Zdjęcie ilustracyjne/Fot. pexels
Las, który żyje i mówi
Kiedy w 2017 roku na ekranach pojawił się dokument "Z nurtem życia", widzowie długo nie mogli wyjść z zachwytu. Opowieść o Jeziorze Mucharskim zdobyła serca publiczności oraz prestiżowe nagrody. Chwilę po sukcesie Krzysztof Sarapata i Tomasz Kotaś znów zaczęli snuć plany o kolejnym projekcie.
Tytuł wymyślił chyba Tomek. Było około dwudziestu propozycji, które wysyłaliśmy znajomym, szukając opinii. "Szepty lasu" wygrały, ponieważ idealnie oddają, co chcieliśmy pokazać - mówi Krzysztof Sarapata.
Film zabiera nas na tereny Babiogórskiego Parku Narodowego, miejsca, w które do tej pory żadna kamera nie zajrzała z taką wrażliwością. To właśnie tam twórcy próbowali uchwycić niezwykłe zjawisko: głosy lasu, które doświadczyć można tylko wtedy, gdy człowiek przestaje mówić i zaczyna słuchać.
Chcieliśmy pokazać, że las żyje nie tylko w tym, co słyszymy nad ziemią. Żyje w korzeniach, mchu, korze drzew. Te dźwięki są prawie niemożliwe do zarejestrowania, a my spróbowaliśmy je usłyszeć i przekazać dalej - mówi Krzysztof Sarapata.
(cała rozmowa do posłuchania)
Lata wędrówek i tysiące kilometrów
"Szepty lasu" to nie tylko klasyczny dokument przyrodniczy. To emocjonalna podróż, która ma uczyć i poruszać. Po raz pierwszy w Polsce przyrodniczo-dokumentalny film będzie udźwiękowiony w technologii Dolby Atmos, co pozwoli widzom poczuć, jakby naprawdę stali w sercu lasu.
Zależało nam na połączeniu filmu przyrodniczego z artystyczną narracją. Chcieliśmy, aby widz poczuł smutek, zachwyt, niepokój, by naprawdę zanurzył się w świecie przyrody - mówi Tomasz Kotaś.
Realizacja "Szeptów lasu" to efekt wieloletniej pracy. Twórcy przemierzyli tysiące kilometrów wokół Babiej Góry. Uczyli się tropić dzikie zwierzęta, rozstawiali fotopułapki, a czasem wracali do domu z niczym. - Natura nie daje gwarancji. Możemy wiedzieć, że rysie czy niedźwiedzie bywają w danym miejscu, ale to nie znaczy, że dadzą się nagrać - dodaje Krzysztof Sarapata.
Choć nie zawsze wszystko szło zgodnie z planem, twórcy mówią, że udało się zarejestrować wszystkie sceny, na których im zależało. Film zadebiutuje w kwietniu 2026 r. w Wadowicach. Twórcy mają nadzieję, że będzie on również wykorzystywany w edukacji młodzieży, szczególnie w Dniu Ziemi.
To będzie uczta dla wszystkich zmysłów. Chcemy, żeby każdy widz wyszedł z kina nie tylko poruszony, ale i z pytaniem: co ja mogę zrobić dla tej przyrody? To nie natura jest częścią człowieka, ale człowiek częścią natury - mówią Krzysztof Sarapata i Tomasz Kotaś.