Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wojewodą Małopolski, Łukaszem Kmitą.

Wczorajsze dane dotyczące nowych zakażeń koronawirusem to: w skali kraju – 98, w Małopolsce zaledwie 8. Dane usypiają naszą czujność?

- Dane są od kilku dni na podobnym poziomie. Mamy strategię dotyczącą przygotowania szpitali na wakacje i na jesień. Chcemy maksymalnie zmniejszyć liczbę łóżek covidowych. Na dzisiaj mamy na szczęście tylko około 50 pacjentów w szpitalach z Covid w Małopolsce. To połowa stanu, jaki był w czasie epidemii tylko w jednym szpitalu. Te dane uspokajają, ale jesteśmy nieuspokojeni, jeśli patrzymy na kolejny wariant delta wirusa. Apelujemy do wszystkich o odpowiedzialność. Chodzi o szczepienia. One przebiegają sprawnie. Polacy dobrze oceniają program szczepień. Ponad 70% Polaków uważa, że to było dobrze przygotowane. Działamy na wielu frontach. 3-4 lipca będziemy szczepili w 11 miejscach niezwykłych. Jeden punkt będzie na płycie Rynku w Bochni, inny będzie w Krakowie na Małym Rynku. Kolejne w: Konarach, Kleczy Dolnej, Bolesławiu, Sieprawiu, Pojałowicach, Szycach, Niedzicy i Bieczu. Chcemy dotrzeć ze szczepieniami wszędzie. Dane wskazują, że robimy wszystko, żeby zaszczepić jak największą liczbę mieszkańców. Pan pewnie chce zapytać, ilu mieszkańców Małopolski jest w pełni zaszczepionych. Po raz pierwszy będziemy to komunikowali na antenie Radia Kraków. Wczoraj przekroczyliśmy milion w pełni zaszczepionych Małopolan.

To dobra wiadomość, choć ponad 3 miliony osób mieszka w naszych regionie. To wskaźnik zaszczepienia około 30%.

- Zależy, czy bierzemy pod uwagę osoby poniżej 12 roku życia. Powiem o liczbach. Do końca I kwartału zaszczepiliśmy ponad pół miliona mieszkańców. W kwietniu było to 433 tysiące, w maju - 678 tysięcy, w czerwcu o 110 tysięcy więcej osób niż w maju. Łącznie liczba szczepień podanych zbliżyła się do 800 tysięcy. Maj do czerwca to wzrost o 110 tysięcy. W czerwcu były też drugie szczepienia AstrąZeneką i Pfizerem. Widzimy spadek zainteresowanie szczepieniami. Stąd akcje szczepień pod chmurką.

Minister Dworczyk mówi, że największym wyzwaniem jest przekonanie Polaków do szczepienia. Ruszyła loteria dla osób w pełni zaszczepionych. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Patrzyłem na dane rządowe. W Małopolsce liderami są trzy gminy: Kraków, Zielonki, Wielka Wieś. Tam poziom zaszczepienia mieszkańców to od 40-45%. Jak popatrzymy na koniec listy i gminy: Czarny Dunajec, Biały Dunajec i Lipnica Wielka, mamy poziom zaszczepienia 9-12%. To przerażające rozbieżności.

- Dlatego będziemy rozmawiać z samorządowcami, żeby zmobilizować gminy z najniższym wskaźnikiem. Samorządowcy mogą poprosić o kontener, służby udzielą wsparcia. Samorządowcy z tych regionów twierdzą, że wielu mieszkańców Podhala pracuje poza granicami i tam się zaszczepili. Mam obawy, że to niestety wybór mieszkańców Podhala. Jak popatrzymy na dane, gdzie najmniej osób chce się szczepić, powiat nowotarski króluje. To kwestia także duchownych. Dla wielu mieszkańców to ksiądz, który powie o zasadach szczepienia, o dobrych efektach, może być autorytetem. Poprosiłem biskupów o odczytanie apelu. Biskupi podeszli do tego życzliwie. Niestety nie wszyscy księża to odczytali. Jeśli chcemy, żeby także wierni wrócili w pełni do kościołów, musimy zrobić wszystko, żeby zaszczepić dużo osób. Podhale jest religijne. Pokładam nadzieję w rozsądku i bożej opatrzności.

Trudna była dla Małopolski druga połowa czerwca. Pożar w Nowej Białej, trąba powietrzna na Sądecczyźnie. Zakończono sprzątanie pogorzeliska w Nowej Białej. Są też nowe regulacje premiera ws. odbudowy, remontów i rozbiórek obiektów w miejscowościach gmin Chełmiec i Korzenna, które najbardziej ucierpiały. Na czym polegają te ułatwienia?

- Faktycznie szybko poprosiłem premiera o rozporządzenie ws. zastosowania szczególnych zasad odbudowy, remontów i rozbiórek obiektów budowlanych zniszczonych lub uszkodzonych w wyniku działania trąby powietrznej lub silnych opadów deszczu. Mieszkańcy mają skrócone kwestie formalne przy odbudowie. Nie może być tak, że urzędnicy będą wymagali wszystkich zgód. Mieszkańcy by nie ruszyli z odbudową nawet jesienią. Takie były uzgodnienia z rządem. Jak działał Urząd Wojewódzki w przypadku Nowej Białej i przy trąbie powietrznej? Zmieniłem sposób podejścia urzędników. Dzisiaj w takiej sytuacji dyrektorzy pracują 24 godziny na dobę, podpisują wystąpienia do resortów o pomoc. Nawet w sobotę w nocy. Tak było w przypadku Nowej Białej, gdzie w nocy z soboty na niedzielę był pożar. Już wtedy pani dyrektor przyjechała do urzędu w nocy, żeby podpisać w moim imieniu wystąpienie do premiera. Środki mieliśmy w niedzielę, w poniedziałek były na koncie Urzędu Gminy. Tego jeszcze nie było. Tak chcę działać. Wymaga to jednak też sprawności samorządów.

Temu służyło ostatnie szkolenie dla kilkuset samorządowców? Chodziło o przypomnienie procedur w sprawach nagłych?

- Teoretycznie wszyscy samorządowcy powinni to znać, ale różnie z tym bywa. Sprawność działania samorządów jest różna. Jako wojewoda oczekuję tego, że sprawność będzie taka sama jak w Urzędzie Wojewódzkim i działania będą natychmiast. Te informacje przekazałem samorządowcom, łącznie 350 przedstawicieli gmin uczestniczyło w tym szkoleniu online. Ono było podzielone na 4 tury. Zwracałem uwagę, że działalność administracji samorządowej w sytuacjach pogodowych, klęskowych musi być szybka. To urzędnicy są dla mieszkańców. Taką zasadę wdrożyłem od początku w urzędzie. Będziemy wymagali też od samorządów takiej sprawności, że jak dzieje się coś złego, od razu są dwa fronty działania – pomocowy dla mieszkańców i obok mają działać gminne komisje szacujące straty. Potem oni występują do wojewody o środki na zasiłki celowe. To środki publiczne. Mamy to szybko przekazać, ale nie może być tak, jak w jednym z samorządów, że wójt w piątek przesłał informację jednozdaniową, że w związku z sytuacją, która się wydarzyła na terenie gminy, proszę o przekazanie środków na pomoc. To nie jest poważne. Będą wnioski i procedury. Wojewoda oczekuje wysokiej sprawności działania na każdym etapie prac.

Akcja Bezpieczne Wakacje 2021 w kontekście zjawisk nagłych. Na co służby będą zwracać uwagę, żeby wypoczynek był maksymalnie bezpieczny? Wszyscy pamiętamy tragedię sprzed 4 lat w Suszku na Pomorzu, gdzie 2 osoby zmarły, kilkadziesiąt zostało rannych, bo na obóz harcerski spadły drzewa.

- Bezpieczeństwo to najwyższy priorytet. Temu miało służb posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego. Oczekuję od służb, że w sytuacji prognozowanych sytuacji niebezpiecznych, będą się kontaktowali z powiatowymi centrami zarządzania kryzysowego, żeby – jeśli jest taka konieczność - powiatowe centra przekazywały informacje do organizatorów wypoczynku. To mamy zagwarantowane. Służby mają jasne dyspozycje. To styl szeryfa z Teksasu. Musi być porządek. Każda służba będzie rozliczana jak będą nieprawidłowości. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Służby poinformowały, że wzmagają monitorowanie bezpieczeństwa, żeby taka sytuacja nigdy w Małopolsce nie wystąpiła.