Jaką ofertę dla Sławomira Mentzena i jego wyborców będzie miał Karol Nawrocki, by zyskać poparcie w drugiej turze wyborów? Co pani by zaproponowała tym, którzy w pierwszej turze oddali swój głos na Mentzena?
Myślę, że to jest kilka aspektów. Pierwszy, najważniejszy jest taki, że łączy nas konserwatywna, prawa strona. Łączy nas niezgoda na wszystko, co ze sobą niesie Rafał Trzaskowski. To jest kwestia Zielonego Ładu, to jest kwestia wpuszczania nielegalnych imigrantów. To są rzeczy dla nas nieakceptowalne i myślę, że dla całej prawej strony one są nie do przyjęcia. To jest jeszcze kwestia tego, że czujemy, że jeżeli doszłoby do wyboru Rafała Trzaskowskiego na prezydenta, to demokracja w Polsce będzie bardzo poważnie zagrożona. Odczuliśmy przez ostatnie półtora roku, jak to wygląda. To jest kwestia przede wszystkim wyłączenia sygnału telewizyjnego, to jest kwestia nielegalnego przejęcia prokuratury, to jest wreszcie kwestia bardzo nierównego żonglowania wyrokami sądowymi w zależności od tego, co się Donaldowi Tuskowi podoba. A przypominam, Rafał Trzaskowski jest jego zastępcą. Konfederacja też poczuła na własnej skórze, co to znaczy, jeżeli premier zatweetuje, że na przykład ta partia ma obcięte pieniądze i z tego powodu Państwowa Komisja Wyborcza czy później minister finansów blokuje te finanse.
Tyle, że z taką samą sytuacją mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich 8 lat, kiedy władzę sprawowało Prawo i Sprawiedliwość, a prezydentem był i jest nadal Andrzej Duda.
Ja sobie nie przypominam, żebyśmy w którymkolwiek momencie przejmowali jakąkolwiek instytucję na podstawie uchwały. Zawsze były to ustawy, które przechodziły wszystkie odpowiednie czytania i posiadały podpis prezydenta. My zawsze powtarzamy, że każdy ma prawo kształtować kraj wedle własnego poglądu, jeżeli rządzi, natomiast musi to robić zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nigdy nie było za rządów Zjednoczonej Prawicy takiej sytuacji, żeby ktoś powiedział, że ten wyrok mi się nie podoba, to nie obowiązuje, ale w zasadzie w tym samym składzie wyrok…
Nie były publikowane wyroki.
To jest kwestia publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego, w stosunku do których mieliśmy zastrzeżenia. Natomiast dzisiaj mamy taką sytuację, w której dotyczy to każdego obywatela i może dotknąć każdego obywatela, gdzie nagle ktoś mówi: nie, nie, ten to nie jest sędzia, to jest neosędzia, jego wyroku to w zasadzie jego nie uznajemy. Ale za chwilę jak on wyda inny wyrok, na przykład tak jak w przypadku pani Gasiuk-Pihowicz, to wtedy ten wyrok uznajemy, dlatego że on jest dla nas korzystny. Muszą być reguły, muszą być standardy. Od półtora roku one są łamane i myślę, że ten wynik szeroko pojętej prawicy, który miał miejsce w niedzielę, pokazuje, że na to zgody nie ma.
Czy w pani ocenie Konfederacja może zająć miejsce Prawa i Sprawiedliwości, stać się hegemonem prawicy? Pytanie, dlaczego Sławomir Mentzen w ogóle miałby wzmacniać dzisiaj konkurenta po prawej stronie sceny politycznej?
Dlatego, że mamy taką nadzieję, że w wyniku porozumienia po prawej stronie dojdzie do odsunięcia tych osób, które dzisiaj rządzą. Ja bym powiedziała, że nazwanie ich liberałami to jest zbyt duże słowo. Tych interesów wspólnych mamy wiele. Powiedziałabym, że te wyniki, które dzisiaj są, wskazują, że być może będzie taka potrzeba i że ten przyszły rząd będzie utworzony właśnie z tych dwóch ugrupowań. Oczywiście dzisiaj te ugrupowania, bo to widać, które nigdy do tej pory w Polsce nie rządziły, to są ugrupowania, które mają tendencję wzrostową. Natomiast taka jest rzeczywistość, że jeżeli ktoś rządzi, podejmuje decyzje również, które czasem są trudne czy mało popularne, później za to płaci cenę. Ale też trzeba pamiętać, że jeżeli weźmie się odpowiedzialność za kraj, weźmie je kiedyś Konfederacja czy na przykład ugrupowanie pana Zandberga, też będzie musiał takie decyzje podejmować. Każdy chciałby być piękny, mądry i bogaty, ale nie każdy jest. Czasem trzeba wybrać, powiedziałabym, mniejsze zło i jak się rządzi, trzeba takie decyzje podejmować. Ponadto można wszystko Polakom obiecać, jeżeli się nie odpowiada za budżet. Jak się za ten budżet odpowiada, to wtedy te obietnice muszą mieć pokrycie. Chcę przypomnieć, że o ile przez ostatnie półtora roku obietnice tego rządu nie mają żadnego znaczenia i są nierealizowane, to obietnice rządu Prawa i Sprawiedliwości były zrealizowane.
Czy to samo w takim razie Karol Nawrocki powinien zaproponować wyborcom Grzegorza Brauna? Jak pani czułaby się w takiej koalicji: Mentzen, Braun i Prawo i Sprawiedliwość?
Po prawej stronie, tak jak mówiłam, jest wiele punktów wspólnych, które nas łączą. Oczywiście zawsze najlepiej jest rządzić samodzielnie, dlatego że wtedy się realizuje w całości swój program. Ale czasem sytuacja wymaga tego, że trzeba iść na ustępstwa w imię wyższych celów. I dlatego wyobrażam sobie, że te rzeczy, które są dla nas wszystkich istotne, mogą nas połączyć. Mam nadzieję, że połączą również naszych wyborców. Jest tych wspólnych celów zarówno na poziomie europejskim, międzynarodowym, jak i wewnętrznym w Polsce sporo. Wszyscy bardzo mocno dostrzegamy zagrożenie płynące dzisiaj z tego rządu, który nie realizuje obietnic, a który przede wszystkim będzie wprowadzał swoje, powiedziałabym, lewackie ideologie. I co najgroźniejsze dla nas wszystkich, będzie wpuszczał tutaj imigrantów, bo co do tego nie mamy żadnych wątpliwości, że tylko wybory prezydenckie są dzisiaj jeszcze pewną barierą przed tym.
I tu antysemityzm i antyeuropejskość jednego i drugiego ugrupowania pani by nie przeszkadzała?
Antysemityzm mi zawsze przeszkadza, dlatego że ja uważam, że istotą demokracji jest to, że mają prawo żyć, funkcjonować, mieć poglądy wszyscy ludzie o przeróżnych korzeniach. Rzeczywiście tutaj będziemy na pewno tych wartości bronić, bo one są dla nas bardzo istotne. Natomiast z tą Unią Europejską to jest przesada, dlatego że wydaje mi się, że zarówno Konfederacja, jak i Prawo i Sprawiedliwość chce być w Unii Europejskiej, ale chce być w Unii Europejskiej na sprawiedliwych i uczciwych zasadach. One przez 8 lat w stosunku do nas nie obowiązywały, choćby to blokowanie pieniędzy z KPO, tylko dlatego, że czekano na rząd, który będzie podobał się w Brukseli. Takiej Unii nie chcemy. Chcemy Unii, która będzie oparta na pięciu wolnościach i swobodach, do których została powołana, Unii, która będzie traktowała na równy sposób wszystkich swoich obywateli. Ale przede wszystkim też nie chcemy Unii, która podporządkowuje całkowicie państwa, które do niej należą; tej polityce, która się toczy w Brukseli. Musi być ten zakres do wyłącznej dyspozycji danego państwa i w tym zakresie absolutnie wszystkie te siły po prawej stronie się zgadzają.
Czy pani poparłaby dziś ideę referendum w sprawie polexitu, jeśli w tej szerokiej koalicji znalazłby się na przykład Grzegorz Braun?
Myślę, że to jest bardzo odległe pytanie i wydaje mi się, że nikt w Polsce na poważnie nie myśli o polexicie.
Karol Nawrocki mówi tak: nie chcemy Unii Europejskiej, która mówi jak się mamy ubierać, jak mamy żyć, jak ma wyglądać nasza armia. Chyba Unia Europejska nie dyktuje, jak się ubierać?
Ci, którzy stoją na czele Unii Europejskiej zawłaszczają raz po raz te płaszczyzny, które się Unii nie należą. Przypominam, że Unia powstała dlatego, aby umożliwić Europejczykom swobodny przepływ pomiędzy krajami, jeżeli chodzi o działalność, jeżeli chodzi o pracę, jeżeli chodzi o zamieszkiwanie, pięć swobód gospodarczych. Oprócz tego mamy militarny związek, którym jest NATO i jeszcze szereg dziedzin, które są zarezerwowane wyłącznie do kompetencji danego państwa. Na poprzednim Sejmie głosami koalicji przy sprzeciwie tej całej prawej strony doszło do przegłosowania ustawy. W zapisach tego rozporządzenia, które ona umożliwiała, aby weszło w naszym kraju, jest taki zapis, w którym mówi o tym, że sąd polski nie będzie mógł wydać wyroku czy orzeczenia, które będą sprzeczne z decyzją Komisji Europejskiej. No rany boskie, to w tej sytuacji, na czym ma polegać niezawisłość polskiego sądu? Sądownictwo, wojsko, polityka zagraniczna to są te dziedziny, które państwo powinno prowadzić samodzielnie. W tym zakresie uważam, że trzeba pohamować niepodparte traktatami zapędy przywódców Unii.
Można się spodziewać, że teraz będzie następować taka próba sklejenia Karola Nawrockiego z Grzegorzem Braunem. Jak pani tłumaczy ten bardzo dobry wynik Grzegorza Brauna w tych wyborach?
Myślę, że jest ileś takich rzeczy, które Polaków drażnią. Tyle że Grzegorz Braun, jako człowiek, który nie rządzi, nie rządził, może, powiedziałabym, posuwać się w tych gestach bardzo daleko, dlatego, że on nie ponosi odpowiedzialności za to. Natomiast, tak jak powiedziałam, będąc odpowiedzialnym rządem, zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i zewnętrznych, trzeba zawsze ważyć pewne racje. Nie jest tajemnicą, że Polacy są zmęczeni choćby na przykład Ukrainą, ale nawet nie tyle pomaganiem, bo Polacy mają duże serca i bardzo dużo pomogli. Natomiast rzeczywiście, ileś razy prezydent Zełenski zachował się w stosunku do nas dość niewdzięcznie. Wszyscy widzimy, czy widzieliśmy, może troszkę mniej to jest teraz odczuwalne na ulicach, dużo narodu ukraińskiego i to niekoniecznie takiego chętnego do pracy. To są pewnie takie rzeczy, które są wspólnym mianownikiem. Natomiast też nie możemy przerysowywać i nie możemy zapominać, co jest istotą. Istotą jest bezpieczeństwo Polski, a Polska jest bezpieczna tylko wtedy, jeżeli Ukraina pozostanie Ukrainą, a nie będzie pod wpływami Rosji czy Putina.
W wypadku wygranej Karola Nawrockiego to będzie tak, że to będzie prezydent, który będzie hamował całkowicie proces legislacyjny prezydenckimi wetami, w ten sposób prowadząc wprost do przedterminowych wyborów? Taka również będzie rola nowego prezydenta?
Nie wydaje mi się. Wydaje mi się, że przed nami stoi bardzo dużo istotnych wyzwań i Karol Nawrocki pokazał się jako człowiek niesamowicie twardy, niesamowicie odporny. Takiego prezydenta na te trudne czasy ja sobie dzisiaj życzę, o bardzo wyważonych poglądach w tym zakresie. Wydaje mi się, że będzie współpracował z każdym rządem pod warunkiem, że ten rząd będzie go traktował jako prezydenta. Bo przypomnę, że to, co robią Tusk i Sikorski, na przykład, jeżeli chodzi o ambasadorów, trudno to nazwać współpracą z prezydentem. Ponadto, nie ma w polskim porządku prawnym możliwości zarządzania uchwałami. I myślę, że na to żaden prezydent, który przestrzega konstytucji, po prostu zgodzić się nie może.