Podjął pan już decyzję w sprawie uchwały o Strefie Czystego Transportu? Co pan zrobi z tą uchwałą przyjętą już 12 czerwca przez Radę Miasta?
- Byłbym nieodpowiedzialny, jakbym miał podjętą decyzję i umawiałbym się na spotkania w tej kwestii. W tym tygodniu mam kilka spotkań z grupami zainteresowanymi. Jest masa niewiadomych, masa argumentów. Nie wszyscy są przeciwni SCT. Przyjąłem zasadę, że chcę się spotkać ze wszystkimi. Tak układamy kalendarz mojej pracy, że wszyscy, którzy chcą się wypowiedzieć, będą mieli spotkanie ze mną. Porozmawiamy.
Pan ma więcej czy mniej wątpliwości po upływie trzech tygodni?
- Mam świadomość złożoności sprawy. Ta uchwała ma zwolenników i przeciwników. Moja decyzja musi być najlepsza dla Małopolski i Krakowa, nie może być podyktowana emocjami.
Czyli najbardziej prawdopodobne rozwiązanie to dziś zaskarżenie uchwały? Uchwała wchodzi w życie, ale jest zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu?
- Mam zastrzeżenia do tej uchwały. Mają je też osoby, które się ze mną komunikują. Dla mnie ważna jest zasada równości obywateli. Mam świadomość wynikającą z decyzji Sejmiku. Uchwała jest pokłosiem Programu Ochrony Powietrza. Musi wejść w życie. Wiem, że byłbym nieuczciwy, gdybym z jednej strony głośno mówił, że jestem zwolennikiem zasady pomocniczości i szanuję kompetencje organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego, a z drugiej strony bawił się w samozwańczego szeryfa. Trzeba dużej mądrości. Po dyskusjach podejmę najlepszą decyzję dla Krakowa i Małopolski.
Wspomina pan Sejmik. To Sejmik rządzony przez Prawo i Sprawiedliwość przyjął Program Ochrony Powietrza, gdzie jest zapis o Strefie Czystego Transportu. Teraz ten sam Sejmik apeluje do pana, żeby pan to uchylił.
- Tak. Tak samo jest z migrantami. 300 tysięcy migrantów wpuszczono, wizy sprzedawano na bazarach, teraz oni stoją na granicach. Do hipokryzji PiS przywykliśmy, będziemy z tym walczyć.
Znaczenie ma liczba pism, które wpłynęły do wojewody w sprawie Strefy Czystego Transportu? Grubo ponad 200. Nie było chyba jeszcze takiej sprawy?
- Zdecydowanie tak. Sprawy, która by była przeze mnie rozpatrywana, która by wzbudzała tyle emocji, nie było. Nie zmienia to faktu, że ważniejsze jest to, iż różne środowiska zwracają się z apelami. To przedstawiciele samorządów, także tych oddalonych od Krakowa. Oni zgłaszają postulaty. Będziemy o tym rozmawiać.
Najbardziej prawdopodobna opcja dzisiaj? Zaskarżenie uchwały?
- Opcje są trzy: zaniechanie działań nadzorczych, stwierdzenie nieważności, lub zaskarżenie uchwały w konkretnych elementach lub całości. Wszystko jest możliwe. Raczej nie przejdę jednak obojętnie wobec tej uchwały.
Czyli zaskarżenie albo uchylenie?
- Jedno z tych rozwiązań wydaje się najbardziej prawdopodobne.
Po pożarze w podwarszawskich Ząbkach wojewodowie dostali jakieś nowe zadania? Sprawę bada ABW, śledczy nie wykluczają żadnego scenariusza. Badane są między innymi portale rosyjskie, to co na nie trafia.
- Pamiętamy duży pożar warszawskiej hali targowej. Były potwierdzone obawy, że służby Rosji miały z tym wiele wspólnego. Jestem przeciwnikiem mówienia publicznie, co robią służby. Mogę powiedzieć tak. Końcem tego tygodnia jesteśmy zaproszeni na naradę wojewodów do Warszawy z kierownictwem MSWiA. Pewnie będzie ten temat na spotkaniu. Teraz nie ma żadnych konkretnych wytycznych, dotyczących ponadnormatywnych działań.
Czyli inspektorzy nadzoru budowlanego niczego ponadnormatywnego nie będą przynajmniej robić? Takie kwestie często poruszane jak np. drożność ciągów komunikacyjnych w wypadku zagrożenia pożarowego też nie będą w jakimś sensie zmieniane?
- My to robimy na bieżąco. Nadzór budowlany, sanepid, straż kontrolują. Nie ma wątpliwości tutaj. Śledzimy wnikliwie też pożary w Małopolsce. Był pożar restauracji w powiecie tarnowskim, w powiecie proszowickim pożar hotelu. Są pożary w lasach. Wiemy i widzimy, że jest susza, deszczu potrzebujemy. Analizujemy to, meldujemy, ale na razie to standardowe działania służb.
Mówi pan o suszy, ale za moment się to pewnie zmieni, bowiem spodziewane są duże opady deszczu, dwukrotnie przekraczające średnią lipcową. Co pokazała kontrola stanu fizykochemicznego Wisły? Wiemy, że wojewoda śląski zakazał korzystania z jednej z rzek. My rzecz jasna pytamy o Wisłę przede wszystkim.
- Sytuacja u wojewody śląskiego jest trudniejsza. Jesteśmy w kontakcie. Nasze służby też były w kontakcie. Było wspólne posiedzenie kryzysowe. W Małopolsce mamy niskie stany wód, wysokie zasolenie, ale nie takie, żeby to było katastrofalne. Problemem jest wysoka temperatura wody. Dobrze, że nieco się ochłodziło, będą opady. W rejonach górskich rzeka Soła ma temperaturę 10-12 stopni niższą niż Wisła. Jak chłodniejsza woda dopłynie, będzie lepiej. Dmuchamy na zimne, zwołaliśmy zespół, były analizy. Oby opady były spokojne, one wtedy pozwolą uzupełnić braki. Są braki w zbiornikach retencyjnych. Zwykle problemem Małopolski nie są klasyczne powodzie, ale powodzie błyskawiczne. Obyśmy ich uniknęli.
Został pan ponownie wybrany szefem małopolskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jakie ma pan samopoczucie po tym rozwodzie z Polską 2050?
- To nie był rozwód. To nie było trwałe.
To co to było? Przygoda bez miłości?
- Nie. Miłości bym tu nie mieszał. To układ na cykl wyborów. Wywiązaliśmy się z obu stron z tego w 100%. Zakończył się ten etap współpracy. Dalej działamy razem w wielu kwestiach. Przed nami kolejne etapy.
Ludowcy są zniesmaczeni tymi nocnymi rozmowami marszałka Hołowni z czołowymi politykami Prawa i Sprawiedliwości, jak to mówił prezes Kaczyński o ratowaniu Polski?
- Na pewno niesmak pozostaje, ale marszałek przyzwyczaił nas do szukania dialogu. Ja bym nie dramatyzował. Jak Władysław Kosiniak-Kamysz chce rozmawiać z innymi politykami, robi to otwarcie.
Ale nie nocą.
- O to chodzi. Jak takie spotkania są jawne, nie ma kontrowersji. My nie wstydzimy się tego, co robimy, działamy otwarcie, ale ja bym tego nie demonizował. Taką decyzję marszałek podjął. Cóż na to poradzimy?
Sam potem dość krytycznie do formy tego spotkania się odniósł, że rzeczywiście problemem była ta pora.
- Chyba o to chodzi. Jakby to był spotkanie w gabinecie marszałka, wątpliwości by nie było. Wszyscy się uczymy na błędach.