"Ku Polsce, już w niepodległej ojczyźnie, Piłsudskiego niosła idea silnego państwa. Które definiował jako kraj wewnętrznie spójny i zdolny obronić się przed wielkimi sąsiadami ze wschodu i zachodu, czyli Rosją oraz Niemcami. W jego zamyśle państwo winno egzekwować od obywateli obowiązki a nie tylko być gwarantem ich praw. Niezależnie od narodowości czy religii obywatele powinni zachowywać lojalną postawę wobec instytucji państwowych. Z tej perspektywy Piłsudski oceniał rzeczywistość. Bardzo szybko okazało się, że demokracja w polskim wydaniu niekoniecznie jest zbieżna z ideą budowy silnego państwa. Nasz bohater wspierał demokrację wszędzie tam, gdzie postrzegał ją jako czynnik wzmacniający państwo. Zwalczał z kolei, gdy uznał, że osłabia ona te najwyższą wartość, jaką było posiadanie niepodległej Polski […]
Nie demokracja była dla niego priorytetem, tylko silne państwo. Nietrudno takie podejście zrozumieć. Bohater książki należał do pokolenia, które urodziło się w niewoli, był poddanym obcego i znienawidzonego imperium. Cale życie poświecił walce o swoje państwo. Demokracja mogła mu w tym pomagać, ale mogła też przeszkadzać. Rzeczywiście, najpierw pomagała, potem przeszkadzała. W tym drugim wypadku u bohatera książki rosła irytacja, frustracja i zmęczenie obcowaniem z własnymi rodakami. Prowadziło to do samoizolacji i niechęci nawet wobec życzliwych sobie ludzi [...]