Choć zjawisko nie osiągnęło jeszcze masowej skali, Rzeczniczka Praw Dziecka wraz z Ministerstwem Edukacji zgłosili sprawę platformom takim jak TikTok i Instagram, zwracając uwagę na konieczność reagowania na tego typu treści. Jednak same filmiki to nie wszystko – wraz z nimi pojawia się fala wulgarnych komentarzy, które zamieniają się w prawdziwy festiwal hejtu.
Gdy młody człowiek, a nawet dorosły, uzurpuje sobie prawo do oceniania, jak ktoś powinien się ubierać, to od takiego zachowania jest już bardzo blisko do dyskryminacji z powodu wyglądu, słabości czy koloru skóry. W gruncie rzeczy nie trzeba jednak robić kolejnego kroku – samo piętnowanie stroju drugiej osoby jest formą przemocy i zjawiskiem głęboko negatywnym – podkreśla Katarzyna Wnęk-Joniec.
Konsekwencje dla osób napiętnowanych są poważne. Dzieci, które trafiły na nagrania „szon patroli", często odczuwają lęk przed dalszą nauką czy przejściem do kolejnej szkoły.
Dla ofiar to doświadczenie jest ogromnie trudne. Dochodzi do poważnego naruszenia poczucia bezpieczeństwa – napiętnowanie staje się formą przemocy, która sprawia, że wyjście na ulicę, wejście do klasy czy jakiejkolwiek grupy bywa dla dziewczyn ogromnym wyzwaniem.
Psycholog Katarzyna Wnęk-Joniec zaznaczyła, że szkoły nie mogą tolerować żadnych form przemocy, zarówno fizycznej, jak i słownej. Podobnie jak stanowczo reagują na bójki czy obrażanie, tak samo powinny wyrażać zdecydowany sprzeciw wobec działań „szon patroli". Dyrektorzy, którzy dbają o bezpieczeństwo uczniów, mają obowiązek stawiać wyraźne granice i wspierać ofiary tego typu zjawisk.
(Cała rozmowa do posłuchania)