Gościem Marzeny Florkowskiej jest dr inż. Arch. Robert Gaweł, Muzeum Podgórza – Oddział Muzeum Krakowa.
- A
- A
- A
Podziemne miasto w centrum Krakowa. Co kryją piwnice Miejskiej Straży Pożarnej?
Poziom, gdzie miały być fundamenty, został zalany potężnymi masami wody. Nawet dwie pompy nie radziły sobie z odpompowaniem wody z wykopu. Powstał system ceglanych arkad, który jest pod budynkiem Miejskiej Strażnicy Pożarnej. Więc mamy tam podziemne miasto.Największa zagadka tego budynku w centrum miasta?
Największy problem i największa tajemnica tego budynku wiąże się bezpośrednio z jego budową. Gdy powstał projekt przypisany Moraczewskiemu i już było wiadomo, jak on ma wyglądać, przystąpiono do prac budowlanych. Zaczęto kopać wykop pod fundamenty. Nieoczekiwanie dół został zalany potężnymi masami wody. Nawet dwie pompy nie radziły sobie z odpompowaniem tej wody z wykopu.
Mało kto wie, że powstał system ceglanych arkad, który jest pod budynkiem Strażnicy Pożarnej. Więc mamy tam podziemne miasto. Trochę jak rzymskie budowle, które są wznoszone jedne na drugiej.
To chyba taka najbardziej tajemnicza rzecz. Zawsze mnie korciło, jak zrobić, żeby mimo wszystko gdzieś się przebić i wejść tam i zobaczyć, jak te arkady wyglądają, czy one są zasypane piaskiem, bo mogło też tak być, czy są pozostawione przestrzenie puste, czyli mamy taką wielką halę widowiskową pod strażnicą pożarną.
Nie wykorzystaną. Idealne miejsce na parking w centrum miasta...
Albo kolejne muzeum w Krakowie.
To jest miejsce bardzo dobrze znane, bo jeśli jedziemy tramwajem i chcemy dojechać do Rynku, to wysiadamy pod Pocztą Główną, a tuż obok wznosi się budynek Straży Pożarnej Miejskiej. Czy naprawdę mówiono sikawki?
Tak, mówiono sikawki to od niemieckiej szprycy. Co ciekawe, sikawka nie odnosiła się do samej końcówki węża, ale do całego urządzenia postawionego, czy to na wozie czterokołowym, czy dwukołowym. Potem nawet mówiono o sikawkach automobilowych, czyli o takich sikawkach, które były zamontowane na samochodach.
Generalnie chodzi o takie urządzenie, które popycha wodę po to, żeby gasić pożar.
Cofamy się do XIX wieku, kiedy Straż Pożarna Miejska w Krakowie powstała. Jak wyglądało życie codzienne z strażnicy pożarnej?
Straż Krakowska od samego początku przyjęła model dosyć popularny w Europie, że zawodowe straże niejako koszarowały swoich funkcjonariuszy. Dotyczyło to kadry niższej. Kadra dowódcza od pewnego stopnia mogła mieszkać poza strażnicą, ale często też mieszkała na strażnicy, tam były mieszkania służbowe. Do obowiązku zależało ogłaszanie pożarów, dbanie o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, sprzątanie miasta, ale też w tym czasie wolnym, czyli w tej następnej jednej trzeciej czasu wolnego, który teoretycznie był czasem odpoczynku, strażacy, którzy mieli umiejętności rzemieślnicze, byli rymarzami, stolarzami, szefcami, wykonywali usługi rzemieślnicze na rzecz miejskich służb, straży pożarnej, zakładu oczyszczenia miasta, urzędników, naprawiali wozy, uprzęże, buty.
Idea ta się wzięła stąd nie dlatego, że Krakowie są narodem oszczędnym, ale taki był model w ówczesnym świecie, że starano się, że jeśli już mamy płacić ludziom, którzy czekają na moment, kiedy będą musieli wyjechać do pożaru, żeby oni nie byli bezczynni. Oprócz tego waloru, że płacimy, więc wymagamy, miało też walor psychologiczny, bo najgorszą rzeczą, którą wszyscy strażacy podkreślają, jest oczekiwanie na to, aż wybuchnie pożar.
Najważniejsze urządzenie?
Sercem tego budynku była centrala telegrafu pożarnego. Po mieście rozciągnięto druty, co jakiś czas pojawiał się przycisk alarmowy. Po jego naciśnięciu można było zidentyfikować miejsce pożaru. W Krakowie te przyciski montowane były w miejscach, które nie były narażone na dewastację: często w sieniach budynków lub instytucji publicznych. Były specjalne tabliczki, które informowały, gdzie taki punkt się znajduje w pobliżu.
Z drutami była taka heca, że w pewnym momencie w prasie krakowskiej pokazały się skargi, że te druty nieizolowane, idące na poziomie gzymsu parteru, brzęczą i w nocy przeszkadzają mieszkańcom spać. Dla zachowania spokoju dokonano przeróbki tych brzęczących drutów.
Skąd straażcy mieli wodę? Mówimy o czasie, gdy nie było w mieście jeszcze wodociągów.
Była studnia. Ona umożliwiała szybkie napełnienie wodą beczkowozów, które musiały jechać w miejsca, gdzie nie było sieci hydrantowej, albo ta sieć była niewydolna.
W pewnym momencie zamontowano tam przy tej studni taki kran, który można było pewnie zobaczyć na dworcach kolejowych. Był też pomysł, nie wiadomo czy zrealizowany, umieszczenia na szczycie tej wieży, którą mamy obecnie, dużego stalowego zbiornika z wodą, który zapewniałby jakiś rezerwuar wody. Z jednej strony służył do ewentualnego napełniania beczkowozów, ale z drugiej strony, chociażby z racji tego nieszczęsnego zegara podświetlanego naftą umieszczonego na wieży, zapewniał szybką ilość wody do gaszenia pożaru na samej strażnicy.
No bo też mogło się to zdarzyć. Szef bez butów chodzi, a strażnica pożarna też się potrafi zapalić. Więc tym bardziej, że mieliśmy tam konie, siano, mieliśmy parobków, którzy w nocy musieli doglądać, często chodzili z latarniami ogniowymi, palili papierosy. To był też punkt zapalny.
I była kuźnia, bo konia trzeba było podkuć.
Konia trzeba było podkuć, trzeba było naprawić obręcz do koła sikawki, czy innych elementów metalowych w sprzęcie pożarnym. To także potrzeba wykucia nowych haków, zrobienia nowych obręczy do koła. To była taka manufaktura.
Zamknięcie dziedzica to była wspinalnia drewniana, służąca do ćwiczenia strażaków z drabinami hakowymi, z linami, spinanie się, ale też do suszenia węży.
Ci strażacy, którzy czekali w pogotowiu na akcję, zajmowali się tymi swoimi działaniami rzemieślniczymi, jeśli potrafili, ale oni cały czas musieli być sprawni fizycznie, musieli ćwiczyć po prostu. Mieli siłownię swoją?
To byli panowie naprawdę dobrze wygimnastykowani. Były różne specjalności, bo ten, który napędzał ręcznie sikawkę, musiał być silny. Ten, który się wspinał po drabinie musiał, być zwinny. I ćwiczyli.
Ale oprócz tego strażacy też mieli przyjemności. Część dziedzińca od strony budynku głównego została adaptowana na ogród kwiatowy. Więc panowie strażacy mający zacięcie florystyczne uprawiali kwiaty. Była także kręgielnia.
Były tam kobiety?
Przyjmowany do straży musiał być kawalerem. To wynikało również z tego, co się stanie z koniecznością utrzymywania pozostawionych po nim osób na wypadek gdyby…
Z czasem te zasady zostały poluzowane i strażak mógł mieć rodzinę.
Co do dzieci, jeśli ojciec był 24 godziny poza domem, więc żona pod pozorem zaniesienia ojcu jedzenia, wysyłała tam dzieciaki. Jeśli nie było żadnej akcji, to najczęściej dziedziniec zamieniał się w plac zabaw.
Ale skoro pana przedstawiam jako Muzeum Podgórza, które jest częścią Muzeum Krakowa, no to pytanie o Podgórze. Czy tam też była taka strażnica pożarowa?
Podgórze jako samodzielne miasto, podobnie jak Kraków i wszystkie inne miasta galicyjskie zobowiązane były przez prawo austriackie do utrzymywania straży pożarnej, czy to zawodowej, czy to ochotniczej, która przyjęła jej obowiązki. Wiadomo, że musiał być gdzieś przechowywany sprzęt. Pierwszym takim obiektem, który był związany z tym to była, panowie siedzieli w obecnym Magistracie przy Rynku Podgórskim. Tam była centralna, zresztą tam też był bardzo szybko telegraf pożarny założony w Podgórzu. Remiza sprzętu, czyli ten cały sprzęt ogniowy, znajdował się w budyneczku, teraz przy ulicy Zamojskiego, pomiędzy plebanią, a szkołą gastronomiczną obecną.
Zaczęto myśleć o budowie strażnicy pożarnej w Podgórzu. Były kłopoty z wybrania działki. Ostatecznie przy ulicy Zamojskiego jest taka pozostałość w dziedzińcu takich zabudowań ceglanych dawnej strażnicy. Natomiast to nie była strażnica docelowa, tylko to była taka tymczasówka.
W pewnym momencie w Podgórzu rozpisano pod koniec XIX wieku projekt na Strażnicę, ale brak pieniędzy spowodował, że nie jej wybudowano.
Natomiast jest fascynująca historia pewnych tajemniczych schodów, które żona kazała wybudować dla swojego męża, komendanta straży pożarnej w Podgórzu...
Komentarze (1)
Najnowsze
-
12:42
Ingres kardynała Grzegorza Rysia w Katedrze Wawelskiej. Historyczne insygnia w służbie nowego metropolity
-
12:33
"Mam dość kobiet w barchanowych gaciach. Mamy prawo się śmiać"
-
12:11
Zderzenie dwóch samochodów osobowych na alei Pokoju, jeden wjechał w przystanek
-
11:43
Krakowska policja szuka świadków potrącenia na ulicy Łagiewnickiej
-
11:19
"Samotność seniora" - reportaż Ewy Szkurłat
-
11:02
Koło oderwało się od tira i uderzyło w inny samochód. Na DK-28 ruch odbywa się wahadłowo
-
10:32
Tarnów idzie na wojnę z hejtem. Miasto przygotowuje specjalny antyhejterski program
-
10:08
Co ubrać na ślub cywilny zimą? Stylowe propozycje
-
10:01
Kosmiczne opaski czyli technologia przyszłości na AGH
-
09:45
Do trzech razy sztuka? Kolejna tura negocjacji ze strakującą załogą chrzanowskiego Valeo
-
09:08
Dlaczego biskup krakowski ma tytuł arcybiskupa metropolity?
-
09:07
Od 30 lat wspiera i doradza