Rozmowa o ograniczeniach, inności czy trudnościach nie polega na udawaniu, że jakoś to będzie, jeśli tylko mocno się postara. Dziecko przecież widzi, że nie biega tak szybko jak inni, nie słyszy tak wyraźnie, nie mówi płynnie, ma trudności z nauką albo nie ma talentu, który u rówieśników wzbudza zachwyt.
Ważne, by nie tworzyć rzeczywistości, której dla tego dziecka nie ma. Czasem rodzic bardzo chce wszystkim udowodnić, że potrafi wszystko. Nie potrafi. Jeżeli nie chodzi, nie ma rąk, to nie potrafi. Gdy ma duże problemy neuroatypowe, to też wszystkiego nie potrafi i nie da sobie zupełnie samo rady z różnymi rzeczami – mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
Dlatego najważniejsze jest mądre urealnianie świata. Nie odbiera ono nadziei, ale pozwala po prostu zbudować ją na tym, co rzeczywiście możliwe. Pomocne okazuje się pokazanie dziecku, że wszyscy ludzie mają różne możliwości. Jedno dziecko ma dobry słuch i świetnie gra na instrumentach, drugie nie trafi czysto w melodię, ale na przykład świetnie się wspina, rysuje albo potrafi opowiadać niesamowite historie. Nie każde dziecko zostanie baletnicą, sportowcem czy prymusem. Zamiast snuć nierealne wizje przyszłości, warto pokazywać, że różnorodność to nie wada, lecz zasób. A kiedy ograniczenia wynikają z choroby lub niepełnosprawności, tym bardziej trzeba mówić prawdę, że ciało działa inaczej i pewnych rzeczy nie będziemy w stanie zrobić.
Dorosły, który sam nie umie przyjąć niepełnosprawności dziecka, diagnozy, różnic, które są widoczne i trwałe, nie będzie umiał o nich rozmawiać. To naturalne, że rodzic przeżywa żal, złość, lęk czy poczucie niesprawiedliwości. Jednak dopiero akceptacja pozwala towarzyszyć dziecku naprawdę. Jeśli rodzic boi się prawdy, dziecko nauczy się bać jej jeszcze bardziej. Dlatego pierwszym krokiem jest zgoda na to, że moje dziecko ma taką, a nie inną rzeczywistość, a drugim rozmowa. Wspieranie dziecka nie polega na tym, by walczyć za nie wszędzie, gdzie poczuje dyskomfort. Nie chodzi o to, by biec do szkoły i korygować świat, gdy ktoś spojrzy krzywo. Dorosły ma raczej uczyć, jak dziecko może odpowiadać, gdy ktoś je zrani lub wykluczy. Wyręczanie, nawet z dobrego serca, odbiera dziecku szansę na rozwój.
(cała rozmowa do posłuchania)