Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Najszybsza Babcia Świata: "Nie mam parcia na szkło, ale lubię inspirować ludzi"

Nazywa siebie zabytkiem muzealnym, ale mając 73 lata jest w nienagannej formie. Jako jedyna kobieta w Polsce pokonuje dystanse maratońskie na łyżworolkach i nartorolkach, ma na koncie przeszło 35 maratonów, tytuł wicemistrzyni świata w alpejskiej odmianie biegów górskich, zdobyła Mont Blanc i ciągle osiąga spektakularne sukcesy. Nie bez kozery nazywana jest najszybszą babcią świata.

Fot. dzięki uprzejmości Barbary Prymakowskiej

Posłuchaj rozmowy Wojciecha Musiała z Barbarą Prymakowską
Najszybsza Babcia Świata gościem Radia Kraków

Zapis rozmowy Wojciecha Musiała z Barbarą Prymakowską:

 

Wojciech Musiał: Pani Barbara Prymakowska, lat 73?

 

Barbara Prymakowska: Jakoś zleciało.


Zdobywa pani kolejne maratony w wieku, w którym większość z nas wybrałaby odpoczynek na kanapie. To jest pani 46. maraton, w tym 10. zagraniczny. Zastanawiam się, czy przebiegła pani więcej maratonów, czy też udzieliła więcej wywiadów?

 

Było bardzo dużo wywiadów - na żywo i z doskoku. Jest to przyjemna forma, ale nie mam parcia na szkło. Jeśli tylko mogę kogoś zainspirować, to mogę to robić.


U osób, które wolny czas wolą spędzać na kanapie niż uprawiać sport - wzbudza pani spory dyskomfort. Jest pani znakomitym przykładem na to, że wiek się nie liczy. I jeśli tylko się chce, to można. Trzeba tylko ruszyć się z kanapy.

 

Oczywiście to podstawa. Podstawa jest w głowie. Wszystkie takie postanowienia powinno się realizować i kończyć. A nie tylko owczy pęd. Fakt, że nie osiągnęliśmy celu, np. nie schudliśmy te pięć kilogramów, nie może być powodem rezygnacji. Ważna jest systematyczność.

 

Bieganie na długich dystansach rozpoczęła pani po 50 roku życia. Czy wcześniej też była pani osobą aktywną fizycznie?

 

Jestem absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego. Od dziecka byłam zafascynowana ruchem i sportem. Uczestniczyłam w pierwszej Cracovii Maraton. To był mój debiut. I od tego liczy się moje "poważne" bieganie. Wcześniej uprawiałam szereg innych sportów. Uprawiałam narciarstwo zjazdowe, jestem instruktorem. Bieganie zaczęło się dość późno. Gdy pobiegłam w pierwszym maratonie, miałam 58 lat.

 

Mam kilku kolegów, którzy biegają w maratonach. To młodzi ludzie. Mówią, że to dystanse, które mogą wykończyć człowieka. Rzeczywiście tak jest?

 

To jest dystans koronny, ale niektórzy też mówią, że to dystans morderczy. Może tak bym tego nie określiła, ale na pewno każdy maraton jest nieprzewidywalny. Nawet można pomaszerować do Bozi. To jest mocny wysiłek. Każdy jest w stanie przebiec maraton, tylko musi spełnić odpowiednie wymogi. Nie może być nadwagi, układ kostno-stawowy i krążeniowy muszą być zdrowe. Sprawa treningu to jeszcze coś innego. Nie można wstać od biurka i powiedzieć: pobiegnę w maratonie. Ale jeżeli podejdzie się do tego poważnie, oprze się na porządnym podręczniku, gdzie rozpisany jest trening na każdy tydzień i miesiąc, to jest w się stanie przebiec maraton. Oczywiście, że to nie będzie mistrzostwo świata, że to nie będą nadzwyczajne rezultaty. Ale są tak wysokie limity - sześć czy siedem godzin! Naprawdę można sobie z tym poradzić. Ale musi być przygotowanie. To nie jest dystans "hop-siup!".


Mówi pani, że każdy maraton jest inny. Jaki był ten tokijski?

 

Tokijski maraton jest bardzo specyficzny. Jest najbardziej kolorowy w tym sensie, że uczestnicy maratonu są tak ubrani. Jak spojrzy się na biegaczy z góry, to wygląda to jak kolorowy dywan. A cichy - bo taka jest kultura azjatycka. To nie są maratony europejskie, gdzie jest dużo rozmów, śmiechu nawet przed samym startem. Każdy uczestnik jest mocno powściągliwy. Widać to po ich twarzach. Nie ukazują emocji. Jeszcze jedna zasadnicza rzecz, która mnie zaskoczyła. Ci ludzie, którzy tam biegli, głównie Azjaci, są bardzo szczupli. Nawet chodząc po ulicach, nie zauważyłam tam ludzi nawet z najmniejszą nadwagą. Dbają o to. Oni wiedzą jak żyć i jak się odżywiać. Stąd też ich długowieczność.

 

Bo to jest kultura jedzenia owoców morza, ryb...


... i ryżu!

 

Co dalej pani Barbaro? Biega pani regularnie i nie ma zamiaru przestać.


Dążę do tego, by uzyskać jeszcze dwa krążki, zdobyć majora maratonów, czyli zaliczyć sześć największych maratonów świata. W tej chwili mam już cztery. Muszę jeszcze przebiec maraton w Bostonie, posiadam już pakiet startowy. 18 kwietnia pobiegnę w maratonie bostońskim. Zostanie mi jeszcze Chicago. 12 marca będę się rejestrowała. To podlega losowaniu. Nie mogę liczyć na żadne limity czasowe. W maratonie bostońskim od razu dostałam numer startowy, bo w mojej kategorii mam nawet "nadczas", jeżeli chodzi o limity czasowe. Tu muszę poddać się loterii. Tak też podchodzę do życia: jeśli coś ma dla mnie być, to będzie. A jeżeli nie, to może osiągnę to okrężną drogą.  

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię