Skąd takie myśli?
Problem zazwyczaj nie jest w wyglądzie, ale w tym, co dziecko już zdążyło o sobie usłyszeć, zobaczyć, zinterpretować i czego nauczyło się o własnej wartości. Przesadne wzmacnianie, odrealnione poczucie wyjątkowości, rodzicielskie "załatwię za ciebie", "pani jest niesprawiedliwa", "wszystko ci się uda" tworzą w dziecku obraz świata, w którym nie ma miejsca na trud, ograniczenia czy konfrontację z opinią innych. Kiedy więc ono po raz pierwszy styka się z krytyką, zwłaszcza ostrą, emocjonalną, często podszytą zazdrością czy agresją, przeżywa to jak cios w swoją tożsamość.
Już w pierwszych klasach pojawiają się wykluczenia, obelgi, przezwiska. A za takim prostym "jesteś brzydka", kryje się agresja, bezradność, zazdrość, próba wywyższenia się. Drugim powodem jest brak rozmowy. Rodzice często wierzą, że jeśli dziecko nie sygnalizuje problemu, to go nie ma. Tymczasem milczenie nie oznacza spokoju, oznacza tylko brak nawyku dzielenia się tym, co trudne.
Ostatnio na warsztatach dla rodziców, zapytałam, kto o tym rozmawia ze swoimi dziećmi. Czy jest hejtowany lub dostał jakieś brzydkie zdjęcia? Była cisza. Nie umiemy albo nie wiemy, jak rozmawiać ze swoimi dziećmi. Wystarczy być. Posiedzieć przy sobie, przytulić się, dać chwilę, zadać nienachalne pytanie: Dlaczego tak o sobie myślisz? Co ci się nie podoba w twoim ciele? - mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
Trzecim źródłem są media społecznościowe. Dla części dzieci to jedyna przestrzeń porównywania się i to z ideałem, którego nie ma w realnym świecie. Już trzyletnie dziewczynki porównują wygląd – z mamą, z koleżankami, z bohaterkami ekranów. To absurdalnie wczesny wiek na zmartwienia dotyczące urody, a jednak zjawisko narasta.