Uczyć się smutku tak samo jak radości
Z dziećmi rozmawiamy nie tylko o tym, co radosne. Rozmawiamy też o tym, co trudne i smutne. I też powinniśmy umieć to robić. Łatwiej nam mówić o pozytywnych emocjach, a smutek często próbujemy zaleczyć – zająć czymś dziecko, odwrócić uwagę, przykleić symboliczny plaster. Tymczasem smutek nie znika sam, tylko zostaje w dziecku, jeśli nikt nie pomoże mu go nazwać – mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
Codzienność pełna jest drobnych i większych strat, każda z nich wymaga rozmowy i zrozumienia. Każdy z nas, także dzieci codziennie mierzą się jakąś cząstką utraty. To jak reagujemy na małe rozczarowania, uczy nas, jak radzić sobie z tymi większymi.
Dzieci zaskakują swoją otwartością w mówieniu o śmierci czy stracie. Wystarczy zapytać i ich wysłuchać. Taka naturalność w rozmowie o przemijaniu jest cenną umiejętnością, której dorośli często dopiero muszą się nauczyć. Dlatego warto rozmawiać o smutku, zanim stanie się on przytłaczający. Wspólna lektura, spacer po cmentarzu lub zwykła codzienna rozmowa może być początkiem czegoś ważnego – nauki empatii i rozumienia własnych emocji. Bo smutek, choć nikt go nie chce, jest częścią naszego życia.
(cała rozmowa do posłuchania)