Wpadł jak śliwka w kompot
To jego pierwsza wizyta w krakowskim studiu, bo jak sam podkreśla, krakowianom również „należy się trochę powabu”. Mimo iż postać Pana Mariuszka dla części słuchaczy może być nowa, jego artystyczna obecność już zaczyna zyskiwać rozpoznawalność.
Pseudonim „Pan Mariuszek” powstał w sposób dość nieoczekiwany. Jeszcze prowadząc własną restaurację w Warszawie Mariusz miał klientkę, która przez wiele tygodni negocjowała szczegóły menu na przyjęcie. Jej zwyczaj kończenia rozmowy pytaniem „Jak pan to widzisz, panie Mariuszku?” szybko przyjął się w otoczeniu – tak bardzo, że imię „Mariusz” zostało niemal zapomniane. Historia prosta, ale jak mówi sam artysta – naturalna. I choć Pan Mariuszek uznaje ją za „rozczarowującą”, wpisuje się ona idealnie w jego artystyczny wizerunek.
Od biznesu do muzyki: artystyczna metamorfoza
Kariera muzyczna Pana Mariuszka to historia zwrotu życiowego. Choć śpiew towarzyszył mu od dawna jako hobby, przez lata skupiał się na działalności zawodowej – prowadził własny biznes, pełnił funkcje menedżerskie, zarabiał niemałe pieniądze. Ale jak sam mówi – nie szło to w parze z wykresem szczęścia.
Od stycznia 2024 całkowicie przestawiłem wajchę na muzykę. Postanowiłem, że każda propozycja związana z muzyką — niezależnie od wynagrodzenia — będzie dla mnie priorytetem. Jestem trochę jak chodzący defibrylator, więc jeśli coś ma w sobie iskrę muzycznej energii, wchodzę w to bez wahania. A jeśli ktoś zaproponuje mi nawet świetnie płatne zadanie, ale niezwiązane z muzyką? Odpowiadam: nie. Co ciekawe, od tego momentu wszystko zaczęło się naturalnie układać.
Choć Mariusz kształcił się w śpiewie klasycznym przez wiele lat, jego droga nie była oczywista. Jako osoba z dużym temperamentem i energią porzucił pomysł występów musicalowych na West Endzie – obawiał się rutyny i braku twórczej swobody. Jak mówi: „To są dwie fajne piosenki i dwie godziny nudy – to się nie mieści w moim ADHD”. Zamiast tego, postawił na własne marzenia. Na liście rzeczy do spełnienia znalazła się... piosenka. Teraz jednak lista się rozrosła, a w kolejce czeka już kilka singli, gotowych do wydania. Czy powstanie z tego album? Tego artysta nie zdradza – z uśmiechem odpowiada „pomidor”.