Jesienią ma zniknąć nazwa Platforma Obywatelska. Zastąpi ją już jako partia Koalicja Obywatelska, w której skład wejdzie Nowoczesna i Inicjatywa Polska, do której pan należy. Czy to znaczy, że całkowicie zniknie szyld Inicjatywy Polskiej Barbary Nowackiej? Pan będzie członkiem partii Koalicja Obywatelska?
- Od 2018 roku istnieje KO, która jest połączeniem tych formacji.
Ale nie jest partią, teraz ma nią być.
- Współpracuje się bardzo dobrze. Rozmowy trwają. Mogą być decyzje jesienią. Poczekajmy do jesieni.
Czyli nie zdecydował pan jeszcze, że jeśli dojdzie do tego połączenia, będzie pan członkiem partii Koalicji Obywatelskiej?
- To nie są decyzje jednoosobowe, ale decyzje formacji, które tworzą KO. Jesienią będzie wszystko wiadome.
Czyli nie jest jeszcze zdecydowane, że nastąpi to wchłonięcie?
- Nie. Rozmowy trwają.
Politycy obecnie Platformy Obywatelskiej coraz częściej mówią językiem prawicy, a pan zawsze związany był z lewicą. Nie przeszkadza panu ten skręt w prawo?
- Ja od dłuższego czasu jestem związany z Barbarą Nowacką, ale najbardziej z Tarnowem. Tu jest moje serce i życie.
Niechętnie pan o tym połączeniu rozmawia.
- To rozmowy zarządów formacji niezależnych. Jesienią mają być decyzje.
Jest pan rozczarowany tym, że podczas dzisiejszego szczytu w Waszyngtonie, gdzie ważą się losy nie tylko Ukrainy, lecz także Europy, nie ma przedstawicieli Polski, nie ma ani prezydenta, ani premiera obok liderów europejskich?
- Sprawy pokoju na Ukrainie są niezwykle istotne. Owszem nieobecność Polski, która jest sąsiadem i zawsze była obecna przy tych rozmowach, może zastanawiać. Dajmy jednak szansę. Najważniejsze jest zakończenie tej bezsensownej wojny.
Przejdźmy w takim razie do Tarnowa. Jest już kolejny list intencyjny w sprawie produkcji materiałów wybuchowych w Polsce na terenie tarnowskich Azotów. Ma powstać jedna z fabryk nitrocelulozy i prochów wielobazowych. Czy to w jakiś znaczący sposób zmieni sytuację finansową Azotów?
- Da szansę na produkcję. Jak obserwujemy rynek światowy i to, co się dzieje na rynku tworzyw sztucznych i chemii, która jest ważnym elementem produkcji Grupy Azoty, widzimy napływ chińskiej produkcji, głównie w motoryzacji. Tworzywa sztuczne z Tarnowa są wykorzystywane w sektorze automotive. To szansa na dywersyfikację produkcji w Tarnowie. To szansa na utrzymanie miejsc pracy w mieście. Te zabiegi wesprzemy.
Produkcja materiałów wybuchowych będzie zaledwie kroplówką dla tych zakładów, żeby utrzymać te miejsca pracy, czy też wyłącznie gwarancją bezpieczeństwa dla tarnowskich zakładów?
- To zabezpieczy fragment produkcji w przyszłości. Mam nadzieję, że UE podejmie działania w celu ochrony europejskiego rynku chemii. Niedawno była informacja o cłach na rosyjskie i białoruskie nawozy. To cieszy, ale to długo trwało. Chemia w Europie i Polsce jest bardzo zagrożona. Te działania są potrzebne.
Jakich jeszcze innych działań ze strony Wspólnoty Europejskiej w sprawie chemii produkowanej choćby przez tarnowskie Azoty pan by oczekiwał?
- To nie tylko kwestia chemii, ale też branży motoryzacyjnej. Obawiam się zalewu chińskich samochodów. Na ulicach Niemiec widać coraz więcej takich aut. Niemcy zwykle kupowali swoje samochody. To ważny element także dla polskiej chemii.
Jest pięć ofert dotyczących budowy w Tarnowie spalarni odpadów. Czy w pana ocenie jest jeszcze miejsce na kolejną spalarnię? Będzie miała co spalać?
- Oczywiście. W tej chwili nieraz śmieci trafiają... Właściwie nie wiemy gdzie. Tu będzie pewność. Mam też nadzieję, że ograniczymy przyszły wzrost cen. W Tarnowie mieliśmy konsensus ws. budowy zakładu termicznego przetwarzania odpadów komunalnych. To nie jest taka pełna spalarnia jak w Krakowie. Tu będzie to częściowe. Będzie produkowane ciepło i energia elektryczna. Ilość śmieci rośnie, choć mieszkańców Tarnowa statystycznie ubywa. Liczę na współpracę z okolicznymi gminami. One na tym też skorzystają.
Jesienią wejdzie w życie system kaucyjny, który zmieni gospodarkę odpadami. Będzie ten system po prostu droższy, bo firmy odbierające odpady zostaną pozbawione butelek PET. Czy mieszkańcy w ogóle odczują we własnych portfelach efekty funkcjonowania spalarni? Jeśli odczują to tylko w ten sposób, że drożej nie będzie albo nie tak szybko ceny będą szły do góry?
- Niedawno podnieśliśmy cenę do 35 zł od osoby. To na dziś maksimum. To jednak kwota na granicy wytrzymałości systemu. Jak znikną butelki PET, będzie to negatywnie odczuwane. Jakbyśmy mieli spalarnię, ta kwota by wystarczyła.
35 złotych - tyle mieszkańcy Krakowa od września zapłacą, mimo że jest spalarnia.
- Tak. Wy macie jednak więcej śmieci i więcej osób niezarejestrowanych. Teoretycznie 700-800 tysięcy ludzi mieszka w Krakowie. W praktyce ponad milion. Śmieci jest więcej.
Jest jeszcze kwestia zgody społecznej. Protestują nie tylko ekolodzy, ale także część mieszkańców Piaskówki. W jaki sposób będzie pan chciał osiągnąć tę zgodę społeczną?
- W Tarnowie jest konsensus ws. budowy spalarni. Mieszkańcy Krzyża i Piaskówki oczekują tego w dużej mierze. Spotykam się tylko z informacjami, że spalarnia dawno powinna powstać.
Ja spotkałem informacje pełne obaw...
- Prowadzę mobilne biuro prezydenta, jestem na osiedlach. Ani razu ten temat się nie pojawił, także w Krzyżu. Nie spędza to snu z powiek mieszkańcom. Prezes MPEC Tarnów zadeklarował, że zorganizuje kolejne spotkanie informacyjne.
Czyli harmonogram prac raczej nie jest zagrożony? Ten punkt dojścia to jest 2028 rok?
- Taką mamy nadzieję. To oczekiwana inwestycja.
Ma pan jakieś informacje dotyczące zakupu przez Ministerstwo Kultury Domu Książków, tego przykładu powojennego modernizmu?
- Wiem, że jest dobry klimat. Jednak to prywatna własność, są negocjacje. Jak zapadnie taka decyzja, będę temu przyklaskiwał. Ten dom jest atrakcją, która będzie przyciągała do Tarnowa osoby z zewnątrz. Kilka publicznych prezentacji domu ściągnęło do Tarnowa osoby z całej Polski. System do sprzedaży biletów nawet się zawiesił. Są sygnały z kraju, że ludzie chcą to zwiedzać. To przykład świetnej architektury modernizmu.
Jak Tarnów skorzystałby na tej transakcji, gdyby do niej doszło? Jak mógłby być wykorzystany w pana ocenie ten obiekt?
- Każda lokalizacja oddziału bądź filii instytucji publicznej to korzyść dla średniego miasta. Może to być Muzeum Narodowe lub coś innego. Tu powinny być lokowane takie instytucje. To zainteresowanie turystyczne. To są osoby zainteresowane taką tematyką. Korzyść będzie duża.
Przed nami ostatnie dwa tygodnie wakacji. Od września dzieci rozpoczną naukę w pierwszych klasach tarnowskich szkół podstawowych i otrzymają jednorazowy bon o wartości 700 zł na zajęcia sportowe. To jest element Miejskiego Programu Profilaktycznego finansowanego z oszczędności po likwidacji dyżurów lekarzy w punkcie opieki nad osobami nietrzeźwymi. Ile takich wniosków do tej pory złożono?
- Jeszcze oficjalnie dzieci mogą się zapisywać, rezygnować, zmieniać szkoły. Zamkniemy nabór i 1 września wystartujemy. Akcja promocyjna do rodziców pierwszaków trafi. Mam nadzieję, że zgłoszeń będzie sporo. Nasze kluby przygotowały oferty. Sport i kultura to dwie dziedziny życia, które są dla nas priorytetem w Tarnowie. Jest pozytywny odbiór tego programu. Dziękuję, że pan o to pyta. Chcemy zachęcać rodziców do skorzystania z tej oferty.