Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Koalicji Obywatelskiej, Pawłem Kowalem.
Ma pan żal do Lewicy za porozumienie z PiS ws. Funduszu Odbudowy?
- To nie kwestia żalu, ale mądrości politycznej. Lewica źle postąpiła. Można było wynegocjować lepsze warunki. Popełnili błąd, który będzie się im przez lata odbijał.
Dlaczego nie było wspólnego stanowiska wszystkich partii opozycyjnych ws. warunków poparcia Funduszu Odbudowy?
- Nie ma znaczenia, co uważa jedna czy druga partia opozycyjna, czy jest wspólne stanowisko. Ważna jest sprawa. Te pieniądze mają być wydane strategicznie, na czyste powietrze, ochronę zdrowia. Analizuję fragment dotyczący zdrowia. Lewica to podpisze? Fakty są takie. To jedne z największych pieniędzy w historii Polski. To drugi budżet UE na najbliższe lata. Trzeba przypilnować rząd, żeby pieniądze nie zostały wydane na kampanie polityczne. To są też w części pożyczki. Lewica zgadza się na wydawanie bez kontroli? Ludzie za to zapłacą kiedyś jak za fanaberie Gierka. Trzeba było dociskać, żeby to się dobrze skończyło. Lewica się pospieszyła. Ich sprawa. Ludzie będą pamiętali.
Te sześć warunków, które Lewica uzgodniła z premierem Morawieckim, nie gwarantuje dobrego wydania tych pieniędzy?
- Dużo więcej na samorządy, na ochronę zdrowia. Widzimy, co się dzieje. Każdy miał kiedyś kontakt ze służbą zdrowia. Wiemy, jaka jest sytuacja. Trzeba było inaczej do tego podejść. Lewica prowadziła tajne negocjacje. Ja ich nie będę atakował. Ja wytłumaczę. W sprawie, gdzie potrzeba wiele transparentności i przejrzystości, Lewica prowadziła tajne negocjacje. Niech tak robią, mają prawo. My stoimy po stronie prawdy.
To są warunki, o których wszyscy mówili – PSL, KO, Lewica. Większy udział samorządu w podziale pieniędzy…
- Oczywiście. O tym mówię. Nikt nie mówi, że jesteśmy przeciwko Funduszowi. Trzeba było jednak intensywniej negocjować. Potrzeba 40% środków przeznaczyć na samorządy. Będziemy się tego domagali. Trzeba powołać komitet nadzorujący wydawanie środków. Widzimy jakie pieniądze idą na Polską Fundację Narodową. Kolejne pokolenia to będą spłacać. To proste. Lewica tego jednak nie rozumie. My musimy stać po stronie prawdy. To się sprawdzi.
Na co liczy teraz Lewica? Odezwały się od razu głosy przedstawicieli Strajku Kobiet, odcinających się od Lewicy ws. tego porozumienia.
- Nie wiem, na co liczy Lewica. Ciągle jest plotka, że Lewica chce wspierać rząd Kaczyńskiego, jakby wyszła z niego Solidarna Polska i Porozumienie. Może Lewica chce uczestniczyć w sprawowaniu władzy? To jednak nie jest ważne. Lewica ma swoje świadectwo. Nie poświęcę temu więcej uwagi. Lewica wiele ryczy, mało robi. Ich sprawa, ich wybór. My stoimy po stronie zasad. Historia przyzna nam rację.
Mówi pan o dociskaniu, choćby o podnoszeniu udziału samorządu w tych pieniądzach unijnych. Jakie jest stanowisko KO? Jak zagłosuje ws. Funduszu Odbudowy?
- My możemy teraz stawiać warunki. Robimy to. Jesteśmy za tym, żeby to poprzeć. Chcemy to obudować jednak dobrymi warunkami. To nie jest oryginalne stanowisko. Każdy to chyba rozumie.
Wyobraża pan sobie współpracę po kolejnych wyborach z Lewicą, jeśli doszłoby do takiego podziału, o którym mówi szef Ludowców, że osobno wystartuje blok centrowy, osobno blok liberalno-lewicowy?
- Jeśli jest się politykiem, trzeba sobie wyobrażać współpracę z każdym. Jedna sprawa to współpraca, gdzie trzeba być otwartym, druga sprawa to tworzenie rządu. Do tego trzeba pewnych partnerów. Tego jednak nie będzie szybko. Zakładam wybory w przyszłym roku, wcześniej rząd techniczny. Wtedy będziemy się martwić o wynik wyborów. Rozdzielmy dwie rzeczy. Współpraca z różnymi politykami – tak. Jeśli jest dobro wspólne, mogę współpracować z każdym. Rząd to poważniejsza kwestia. Trzeba dobrze dobrać partnera. Tak będzie po wyborach. Ich na razie nie ma, więc tematu nie ma.
Prawdopodobnie dzisiaj rząd poinformuje o luzowaniu obostrzeń. Mówi się o hotelarstwie, restauracjach i handlu. To już ten moment? Może trzeba odczekać jakiś czas po majówce?
- Niech mówią eksperci. Dla mnie ważna jest pamięć o ludziach pracy z sektora turystycznego. Oni muszą mieć perspektywę. Mniej mnie interesuje, czy to będzie tydzień, czy dwa. Zależy mi na ludziach. Podajmy jasny kalendarz. To najważniejsze.
Jest pan specjalistą od polityki wschodniej. Gdzie jesteśmy w stosunkach z naszymi wschodnimi sąsiadami po ostatniej eskalacji wydarzeń na granicy rosyjsko-ukraińskiej i przed wielkimi manewrami wojskowymi Zapad 2021? To manewry wojsk rosyjskich i białoruskich.
- Jesteśmy w nie najlepszej sytuacji. Mamy mały wpływ na decyzje naszych zachodnich sojuszników. Nie możemy zmienić polityki Rosji. Miarą naszej skuteczności jest wpływ na zachodnie stolice. To zależy od naszej pozycji w UE. Ona jest słaba. To problem. Mamy dobre pomysły, wiemy co zrobić. W czasie kryzysu białoruskiego rząd dobrze to rozwiązywał. Ten sam rząd nie ma siły jednak działać na zachodzie. Ma mały autorytet. To jest nasz problem. Nasz problem w polityce wschodniej leży na zachodzie.
Jakiej korekty ta polityka wschodnia wymaga?
- Ona wymaga większego wpływu na decyzje UE i koordynację z USA. To wymaga tego. Nie możemy sami machać szabelką. Możemy robić to w polityce wewnętrznej. Z tym sobie radzimy. Przy szerszym obrazie musimy mieć partnerów. Teraz mamy ich za mało na zachodzie.