Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Nowoczesnej, Jerzym Meysztowiczem.

 

Premier Szydło zapowiedziała, że od 2017 roku płaca minimalna wzrośnie do 2000 złotych brutto. To jest to dobra decyzja?

- Biorąc pod uwagę opinię osób mało zarabiających, to dobra. Co innego mówią jednak pracodawcy. Dla nich to dużo większe wydatki, jak chodzi o opłaty na ZUS i podatki. Nie wszyscy mogą być zadowoleni. Zastanawia tylko to, że koszty utrzymania w Polsce są różne w zależności od regionu. Niektóre państwa wprowadzają płace minimalną w zależności od kosztów życia. Regony mniej rozwinięte nie mogą liczyć na inwestycje. Przy minimalnej płacy identycznej we wszystkich regionach nie ma szans na przyciągnięcie inwestorów.

 

To byłby pomysł Nowoczesnej? Wesprzeć taką podwyżkę, ale pod warunkiem, że byłaby ona regionalnie zróżnicowana?

- Tak. Takie rozwiązania są lepsze. To powoduje napływ inwestycji w regionach, gdzie są niższe koszty życia. Te miejsca są bardziej atrakcyjne dla inwestorów. Po latach to się wyrównuje.

 

Do końca dnia rząd powinien odpowiedzieć Komisji Europejskiej ws. negatywnej oceny praworządności w naszym kraju. Wiadomo, że do tego nie dojdzie. Wczoraj pani premier uzależniła odpowiedź od postępów prac nad projektem nowelizacji ustawy o TK. Wszystko wskazuje na to, że piłka jest po stronie parlamentarzystów.

- Nie rozumiem tego, jak się zachowuje rząd i pani premier. Od początku było mówione, że sprawa jest do rozwiązania w parlamencie. Dlaczego wtedy sprawy negocjuje pani premier i rząd? Pani premier i minister Waszczykowski przeczytali opinię? Ostatnio słyszałem, że nie są nią zainteresowani. Jak ten termin był wyznaczony na dziś, to rząd powinien się do tego odnieść. W parlamencie prace trwają, ale chodzi o przygotowanie ustawy o TK na przyszłość. U pani premier nadal są wyroki TK, które nie są opublikowane. Wczoraj był kolejny wyrok pod przewodnictwem sędziego desygnowanego przez PiS. Nie wiem, jak będzie. Jest odpowiedź TK na wniosek pana prezydenta. Też nie jest to opublikowane. Rządzący wprowadzają takie zamieszanie, że nasze prace nie mają wpływu na to czy uda się rozwiązać obecny problem. To sprawa nieopublikowania wyroków i zaprzysiężenia sędziów. Wycofaliśmy swój projekt ustawy o TK, bo to jest zasłona dymna. Słyszymy, że rząd pracuje z opozycją. To mydlenie oczy. Projekt, który wyjdzie, to będzie projekt PiS. On zakłada ustalenia zakwestionowane przez TK. Ja czarno to widzę. Nie wiem, czy uda się to rozwiązać. Bez opublikowania wyroków i bez zaprzysiężenia trzech sędziów tego nie da się rozwiązać.

 

Trochę sami nie przyczyniliście się do spotęgowania tej sytuacji? Mam na myśli sytuację, kiedy Nowoczesna głosowała przeciwko projektowi ustawy o TK złożonemu przez KOD. Ryszard Petru tłumaczył, że to było uzgodnione z KOD, ale to jednak była inicjatywa obywatelska. To nie jest czytelne dla obywateli.

- KOD sam doszedł do wniosku, że ta ustawa będzie wykorzystana przeciwko opozycji. Będą pracować nad projektem, ale nic z tego nie wyniknie. O ile Nowoczesna mogła wycofać swój projekt, o tyle projekt obywatelski nie może być drugi raz złożony. KOD nie miał ruchu. Ustaliliśmy głosowanie przeciwko. Projekty opozycyjne miały być listkiem figowym dla PiS. Oni by mówili, że pracują nad projektami opozycji. To mydlenie oczu. Ja mówiłem, że jak PiS-owi zależy na tym projekcie, to niech to będzie podstawa pracy nad tą ustawą. Ze strony PiS był sygnał, że oni będą decydować, który projekt będzie bazowy. Czas procedowania będzie określony przez PiS. Nie mam złudzeń, że projekty opozycji będą wykorzystane instrumentalnie.

 

Najnowszy sondaż TNS Polska mówi, że w parlamencie by się znalazły 4 partie. PiS – 40%, PO – 17%, Nowoczesna i Kukiz'15 po 9%. Podtrzymuje pan pogląd Ryszarda Petru, który chciałby, żeby doszło do wcześniejszych wyborów?

- Trudno się odnosić do sondaży. Dwa dni wcześniej mieliśmy 21%. Dzisiaj mamy 19%. Scena polityczna została rozchwiana. Nie można być pewnym niczego. Elektorat jest niestabilny, reaguje na działania rządu i opozycji. Przepływ jest widoczny. Mamy zamieszanie, PiS ma zamiar przez niekonstytucyjne ustawy wprowadzać zmiany... Może lepiej, żeby doszło do wyborów i PiS pokazało, czy ma większość konstytucyjną? Teraz robią to bezprawnie. Jak wyborcy powiedzą, że mają większość konstytucyjną, to sytuacja będzie klarowna. Te 6 miesięcy zostanie ocenione przez wyborców. Miałbym nadzieję, że PiS straci większość parlamentarną. PiS demoluje państwo. Trzeba z tym skończyć.

 

Teraz pytanie od słuchacza Radia Kraków. Dlaczego nie ma jasnego stanowiska Nowoczesnej w sprawie referendum w Krakowie? Jeżeli do niego dojdzie, to co pan zrobi? Chodzi oczywiście o inicjatywę Łukasza Gibały.

- Pan Gibała rozpoczął zbieranie podpisów. Nie wiemy, czy uda się zebrać podpisy. Jak się uda i będzie referendum, to się odniesiemy. Teraz jest zamieszanie w Krakowie. Można rożnie oceniać prezydenta Majchrowskiego, ale w wypadku odwołania go komisarzem będzie ktoś desygnowany przez premier Szydło. Jak chcemy oddać władzę PiS-owi, to proszę bardzo. Zobaczymy, czy będą podpisy pod referendum. Odniesiemy się, ale nasza ocena w tej chwili jest taka, że to jest awantura, która nie służy Krakowowi. Z oficjalnym stanowiskiem wstrzymamy się do decyzji o referendum.