Bartłomiej Cichoń i Wojciech Sołtysik/fot. Sylwia Paszkowska
Czym jest motoparalotniarstwo?
Członkowie Flying Dragons Team latają na motoparalotniach. Jest to pewnego rodzaju statek powietrzny, który można schować do plecaka. Do startu wystarczy rozłożyć skrzydło, założyć napęd na plecy (składający się z kosza, silnika i śmigła) i w kilka chwil unieść się w powietrze.
Jesteśmy zawodową grupą, ale nie jest to nasza główna praca. To nasze hobby, które wykonujemy po godzinach, ale robimy to profesjonalnie – mówi Wojciech Sołtysik.
Grupa powstała w Krakowie ok. 11 lat temu, aby szerzej pokazać paralotniarstwo. Początki były trudne, ale już po kilku latach to organizatorzy różnych imprez zaczęli zabiegać o udział Flying Dragons Team. Obecnie występują na około 20 pokazach rocznie, zarówno w Polsce, jak i za granicą, gdzie gromadzą tysiące widzów.
(cała rozmowa do posłuchania)
Flying Dragons Team w powietrzu
Przygotowanie siedmiominutowego pokazu to wielogodzinny wysiłek. Pokaz wymaga tygodniowej pracy: od pakowania sprzętu, przez przygotowanie pirotechniki, po dostosowanie planu lotu do warunków miejsca. Pokazy Flying Dragons to niezwykłe widowiska łączące akrobacje, muzykę, pirotechnikę i światła.
Slot w powietrzu jest dosyć krótki. W naszym przypadku jest to siedem minut poprzedzone wieloma godzinami pracy i to dotyczy praktycznie każdego pokazu. Latamy w dzień i w nocy, ze światłami, pirotechniką i z muzyką. Jeśli chodzi wyjazdy na pokazy, to są one poprzedzone mniej więcej tygodniową pracą – pakujemy sprzęt, przygotowujemy pirotechnikę, ustalamy, gdzie będziemy lecieć, ponieważ każdy pokaz jest inny i do każdego miejsca musimy się przygotować - mówi Wojciech Sołtysik.
Flying Dragons regularnie występują przed ogromną publicznością. W Bukareszcie ich pokaz oglądało aż 150 tysięcy osób, a w Radomiu – 100 tysięcy.
Są to godziny trudnej pracy. Spotykamy się wcześnie, by wszystko przygotować. Pojawia się zmęczenie, stres, ale spotkanie z publicznością wynagradza wszystko – mówi Bartłomiej Cichoń.
Flying Dragons Team nie zwalniają tempa. W 2024 roku planują pokazy w Kostaryce, Stanach Zjednoczonych, Rumunii, Czechach, Szwecji i na Węgrzech. W Polsce również pojawią się na wielu wydarzeniach, choć – jak sami przyznają – brakuje ich w Krakowie.
Trzymaliśmy to w tajemnicy, ponieważ dopiero dopinamy ostatnie szczegóły. W lutym jedziemy zrobić pokazy w Kostaryce, prawdopodobnie będą jeszcze Stany Zjednoczone, następnie Czechy, Rumunia, Szwecja i Węgry. W Polsce również będzie kilkanaście pokazów – opowiada Bartłomiej Cichoń.
Spełnianie marzeń możliwe przy wsparciu rodziny
Flying Dragons Team to nie tylko zespół akrobatyczny, ale również ludzie, którzy łączą pasję z codzienną pracą, a sukcesy nie byłyby możliwe bez wsparcia bliskich.
Łączenie pasji z pracą zawodową udaje się przede wszystkim dzięki naszym żonom, rodzinom. Poświęcamy na to swój prywatny czas i wyjeżdżamy na pokazy. Istotne jest zrozumienie tej drugiej osoby, ponieważ kiedy jest lato i piękna pogoda, nas wtedy nie ma w domu – mówią Bartłomiej Cichoń i Wojciech Sołtysik.
Flying Dragons Team udowadnia, że pasja i ciężka praca przynosi radość i satysfakcję. Spektakularne pokazy to nie tylko rozrywka, ale także inspiracja dla tych, którzy marzą o podniebnych przygodach.