Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Muszyny, Janem Golbą.

Od poniedziałku trwają ferie dla pierwszych pięciu województw. Jak pan ocenia frekwencję w porównaniu z wcześniejszymi latami, pomijając rok 2021 z cieniem lockdownu?
- Na pewno jest lepiej. Jakbyśmy porównali do okresu z lockdownu, to nie ma co porównywać. Na dokładne porównania przyjdzie czas. Tę wiedzę będziemy mieli po feriach. Patrząc ogólnie i śledząc rezerwacje, jest nieźle.

Czyli podwyżki i inflacja nie przeraziły Polaków?

- Były takie sytuacje, że na stokach były kolejki, masa ludzi. To jest jakieś odreagowanie. Jest grupa osób, która może sobie pozwolić na takie wyjazdy. Tego bym nie generalizował, że dotyczy to wszystkich.

Czyli wypoczywają tylko majętniejsi Polacy?

- Ci majętniejsi są w miejscach kosztownych. Mniej majętni korzystają z innych atrakcji. W Krynicy i Muszynie widać ich dość dużo.

Przedsiębiorcy i samorządowcy uważnie śledzą i szacują skutki wzrostu cen gazu i prądu. Jak to wygląda w Muszynie? To bardzo niepokoi?

- Przede wszystkim nie mamy teraz szczegółów podwyżek. Zaskakujące są sytuacje jak w Muszynie. Jest przetarg na dostawę energii i nikt się nie zgłosił. Wynika to pewnie z tego, że przetarg był na trzy lata i firmy tego nie chcą. Zmienimy zasady. Chcemy ceny na rok, ale już drżymy o nią. Różne informacje z kraju są. Są podwyżki gigantyczne. Trzeba będzie przeliczyć skutki. Ile to będzie? Nie wiemy. Podobnie z gazem. Umowy kończą się w lutym, będą przetargi. Nie wiemy, jakie będą podwyżki. Z drżeniem serca podchodzimy do otwierania ofert. Są propozycje, lub ich nie ma. To też wiele mówi. To dla nas wielki problem. To powoduje wzrosty cen wody, ścieków, odpadów komunalnych. Trzeba też utrzymać szkołę, którą ogrzewamy gazem. Jak koszty wzrosną, budżet się wywraca.

Jakby przyjąć to, co pojawia się w doniesieniach, a mówi się nawet o 600-800% podwyżkach, jakie dziedziny zostaną dotknięte? Jak mieszkańcy odczują skutki podwyżek? Wspomniał pan, że może się to przełożyć na ceny innych usług samorządu, jak na przykład odbiór śmieci.

- To na wszystko ma przełożenie. Jest chaos informacyjny. Są informacje o 600% wzrostu. W Łodzi ma być więcej. Nie rozumiem. Ktoś musi nad tym zapanować. Dojdziemy do absurdu. Nie wiemy, na jakich zasadach wartość w Muszynie ma być inna i inna w Starym Sączu. To się przekłada na wszystko. To obniżenie standardu utrzymania. Jak wzrośnie cena prądu, muszą być oszczędności. To wpływa na cenę wody, ścieków, utrzymanie obiektów publicznych. To ciąg zdarzeń. Jedna decyzja cenowa pociąga za sobą kolejne. Ciągniemy za jeden sznurek, dookoła spadają problemy. Podobnie jest z gazem. To ta sama sytuacja. To nośniki, które wpływają na ceny. W moim regionie nastawiamy się na gospodarkę ekologiczną, ogrzewanie gazem. Są uchwały antysmogowe. To cios.

Tu pojawia się dodatkowy problem, czyli zapowiedź Polskiej Spółki Gazownictwa, która od początku roku wstrzymała budowę nowych przyłączy do sieci gazociągu. Przerwa ma potrwać do końca 2023 roku. To problem techniczny, czy szerszy?

- To załamanie polityki informacyjnej i ekologicznej. To wielki cios. Wchodzi uchwała antysmogowa, będzie trzeba przestać palić węglem i drewnem. Równocześnie nie ma nowych podłączy gazowych na 2 lata. Czym mieszkańcy mają palić? Jak im to wytłumaczyć? Od lat uświadamiamy mieszkańców, żeby przeszli na paliwa ekologiczne. Co im powiedzieć? Na dniach dostałem wsparcie na wymianę kotłów na gaz. Powstaje wielki problem wizerunkowy nas wszystkich: samorządów i państwa. Jak tę politykę prowadzić? Ludzie wiedzą, że cena gazu jest niestabilna. Nie wiemy, co będzie niedługo. Musi to się uspokoić. Muszą być ustalone zasady na najbliższe lata. Ewentualnie kwestia wymiany kotłów tak, ale może dopłata do paliwa ekologicznego? Różnica między ceną przez 10-15 lat. Będzie stabilność cen i stabilność mentalna.

Jak to wygląda w Muszynie? Muszyna czeka na gaz ciągle, czy jest już miastem zgazyfikowanym, które skupia się już raczej na wzrostach cen?

- Gaz w Muszynie mamy. Część miejscowości wokół także. Inne zabiegają o to. Są ustalenia z PGNiG, że realizowalibyśmy gaz w Miliku, Andrzejówce, Żegiestowie. Tamta strona Muszyny nie ma gazu.

Informacje o takich inwestycjach do państwa spływają? Inwestycje w rozwój sieci są wstrzymane?

- My współpracujemy z krakowskim PGNiG. Niezła ta współpraca jest. Planowaliśmy to. Jednak w tej sytuacji kataklizmu cenowego… Do niedawna można było uzyskać… W Miliku niedawno wszyscy chcieli gazu, w Andrzejówce podobnie. Dziś z tamtej ankiety zostanie 15-20% chętnych.

Wciąż różne doniesienia do nas docierają ws. pandemii. Jest liberalne podejście rządzących do obostrzeń. To właściwa droga, żeby pozwolić działać przedsiębiorcom? Może to jednak nieodpowiedzialność i za chwilę się to skończy kataklizmem, o czym mówi część lekarzy?

- Ja nie mogę się wypowiadać jako lekarz. Faktycznie jednak inne podejście do szczepienia powinno być. Powinien być obowiązek szczepień, nie przymus. To by zmieniło optykę. Liberalne podejście przy funkcjonowaniu firm jest dobre, ale nie wszystko. Pewne rzeczy powinny być. To paszporty covidowe, okazywanie ich w pewnych miejscach. To by było dobre rozwiązanie. Nie ma tego. Możemy tylko ubolewać.