Decyzją Ministra Obrony Narodowej, z dniem 13 października na stanowisko II Zastępcy Dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej został wyznaczony płk Marcin Siudziński - dotychczasowy Dowódca 11 Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Stanowisko obejmie po płk Mariuszu Specjalskim. O misję w DWOT oraz zadania, które czekają na płk Tomasza Łyska, mającego objąć dowodzenie terytorialsami w Małopolsce, pytała Joanna Gąska.
18 października minie 4 lata, jak pan dowodzi małopolską jednostką. To dowodzenie objął Pan w 2021 roku. Co Pan zastał, a co Pan zostawia?
Tak naprawdę przyszedłem 1 października, a 18. było oficjalne przekazanie. Tak sobie liczę, że teraz przekazanie brygady będzie 23 października, więc 4 lata i 23 dni. To długi okres. Gdy przyszedłem, brygada dopiero rozpoczynała swój rozwój.
Zastał Pan jeden batalion?
Tak. Drugi rozpoczynał swoje funkcjonowanie w Oświęcimiu. W bardzo krótkim czasie otrzymałem zadanie sformowania kolejnych dwóch batalionów i jednocześnie nowych poddziałów samodzielnych, kompanii saperów, kompanii wsparcia. Tych zadań nam nie brakowało. Rozwój był bardzo szybki i poszedł w dobrym kierunku. Z małej brygadki, stała się dużą 4-batalionową formacją.
Ilu żołnierzy służy w niej obecnie?
Ponad 2300. Przez ten czas przeszkoliliśmy mnóstwo ludzi, sporo przyszło i odeszło, mnóstwo ciężkiej pracy. Chciałbym tutaj, jeżeli mogę, podziękować tym wszystkim, którzy mi w tym pomogli, bo sam pułkownik Siudziński ani inny dowódca nie byłby w stanie takim dużym organizmem zarządzać. Super ludzie, super żołnierze, naprawdę rewelacja. Mam 30 lat służby, służyłem w kilku jednostkach wojskowych. Chyba tej będzie mi najbardziej żal. W 11 Małopolskiej na pewno kawałek serca będzie zostawiony.
Co było dla Pana bardzo trudnym wyzwaniem?
W 11 Małopolskiej Brygadzie? Kiedy dowiedziałem się, że w jednej chwili powstają dwa nowe bataliony. Tego mnie nie uczono ani w szkole oficerskiej, ani wcześniej w Kawalerii, nie byłem za takie zadania odpowiedzialny. To było, potężne wyzwanie: przygotowanie do wybudowania koszarowców, cała infrastruktura, wszystkie cywilne pozwolenia, nakazy, mnóstwo papierów. Natomiast kiedy żołnierz jest elastyczny, może się wszystkiego nauczyć.
A granica na południu Polski? To Pana jakoś zaskoczyło?
To było szybkie działanie. Mieliśmy tam, bodajże w ten sam dzień przejąć granicę, wesprzeć Straż Graniczną, przywrócić dawne posterunki. Szybkie działanie połączone z gotowością 13. Śląskiej Brygady zakończyliśmy sukcesem, bo o 20.00 żołnierze stali już na posterunkach. Imigranci, którzy do tej pory ławo przekraczali polską granicę, pewnie trochę się zdziwili, że nielegalne przejście zostało zablokowane.
Jak Pan ocenia obecnie funkcjonowanie 11 MBOT na tle dwudziestu innych brygad w Polsce?
Każda brygada jest inna. Małopolska to superregion, z praktycznie zerowym bezrobociem, nie ma tutaj żołnierzy, którzy nie mają pracy. To, co mnie bardzo zdziwiło kiedy tu przyszedłem, to fakt, że służy tu mnóstwo wykształconych żołnierzy, profesorów. Poza tym Małopolska jest piękna, ta otwartość i serce tutejszych zostanie ze mną na zawsze.
Ma Pan doskonały kontakt z kombatantami, powstańcami. To Pana, ma wrażenie, oko w głowie. Wystarczy wspomnieć ostatnie spotkanie z kapitan Barbarą Grocholską-Kurkowiak, która bardzo serdecznie się z panem przywitała. Nietrudno zauważyć, że to zażyłe relacje.
Muszę przyznać, że kiedy 100-latka mówi: "Musimy przejść na Ty", jestem bardzo speszony. W brygadzie prowadzimy zbiórki, Paczkę dla Małopolskiego Bohatera, dbamy o kombatantów. Czasami wystarczy sam przyjazd, przewiezienie na badania do szpitala, czy teraz, z panią kapitan Barbarą, remont domu, który był naprawdę dziurawy i było w nim wiecznie zimno. Żołnierze 114 batalionu z własnej woli, w czasie wolnym, pomogli w remoncie. To pokazuje, jaki jest potencjał w WOT. Zarządzanie talentami to nie tylko prezesi, to też ludzie, którzy mają pewne zdolności.
Prawdę mówiąc, byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, jaka robota została wykonana, choć jeszcze troszkę pracy zostało. Ogłosiłem wśród ludzi, którzy nas odwiedzają na przysięgach, że będziemy remontować dom Powstańcowi Warszawskiemu i dwukrotnej Olimpijce. Kilka osób, sponsorów zdecydowało się podarować wełnę, deskę, trochę materiałów, a żołnierze zrobili resztę. Nie trzeba ich było namawiać.
Pan mówił o sformowaniu kolejnych batalionów, a co z Limanową? To chyba było jedna z większych wyzwań. Koszary mają przyjąć 600 żołnierzy.
Limanowa i budowa nowego kompleksu, w zupełnie nowej formie, było ogromnym wyzwaniem. Gdy przyszedłem, było jak w piosence Golców, ściernisko, a w tej chwili jest tam San Francisco. Tak można nazwać nowoczesny kompleks koszarowy, którego nie powstydziłby się żaden dowódca jednostki w Polsce. Służą tam super żołnierze, górale, twardzi. Robią mnóstwo szkoleń górskich, teraz konnych więc cieszę się, że ten batalion powstał. Z trudnościami, bo na początku musieliśmy wynająć pół szkoły, żeby rozpocząć formowanie, dowozić broń z Krakowa. To nie było takie proste. Porównując te wszystkie trudności, które nas spotykały po drodze, ktoś by powiedział: "kurczę, ile roboty", ale tak naprawdę, jak widzi się to, co jest teraz, to warto było.
Co rozpoczął Pan, co będzie musiał dokończyć Pana następca, a na to stanowisko wyznaczony ma być płk Tomasz Łysek?
Na pewno proces formowania, bo trochę jeszcze tych wakatów mamy. Wspomniana tu kompania saperów, kompania wsparcia, rozrastają się i potrzebujemy tam ciągle nowych ludzi. Na pewno musi być utrzymany kontakt z samorządem taki, jak do tej pory. Wchodzą szkolenia, Trenuj z Wojskiem i Edukacja Obronna więc myślę, że tych zadań trochę otrzymamy, w tę stronę wychodzimy do społeczeństwa. 111 batalion będzie rozlokowywał się na trzy lokalizacje, które były od początku remontowane, poza Rząską, w Kłaju i Niedźwiedziu.
Jak Pan sądzi, jak w WOT poradzi sobie człowiek, który przychodzi z wojsk operacyjnych?
Duże wyzwanie, ale zespół ludzi w 11. jest bardzo doświadczony i myślę, że tutaj pan pułkownik będzie mógł liczyć na pomoc. Myślę, że sobie świetnie poradzi. Cała 11. Brygada będzie się rozwijać a ja będę sobie na to patrzył z Zegrza.
Mieliście już Panowie okazję rozmawiać?
Tak, przedstawiłem panu pułkownikowi ogrom zadań, bo oprócz szkolenia, granic, ważne są szkolenia w samorządach oraz cały czas budowa i remont w Oświęcimiu, w Tarnowie. W Tarnowie nadal batalion jest poza docelowym kompleksem koszarowym więc streszczam mu powoli te wszystkie zadania. Czasu brakuje, ale będzie dobrze.
Panie Pułkowniku, wywodzi się pan z Kawalerii Powietrznej. Jest pan odznaczony m.in. Gwiazdą Iraku, Gwiazdą Afganistanu, Srebrnym Medalem Sił Zbrojnych w Służbie Ojczyzny i Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Trzykrotnie był Pan na misjach bojowych w Iraku i w Afganistanie. To z jaką misją jedzie Pan do Warszawy?
Pan generał Stańczyk, wyznaczając mnie na swojego drugiego zastępcę, liczy na to, że moje doświadczenie z brygady zostanie przełożone na rozwój WOT-u.
Współpracownicy mówią, że jest pan człowiekiem od trudnych zadań. Z niesamowitą energią i siłą przybicia...
Energii mi na razie nie brakuje i niech tak będzie. Lubię nowe wyzwania. Znam dowództwo WOT, bo to jest mój trzeci powrót tak naprawdę. Drugi do Zegrza.
Był Pan w Pionie Szkolenia wcześniej?
Tak, byłem Pionie Szkolenia DWOT. A na samym początku tej drogi, kiedy Wojska Obrony Terytorialnej tworzyły się na Cytadeli w Warszawie, byłem tam w strukturach sztabu więc to jest mój trzeci powrót. Wszystkie drogi znam. Wiem, kto gdzie siedzi, więc na pewno będziemy mi łatwiej.
Radio Kraków informuje,
iż od dnia 25 maja 2018 roku wprowadza aktualizację polityki prywatności i zabezpieczeń w zakresie przetwarzania
danych osobowych. Niniejsza informacja ma na celu zapoznanie osoby korzystające z Portalu Radia Kraków oraz
słuchaczy Radia Kraków ze szczegółami stosowanych przez Radio Kraków technologii oraz z przepisami o ochronie
danych osobowych, obowiązujących od dnia 25 maja 2018 roku. Zapraszamy do zapoznania się z informacjami
zawartymi w Polityce Prywatności.