawy, podpisały list poparcia i przekazały nam do doprowadzenia. Reprezentujemy więc nie tylko fundację Viva, ale też 103 inne organizacje ochrony zwierząt, które domagają się natychmiastowej likwidacji tego transportu.

Po co organizować okrągły stół, skoro państwa stanowisko jest jedno - zmiana poprzez likwidację?

To nie jest tylko nasze stanowisko, to jest stanowisko Polek i Polaków. Z badań sondażowych wynika, że 68% Polek i Polaków chce likwidacji tego transportu.

Wyobrażam sobie, że osoba pytana odpowiada: „Tak, oczywiście jestem przeciwny, przeciwna”, ale widzimy, że ludzie korzystają z transportu konnego do Morskiego Oka.

Głównie obcokrajowcy. Co roku podczas badań koni z Morskiego Oka widzimy, że coraz mniej Polek i Polaków wsiada do wozów. W 2018, w 2019 roku już fiakrzy narzekali, że ludzie nie chcą wsiadać, że wolą iść, że nie chcą się znęcać nad zwierzętami. Teraz widzimy, że jest duży napływ turystów z zagranicy. Ci z półwyspu Arabskiego nie interesują się losem zwierząt, taka ich natura, a ci z zachodu uważają, że skoro to istnieje, to jest legalne, skoro Tatrzański Park Narodowy do tego dopuszcza, to znaczy, że zwierzęta nie cierpią.

Zostawmy na razie Podhale, w Krakowie mamy też taką ofertę turystyczną w postaci dorożek.

Wszystkie państwa cywilizowane, wszystkie miasta cywilizowane Paryż, Londyn, Oxford nawet Ameryka Południowa, rezygnują z dorożek konnych. My w Krakowie nie mamy do czynienia przecież z tradycyjną zaczarowaną krakowską dorożką, my mamy do czynienia z jakimiś absolutnie ohydnymi, kiczowatymi karocami rodem z bajek Walta Disneya. Nie przystoi żeby w XXI wieku kiedy my tyle wiemy o psychice zwierząt, o ich potrzebach fizjologicznych i psychologicznych, żebyśmy w ten sposób wykorzystywali zwierzęta. Cały świat od tego odchodzi, a my nie możemy być w ogonie tego świata.

Czy konne dorożki powinny zniknąć z Krakowa?

Będzie petycja do prezydenta Miszalskiego w sprawie - powiedzmy wprost - likwidacji tego typu atrakcji w Krakowie?

Tak. Zbieramy podpisy pod obiema sprawami od dłuższego czasu. Czekaliśmy na moment, w którym będzie dobry klimat to ich złożenia i obie niedługo trafią do swoich adresatów.

Dorożkarze i fiakrzy powinni się obawiać utraty pracy?

Likwidacja transportu konnego odbędzie się to kosztem miejsc pracy.

Nie jestem tego taka pewna. Prawdopodobnie zarówno ministerstwo, jak i Tatrzański Park Narodowy jednak będą chcieli jakiegoś alternatywnego transportu, więc miejsca pracy zostaną zachowane. Panowie przesiądą się na meleksy, a konie trafią do nas na zielone łąki. Przyjmiemy je do siebie, zapewnimy Im bezpieczną emeryturę do naturalnej śmierci.

Tatry: Koniec testów hybrydowego wozu konnego; akumulatory okazały się za słabe

Ile to jest miejsc pracy w Krakowie i na Podhalu? Czy Fundacja Viva to liczyła?

W Krakowie osób, które wykonują transport karocami, jest ok. 20-30, dokładnie nie pamiętam, natomiast jeżeli chodzi o Zakopane, to jest 60 fiakrów. Kowal żaden nie straci pracy, bo oni z żadnych kowali nie korzystają, zwykle mają swoje łąki, więc to siano mają swoje, zwykle nie inwestują w opiekę weterynaryjną, bo wiemy że kiedy koń choruje, to wolą go wysłać do rzeźni i kupić nowego niż go leczyć. Jeżeli transport konny zostanie zastąpiony innym rodzajem etycznego transportu, to na pewno w tym etycznym transporcie znajdą się miejsca pracy. Turyści często mówią, że gdyby to był alternatywny transport, to oni chętnie by skorzystali, bo im się nie chce iść, bo ta trasa jest nudna długa, oni chcą iść na Rysy, więc jeżeli ten transport zostanie zamieniony na inny, ja jestem przekonana, że fiakrzy będą mieli dużo więcej klientów.