Dziecko też potrzebuje nudy
Rodzic, który staje się więźniem bycia rodzicem, nie daje przestrzeni ani sobie, ani dziecku. W rezultacie wszyscy są zmęczeni i sfrustrowani – mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
Z perspektywy dziecka nieustanna organizacja dnia oznacza przebodźcowanie. Co gorsza, tworzy złudny obraz świata, w którym zawsze ktoś zadba o rozrywkę i komfort. Tymczasem to właśnie nuda staje się początkiem kreatywności.
Dopiero kiedy dziecko nie wie, co zrobić, pojawia się przestrzeń na własne pomysły. Na sięgnięcie po rolkę papieru czy kawałek sznurka i stworzenie czegoś nowego.
"Helikopterowanie" to nie tylko problem dziecka, ale i dorosłego. Ciągła gotowość, brak własnego życia i odpoczynku prowadzą do narastającego napięcia. Prędzej czy później następuje wybuch: krzyk, kara, nieprzewidziana reakcja. A dziecko, które dotąd miało zapewnione idealne warunki, nagle doświadcza chaosu i nieprzewidywalności. Jeszcze groźniejsze są sytuacje, gdy przesuwane są wszystkie granice: "Jeszcze jedna bajka", "Jeszcze chwilka u kolegi", "Jeszcze pięć minut na boisku". Jeśli negocjować można zawsze, dziecko uczy się, że nie musi traktować poważnie nawet komunikatów dotyczących bezpieczeństwa.
(cała rozmowa do posłuchania)