Unia Europejska i Stany Zjednoczone doszły do porozumienia, które przewiduje 15% cła na towary z Europy. To jest zwycięstwo Komisji Europejskiej czy Donalda Trumpa?
- Zawsze porozumienie jest lepsze od wojny. To, co wynikało z zapowiedzi prezydenta Trumpa, to była wojna handlowa. To by nie było dobre. W interesie USA i UE jest zacieśnianie współpracy. Jak popatrzymy na zapisy tego porozumienia, one mówią o cłach w wysokości 15% na produkty europejskie. My nie jesteśmy znaczącym eksporterem do USA. Raczej mamy deficyt w obrotach handlowych. Dla nas nie będzie to miało negatywnego skutku. Jest jeszcze jeden element. To zapowiedź zwiększenia zakupów w sektorze obronnym. Polska tu jest liderem. Od dawna mamy opartą modernizację sił zbrojnych na technologiach amerykańskich.
Z drugiej strony jest jeszcze podatek cyfrowy i zapowiedź wicepremiera Gawkowskiego, który mówi, że resort dalej nad tym pracuje. To ma być taki straszak czy teraz, żeby nie drażnić wuja Sama, tego podatku cyfrowego nie będzie?
- Zobaczymy. To zapowiedź ministra Gawkowskiego, że pracuje nad różnymi wariantami. Finalnie zdecyduje minister Domański, ministerstwo finansów. Jest problem z optymalizacją podatkową gigantów cyfrowych. Stąd wielu uważało, że powinno się to rozwiązać na poziomie UE, bo dotyczy to całej Wspólnoty. Tak się nie stało. Wiele krajów decyduje indywidualnie. Pewnie u nas takie elementy też są rozważane. Na decyzję trzeba zaczekać. Generalnie od zysku wypracowanego w danym kraju powinno się płacić podatki w danym kraju.
Jest wola polityczna do tego?
- Mówię o naturalnej zasadzie. Jaki to podmiot, nie ma to znaczenia. Dlaczego polskie firmy mają płacić podatki w Polce, a inne firmy nie, skoro mają tu zyski? Jakieś rozwiązanie się znajdzie.
Pan wie, kto namawiał marszałka Hołownię do zamachu stanu?
- Nie wiem. Ta wypowiedź była dosyć publicystyczna. Mówił, że był namawiany, ale w sensie prawnym nie spełniało to żadnych aspektów. W tej trudnej sytuacji, wobec zagrożeń geopolitycznych… Jesteśmy po wizycie generała NATO w Polsce. Sytuacja nie jest lekka. Wymagana jest ze strony wpływowych osób duża odpowiedzialność. Wydaje się, że tego zabrakło.
Dziś rano Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz mówiła, że zna nazwiska tych osób, które namawiały marszałka Sejmu, ale ich nie zdradzi.
- Pani minister łatwo przychodzi formułowanie opinii. Mogłaby być nieco bardziej wstrzemięźliwa. Oczywiście nie mieliśmy do czynienia z zamachem stanu. Po wyborach, gdy dochodziły informacje, że w wielu komisjach były nieprawidłowości, było oczekiwanie, że wynik wyborów pokaże, jak faktycznie głosowali Polacy 1 czerwca. Weryfikacja w tych 250 komisjach wskazują, że w co trzecim obwodzie doszło do wpisania w protokole nie tego, co było w wyborach. To źle świadczy o pracy tych komisji.
Ma pan zaufanie do polityków Polski 2050, do marszałka Hołowni i do minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz?
- To nasza partia koalicyjna. Wiąże nas umowa. Oczekujemy wzajemnej współpracy i wspierania projektów rządowych. To naturalne. Różnie z tym ostatnio bywa, dlatego słowa pana premiera po rekonstrukcji są ważne. One dają kres publicystycznym wypowiedziom polityków.
Są politycy Polski 2050, którzy pukają do drzwi Koalicji Obywatelskiej?
- Po wyborach partia Szymona Hołowni ma problemy. To nie był sukces wyborczy. Zostawiamy to jednak marszałkowi. Mamy nadzieję, że się z tym marszałek upora.
Stanowisko wicepremiera dla Radosława Sikorskiego po rekonstrukcji to jest zaspokojenie ambicji szefa MSZ-u, czy przygotowanie go już do bycia szefem rządu?
- To nie ambicja, ani szykowanie do roli. To docenienie pozycji Radosława Sikorskiego, jego pracy w rządzie.
Sondaże pokazują, że wyborcy mają zaufanie do szefa MSZ.
- To człowiek, który miał własną agendę, przywrócił Polskę do współdecydowania o losach Europy i nie tylko. On cieszy się uznaniem. Jego słowa są poważnie traktowane. Niedawno USA ujawniły informacje, że rozmowa ministra Sikorskiego z pełnomocnikiem prezydenta Trumpa ds. Ukrainy spowodowała zmianę nastawienia administracji amerykańskiej.
Przyszły premier?
- Minister Sikorski jest gotowy na wszelkie funkcje. Funkcja premiera jest jednak zajęta, pełni ją nasz lider Donald Tusk. Funkcja wicepremiera ułatwi ministrowi prowadzenie rozmów i prowadzenie ważnych spraw dla Polski. To dziś wyzwanie. Główne zagrożenia są zewnętrzne, nie wewnętrzne.
W wyniku rekonstrukcji zniknęło Ministerstwo Przemysłu, które zajmowało się m.in. zapadliskami w okolicach Olkusza i Bolesławia. Kto teraz będzie zarządzał tym?
- Bez żalu żegnam to ministerstwo. Mam nadzieję, że te kwestie trafią do ministra Motyki i będziemy mogli liczyć na nowy impet w tym zakresie.
Dlaczego bez żalu pan żegna to ministerstwo?
- Takich spraw nie rozwiązało. Jedną z nich jest Trzebinia.
Jak długo będzie trwało przenoszenie kompetencji, budowa nowych zespołów?
- U pana wojewody trwa praca nad zmianami legislacyjnymi w tym zakresie. Dotyczy to też powiatu olkuskiego. Tam też są zapadliska. One są jednak inne. Likwidacja ZGH Bolesław była wydawana w oparciu o zezwolenia wydawane za wojewody Kmity. Jego administracja zgodziła się na najłatwiejszy proces likwidacji przez zalewanie. Teraz są konsekwencje. Bez znaczenia, kto wydał decyzje, nierozwiązaną sprawą są zmiany prawne i wyposażenie administracji czy służb w narzędzia, które pozwolą im skutecznie z tym walczyć.
Władze Trzebini teraz do ministra Motyki powinny się z tymi problemami zgłaszać?
- Pewnie to będzie ministerstwo energii, może też w części aktywów państwowych.
Czyli rozłożone?
- My też czekamy na finał tych spraw. Ministerstwo przemysłu to przejmie, ale ono w poprzedniej konfiguracji było bez nadzoru właścicielskiego. Nie wiem, jak ta kwestia zostanie uregulowana w nowej odsłonie.
Od jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości słyszałem, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi Karol Nawrocki miał zadeklarować, że podpisałby ustawę znoszącą dwukadencyjność w samorządach. Ma szansę ten projekt PSL-u?
- Ja tej deklaracji nie słyszałem. Wydaje mi się, że nasze środowisko polityczne w miarę pozytywnie odniesie się do tej propozycji PSL. Jednak za wielkich szans w tym parlamencie na to nie widzę. Mamy jasne głosy różnych środowisk. Oni są przeciwnikiem zniesienia dwukadencyjności. Zobaczymy, jak będą czytania, prace w Sejmie.
Polska 2050 i Lewica raczej nie?
- Lewica jednoznacznie jest przeciw. Konfederacja też. PiS to wprowadził. Trudno więc, żeby dzisiaj głosowali za zniesieniem tego. Szanse na przeprowadzenie tego projektu nie są wielkie.