Fot. Damian Radziak
Posłuchaj Przed Horyzontem
"Gnotki" i muzyka orawska
Choć nigdy nie uczył się rzeźby, miał w rękach instynkt. Pracował w samotności, często pod gołym niebem. Pomieszkiwał w stajni lub przybudówce. Żył skromnie, na uboczu. Nie próbował dostosować się do świata - mówiła w Przed Horyzontem Karolina Kowalczyk z Gminnego Centrum Kultury w Lipnicy Wielkiej:
Chodził po wsi w długim płaszczu. Często miał ich kilka. Jak otworzył płaszcz, często był obwieszony zegarkami, a na szyi miał kilka krawatek. Postrzegano go jako dziada. Pamiętam też z opowieści, że lubił podszczypywać młode dziewczęta. W stodółce, w której pomieszkiwał, stworzył "tapetę" z reprodukcjami wielkich obrazów i zdjęciami nagich panienek.
Karol Wójciak miał bardzo osobliwy i emocjonalny stosunek do swoich rzeźb – nie traktował ich jak dzieł sztuki przeznaczonych na sprzedaż czy pokaz, lecz jak istoty obdarzone niemal duchowym życiem. Z dostępnych relacji i wspomnień mieszkańców Lipnicy Wielkiej wynika, że rozdawał je dzieciom i sąsiadom w zamian za życzliwość lub jedzenie. Chował je także w sianie, stodołach czy szopach, czasem nosił przy sobie i opowiadał o swoich "gnotkach". Niektóre niszczył lub porzucał. Dopiero w latach 60. XX wieku jego prace zaczęły trafiać do muzeów i kolekcji.
Choć zapisał się w historii przede wszystkim jako rzeźbiarz, jego twórczość nie kończyła się na drewnie. Był także muzykantem – grał na skrzypcach, również tych, które sam konstruował z kawałków drewna i metalowych strun. Jego muzyka była surowa, ale prawdziwa, zanurzona w lokalnej tradycji Orawy. Grywał na weselach, zabawach, czasem samotnie. Dziś to dziedzictwo muzyczne trwa dalej – zespół „Heródki” z Lipnicy Wielkiej nie tylko nosi jego imię, ale też kontynuuje ducha tej wyjątkowej, lokalnej kultury, w której Heródek był jednym z najbardziej autentycznych głosów.
Chałupa Smreczaków
Heródek nie miał swojego domu. Miejscem, gdzie znalazł schronienie na kilka ostatnich lat życia, była przybudówka przy chałupie Smreczaków w Lipnicy Wielkiej. Zabudowania nie przetrwały, ale zachował się dom. W 2024 roku muzealnicy z Orawskiego Parku Etnograficznego w Zubrzycy Górnej rozebrali ten obiekt i przewieźli go do muzeum.
Wedle relacji świadków, on w tej chałupie przemieszkiwał czasowo. Ciężko nam powiedzieć czy to było w zimie czy w czasie przyjmowania bardziej prominentnych gości - wyjaśnia Leszek Janiszewski ze skansenu w Zubrzycy.
Plany rekonstrukcji są gotowe. W tym roku chałupa Smreczaków zostanie odbudowana, a przy niej postawimy budynek gospodarczy. Wspólnie będą tworzyły zagrodę.
Chcielibyśmy przez pryzmat Karola Wójciaka, opowiedzieć o postaci dziada, trochę wiejskiego głupka, osób wykluczonych - dodawał Janiszewski.